środa, 31 grudnia 2014

19. Więźniowie kolorowych marzeń





[Dawid]

Ja to naprawdę nie rozumiałem, co im się nie podobało w moich spodniach. Przecież zielony to kolor nadziei i radości, a poza tym jest ładny. No i to nie była moja wina, że nie miałem innych gaci. Nie muszę przypominać komu to zawdzięczałem, że cały Turniej chodziłem tak samo ubrany, no ale ja z tym problemu nie miałem. A ci tak.

- Te gacie nie pasowały ci do czapki. Za nic! – przekonywał Piotrek. Ciekawe od kiedy takim znawcą kolorów się zrobił. 

- Dobrze, że na kwalifikacjach było mało ludzi i nikt nie widział – zaśmiał się Hula. Pokręciłem głową i usiadłem kilka miejsc dalej. Oczywiście połowy towarzystwa jeszcze nie było na naszej uroczystej kolacji, bo nikt im pisemnego zaproszenia nie wysłał.

- Spoko! Jutro nasza gwiazda będzie trzydziesta pierwsza! – wyszczerzył się Skrobot. Rzuciłem mu groźne spojrzenie, ale nie odezwałem się ani słowem, bo co sobie będę strzępił język. Wkrótce matoł zobaczy! Nie jutro, to wkrótce! W końcu wygrałem kwalifikacje, to mogę i całe zawody wygrać. Albo nawet cały Turniej! Może nie w tym roku, bo mi w Oberstdorfie nie poszło, ale na przykład za rok! Przesiadłem się dwa krzesła dalej, bo odechciało mi się siedzieć obok takiego Skrobota.

- Dajcie spokój, chłopaki! Sylwester jest. Moglibyście raz być dla siebie mili – upomniał ich wchodzący właśnie do stołówki Klimowski. 

- Właśnie! – przytaknął Kruczek i usadowił się obok Sobczyka. – Może bym wolniej siwiał.

- Maciuś, masz te fajerwerki? – zapytał szeptem Żyła, ale pech chciał, że akurat była taka cisza, że wszystko było słychać. Trenerzy spojrzeli na Kota, który tylko wzruszył ramionami, a ja kopnąłem Piotrka pod stołem. Kto mądry by Kocura wtajemniczał w takie sprawy? Przecież wszystko, co kupiliśmy było schowane pod łóżkiem Kamila. Tylko ten oczywiście teraz gdzieś zniknął i nie było komu gadać z Łukaszem, żeby pozwolił nam o północy iść. A ja postanowiłem, że nie będę znowu załatwiał. O nie! 

Stefan chyba zobaczył moją minę, bo zamienił się miejscem z Piotrkiem (jeszcze brakowało, żeby Żyła zaczął Kruczka przekonywać) i tak niby przypadkiem, zupełnie niechcący zagaił rozmowę, że to tylko raz w roku się wita Nowy Rok i że my zupełnie kulturalnie byśmy sobie poszli na tę górkę za hotelem o północy i odpalili parę fajerwerków. Oczywiście zaraz później byśmy wrócili i poszli spać, bo przecież jutro jest konkurs. Trenerzy powzdychali trochę dla zasady, ale zgodzili się jak co roku, a Stefan został mianowany na szefa wyprawy. Potem przyszedł Kamil i była beka.

- Mamy nowego lidera – śmiał się Żyła. – Nie było cię, to cię zaraz Stefcio wygryzł!

Stoch pokręcił głową ze śmiechem i siadł obok mnie, a potem puścił mi oko. Natychmiast zrozumiałem.

- Trzeba go wybrać na zastępcę – zasugerowałem. – U niego są wszystkie pudła.

Po godzinie już było po uroczystej kolacji sylwestrowej, a wszyscy stali ubrani do drogi przy recepcji. Pierwszy szedł Stefan, jako szef i dowódca. Za nim Kot tachał pudło z fajerwerkami. Ten akurat nie chciał, ale demokratycznie został do tego zadania mianowany. Żyła szedł obok wielce ucieszony i co trzydzieści sekund sprawdzał czy nie zgubił zapałek ani zegarka.

- Bo skąd będziemy wiedzieć, że już północ? – gadał ciągle do Stocha. 

Na końcu szedłem ja, żeby pilnować porządku. 

Wyleźliśmy na górę, żeby wszystko przygotować. Kamil ustawił butelki rzędem, a później razem z Maciejem powkładał do nich fajerwerki. W tym czasie Stefek odmierzał kroki, żeby zrobić linię, gdzie można najbliżej stać. Piotrek patrzył na zegarek i co chwilkę informował która jest godzina. 

- Dwudziesta trzecia pięćdziesiąt siedem…

- Mustaf! Z której strony jest wiatr? – zapytał Hula. – Nie walnie w tamtą chałupę?

Jasne. Jak trwoga to do Kubackiego.

- Nie! Tam poleci – pokazałem kierunek, a wszyscy pokiwali głowami.

- Pięćdziesiąt dziewięć…

Stefan wygonił nas wszystkich za linię bezpieczeństwa, a Kamil wziął od Żyły zapałki i zajął swoje stanowisko. Piotrek chciał protestować, ale sobie przypomniał, że ktoś musi pilnować czasu.

- Siedem, sześć, pięć, cztery, trzy, dwa… jeden! – darliśmy się wszyscy, a gdy wybiła północ Stoch podpalił lonty i poleciały do nieba te nasze barwne fajerwerki. Każdy aż wstrzymał oddech z zachwytu tak było pięknie.

- Szczęśliwego Nowego Roku! – zawołaliśmy głośno, a potem życzeniom nie było końca.

- Żebyś wygrał, ale nie jutro, bo wstyd w takich seledynowych portkach – śmiał się do mnie Hula, a ja już miałem coś mu powiedzieć, gdy naszą uwagę zwrócił Żyła, który minę miał jakby właśnie się dowiedział, że wprowadza się do niego Walter Hofer.

- E! A gdzie są Biegun i Prędki?!



[Kacper]

W Ga-Pa kadra skoczków spisywała się należycie. Dokładnie tak, jak zakładałem sobie to z trenerem Kruczkiem. No dobra. Jak sobie Kruczek zakładał, a ja to tylko głową kiwałem w kącie, bo za wąski w uszach jestem, żeby się wymądrzać. W każdym razie stopniowo każdy z chłopaków realizował swoje poszczególne cele i postanowienia noworoczne i jestem pewny, że do Soczi pojedziemy w roli faworytów. Z mojej obserwacji wynika, że co po niektórzy zaczynali się rozkręcać z zawodów na zawody. Taki Hula przecież. Zdawało się, że już narty na kołku zawiesi, ale pokazał, że nie warto go skreślać! Na dodatek ten Prędki to co chwila mnie zaskakiwał. Brakuje mu szczęścia by stanąć na podium, ale raz za razem plasuje się w pierwszej dziesiątce. No i nie psioczy jak ten bury Kot. Wiecie, że czasami mam ochotę mu dać w łeb, by równo puchło? No ale nie mogę. W końcu jestem od nart smarowania, a nie od wychowywania skoczków.

Gdy wszyscy szykowali się do skoków, stałem z Gębalą na dole i spoglądałem na rozpiskę finałowej trzydziestki. Pięciu naszych miało szansę walczyć o finałową dziesiątkę. Kto tam wie czy któryś z nich na podium nie wskoczy. Bo przydała by się nam taka petarda w czterech literach, by któryś z naszych wyskoczył tak, jak ten… piękny jak mu tam było?… No wiecie, chodzi mi o tego Prosiaka, co to go Alex wytrzasnął z chlewni czy z trzody. 

- Kacper, to na kogo stawiasz? – usłyszałem głos Grześka i spojrzałem na niego, no bo wiecie my to tak we dwójkę czasami zakłady między sobą robimy. Że też Sobczykowi się nie znudziło, skoro trochę kasy mu już wyrwałem. Wziąłem mu z dłoni kartkę i przejrzałem raz jeszcze nazwiska naszych, bo kto tu najbliżej miał do podium? A tak, Stoch, Prędki i Hula. 

- Stawiam na Hulę albo tego Austriaka z programu nizinnego – wymruczałem i ujrzałem jego zaskoczone spojrzenie.

- To już nie stawiasz na Prędkiego? – rzucił mi z oburzeniem.

- Na pewno zaliczy miejsce tuż obok podium – uśmiechnąłem się cwanie, bo przecież na bank Młodemu znowu zabraknie pary w nogach by się do trójki załapać.

- A zakład, że Prędki stanie dzisiaj na podium? – odparował pewny siebie Sobczyk. – Stawiam dwie stówy!

- Zgoda! – burknąłem i spojrzałem na Gębalę. – Ty! Przetnij zakład!

Wszak wiatr za bardzo skoczkom nie przeszkadzał. Oczywiście jednym pomagał, żeby daleko latali, a innym nie, no ale nasi naprawdę nie skakali najgorzej. Taki Maciej na przykład. Bardzo dobrze wybił się z progu, elegancko trzymał sylwetkę w powietrzu i wykonał stylistyczny telemark. Tylko odległości mu zabrakło i wylądował na przedostatnim miejscu. Dwaj skoczkowie po nim byli i w końcu jego przyjaciel wesoły grajek Żyła. Patrzyłem uważnie i miałem ochotę zasadzić typowego face palma. Co my się umęczymy by Pietrek oduczył się robienia tego garbika. Przecież za pierona ani nie dodaje mu lepszej długości za skok, a co dopiero za styl w powietrzu. Tylko szura tymi łapami po torze jak zmęczony orangutan. No i wybaczcie mi to skojarzenie, ale innego nie mogę tutaj przytoczyć. I do mnie nie przemawia jego gadka, że to jego numer popisowy. Dziwne, że Kruczek mu łba nie urwał, no ale mówiłem, że ja się nie odzywam. Ja tu tylko sprzątam. A w sumie Pietrek to i tak, co byś nie powiedział i tak zrobi po swojemu. O, a zaraz po nim Dawid. Nasze dziecko nieszczęścia wyrwane z matczynego domu. Wczorajsze kwalifikacje pokazały, że ten to taka nieodpalona petarda jest. Jak w końcu wybuchnie to kolorowe iskry polecą na niebie. Pod warunkiem, że któregoś dnia nie przeskoczy bandy. A to ci pieroń! Ha! Dawid dostał lepszy wiatr pod narty, wybicie co prawda spóźnione, czego Kruczek mu nie podaruje, ale jaka odległość imponująca i piękny telemark. I spoglądam na Grześka i nie wiem, kto w większym szoku. Ja czy on? Czy Duduś? No bo kto by pomyślał, że blondwłosy aniołek nam się przebudzi w połowie Turnieju? W takim razie po 15 skoczkach mieliśmy naszego lidera, ale najlepsi dopiero byli przed nami. I nie martwiłbym się na zapas, gdyby nie to, że tym razem wiatr postanowił sobie z niektórych zawodników zadrwić i zagrać im na nosie. Raz z przodu, raz z tyłu! A co! I naprawdę się zaczynałem obawiać o Hulę i Prędkiego. Bo to, że Kamil sobie poradzi w trudnych warunkach to byłem pewny, a z tamtymi to nie wiadomo. 

Tymczasem organizatorzy postanowili belkę o dwa miejsca w dół obniżyć, jakby to miało rozwiązać problem. Bo co? Wolno im! Pokręciłem głową z niedowierzaniem, że już się cyrk na kółkach zaczyna. Ani się obejrzałem, a spiker zapowiadał Marcina. Siadł ten młokos niewyrośnięty na belkę i czekał na znak od Kruczka. Byłem ciekaw jak sobie z warunkami poradzi. W takim razie zaimponował mi, że wybił się pod idealnym kątem, w miarę mocno wybił i wiatr z pleców dostał pod narty. Dawał dzieciak radę! Piękny telemark, no ale czego oczekiwać od niego jak ma się od kogo uczyć. Znaczy od Kamila, nie? Ha, jeden głupi sędzia mu dał mniejsze noty za styl i Marcin wylądował daleko za plecami Dawida na drugim miejscu. Uśmiechnąłem się pod nosem bo zaczynało mi tu pachnieć polskim podium. Ale by sensacja była. W takim razie Prędki z uśmiechem podszedł do dumnego kolegi w majtkowym kasku i przybili sobie po piątce. Grzesiek koło mnie to wyglądał jakby miał ochotę skakać, że mu Prędki najlepszy prezent zrobił. Chyba zapomniał, że teraz najmocniejsi rywale mieli skakać. Aż zagwizdałem bo przegapiłem przygotowanie do skoku Kamila. Wszak lider nasz spóźnił lekko wybicie i choć odległość przyzwoita i od sędziów dostał wysokie noty to jednak…hahahaha no tego nie grali jeszcze dał się wyprzedzić Dejviemu i Prędkiemu! A jaki zaciesz ma na twarzy Kamyk. Wszak Morgenstern, Freitag czy Kofler nie dali rady. Ha! Wielką dominację Polaków przeczuwam! No a teraz ten nowicjusz, co nie wiedzieć czemu znalazł się na piątym miejscu po pierwszej serii. Poprawił te gogle, ale nawet one nie uratują jego uroku osobistego. Ciekawe czy w obyciu też jest świnią. No bo wiecie, są różni ludzie. No ale jednego mu nie mogłem odmówić. Formę miał i kurczę odległość taką samą jak Dejvi. Wyprzedzi go, czy nie? Wychyliłem się przez barierki z Gębalą by ujrzeć czy wygryzie Kubackiego czy też nie? Wyprzedził Prosiak jeden i jedną dziesiątą! W ten sposób wykopał Prędkiego z podium na amen. No Marcin to ma wybitnego pecha. Zawsze mu brakuje. W takim razie Dejvi miał jeszcze szansę być w trójce! No ale jeszcze Prevc, Amman i Hula. Nie powiem, że nie zaczynałem się denerwować. Bo wszak to byłoby święto, gdyby Stefek wygrał. Rzecz wręcz niesłychana! No bo kto u bukmacherów by na niego postawił? Pewnie nikt. W takim razie z góry wiedziałem, że Amman wyląduje koślawo, ale sędziowie mają klapki przed oczami i nie widzą jak Szwajcar krzywo ląduje. Ale zobaczyli! No nie mogę! Tuż za Marcinem! Już mi Grzesiek ciągnął rękaw kurtki i wrzeszczał nad uchem:

- To mój chłopak! Nie dał się! 

Przegapiłem skok Prevca, bo wszyscy udaliśmy się do Dawida i Marcina, którzy z uśmiechem coś szeptali do siebie, kiedy na belce zasiadł Stefan. I jeśli zdążyłem zapomnieć co to znaczy stres z powodu pisania egzaminów to szybko sobie przypomniałem. Spojrzałem na parametry wietrzne i nie miał Hula najgorzej. Tylko wystarczyło, żeby się przyłożył solidnie przy wybiciu. No i byłbym zapomniał, nasi rodacy o doping się postarali. Ach, wspaniale na obczyźnie czuć się jak u siebie. No ale Hula gogle poprawił, Kruczek mu chorągiewką machnął i leć chłopie! Leć! To była sekunda i zwariowałem z pozostałą częścią ekipy. Skakaliśmy jak dzieciarnia. W dodatku Prędki wyrwał się z objęć z Kamilem, lecąc do zamroczonego zwycięstwem nowego lidera. A to ci psikus, że Stefan wygrał konkurs! Koniec dominacji miłośników Prosiaków! Kto by pomyślał, że taki szczęśliwy polski weekend nam się wydarzy! No i byłbym zapomniał! Dwie stówy do kieszeni! 



[Marina]

Istny maraton. Masakra. W zasadzie to coraz poważniej się zastanawiam czy TCS nie powinien zmienić nazwy. Nie wiem może na Turniej Niekończącej się Mordęgi, chociaż w sumie Maraton Śmierci też by pasował albo jak kto woli, bo na całym świecie wszyscy jarają się „Igrzyskami Śmierci”… (mowa o książce, jakby kto nie wiedział). Wszak nazwę trzeba zmienić, bo raz, że nie dosypiałam dobrze, a nawet przespałam Sylwestra! Uwierzycie?! A koledzy kochani nas nie obudzili nawet na północ. Pewnie! Co się będą przejmować dwójką małolatów? Bo Krzysio też zaspał. Oglądaliśmy sobie film na laptopie. Bardzo fajny, chociaż o Jamesie Bondzie. A potem jak nas siekło, to ino roz. A ci poszli bez nas! 

W każdym razie nie dość, że mało spałam, to jeszcze miewałam częstsze skurcze w udach i dobrze, że fizjoterapeuta zna prawdę i mogę liczyć na jego wsparcie i postawienie mnie na nogi. A to dopiero drugi konkurs był! Trzy, polskie media urządziły sobie jawną bitwę pomiędzy Austrią, a Polską. Znaczy się między nami. Prędki kontra Diethart. Z całym szacunkiem dla Thomasa, ja tam nie czuję żadnej nienawiści, że jest moim rywalem. Przecież to sport fair play, że kto ma formę ten wygrywa. Jedynie sędziowie zawalają z notami. No i zapomniałam o najważniejszym, bo przecież nie ja, nie Stoch i Diethart, a Hula zaskakuje wszystkich. FISowców, trenerów, kibiców, bukmacherów i nie zdziwiłabym się, jakby sam siebie. Mój Stefek wziął się do roboty, czyli puenta jedna, muszę się na niego częściej drzeć by dotrzymywał mi tak długo towarzystwa jak to zbędne. Bo ja szczerze to sama nie wiem co mnie podkusiło bym skakała aż do Zakopanego. W każdym razie stałam wyszczerzona pod tym podium razem z Krzyśkiem i cieszyliśmy się tak, jakbyśmy to my wygrali. Serio! Tylko Dawid… No on naprawdę wyglądał jak idiota w tych seledynowych gaciach na podium!

- Mogliśmy się zrzucić i kupić mu normalne spodnie – powiedział Biegun obok mnie. Tak po prostu, zwyczajnie, a mnie znowu zatkało, więc tylko się uśmiechnęłam. Oj dobrze, że zaczął lecieć polski hymn.



--

Miało być przed świętami, jest po świętach, a w zasadzie tuż przed zabawą sylwestrową! ;)
Z jednych postanowień noworocznych  chciałabym sobie i mam nadzieję, że Aria również się do tego przyłącza to fakt by przynajmniej co tydzień lub co dwa tygodnie wrzucać rozdział. 
Niestety nasza dorosła proza życia i obowiązki w nim zawarte nie zawsze pozwalają w pełnym skupieniu i oddaniu wywiązywać się z obietnic. Mam nadzieję, że zatwardziali kochani czytelnicy nam to wybaczą? :> 

Po drugie: chciałabym, żeby Nowy Rok 2015 był takim samym cudownym rokiem sportowym jak odchodzący rok 2014, które dał nam morze łez. Łez radości i dumy. Bo przecież był  nasz Kamil Stoch, byli siatkarze, byli ręczni, nawet piłkarze pokazali, że jeszcze kopać potrafią! ;)

Po trzecie: życzę  "prawdziwym" kibicom nieco więcej cierpliwości i wyrozumiałości. Wszak nasz lider ładnie pozdrowił "niedowiarków" ale uważam, że kibicem albo się jest na zawsze, ale wcale. Wymądrzać się potrafimy zawsze i wszędzie. Byłabym nie fair gdybym powiedziała, że taka nie jestem. Zresztą Aria ostatnio twardo mnie wprowadza na ziemię bo role się odwróciły. Ja nadaję na Kota, ona go broni.

Po czwarte: życzę Wam i sobie by wedle tradycji Zakopane (dla tych, którzy pojadą po raz pierwszy, dla innych po raz kolejny...) było takim moim prywatnym celebrującym świętem do spotkania osób, które poznałam i utrzymuję kontakty. Wśród takich twarzyczek kibicowanie jest fantastyczne, a przegadane noce uciekają przez palce w niesamowitym tempie! :)

Po piąte: nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam wszystkim wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku 2015! :) I  miłych wrażeń, dużo śmiechu przy czytaniu bloggerowych opowiadań! :)

A ty, Ario? Jak wygląda twoja lista postanowień noworocznych? :> :D

Megi


Ja mam nadzieję, że Megi mnie nie zabije, bo wywróciłam do góry nogami wszystko to, co ustaliłyśmy wcześniej. Miał być Innsbruck, a jednak jest Ga-Pa. Miał być Jasiek, a jest Dawid. I jeszcze parę zmian. Ale poniosła mnie trochę fantazja.
Chyba zapomniałaś dodać, że ułańska! Ale za to z jakim akcentem ;) 
Dobrze, że przynajmniej pozostałe części się zszyje do następnego rozdziału i będzie nowy rozdział w roku 2015 na gotowe, nie? 
Co do postanowień noworocznych - to ja bym chciała się więcej cieszyć tym co jest, a mniej martwić tym, czego nie ma. 
O właśnie! Właśnie! Sobie przede wszystkim i innym także życzę by mniej marudzić, a bardziej się cieszyć tym co mamy teraz, tu. Wszak życie za krótkie jest, by się przejmować wszystkim! :)
Dobrze powiedziane i należy Ci polać! :D 
I tak, bronię przed Megi Macieja :)
Broń, masz rację, broń! xD


Szczęśliwego Nowego Roku! 
Niech wszyscy będą zdrowi - kontuzje, upadki - a sio!
Niech w Zakopanem będzie śnieg, a nie będzie wiatrzyska złego!
Niech Kamil się uśmiecha cały sezon tak pięknie jak w Oberstdorfie!
Niech Piotrek nie będzie łajzą, tylko uwierzy w siebie!
Niech chłopaki - wszyscy -  złapią wiatr w żagle i będę skakać to, co potrafią.
Niech Dejvi wygra - nie szkodzi! Może być w seledynowych gaciach!

Pozdrawiam wszystkich Czytelników (:

Aria

Ps. Bardzo ładne zrymowane życzenia :)

56 komentarzy:

  1. Czekałam, czekałam...I się doczekałam. No i warto było czekać :)
    Hula na podium, no i Dejvi w seledynowych gaciach , hahahahha. Nie mogę się już doczekać następnego!
    P.S Życzę wam wszystkiego dobrego w Nowym Roku, aby był jeszcze lepszy niż 2014, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za anielską cierpliwość! :)
      Takie wpisy nas wynagradzają wszystko, że jesteście mimo niesystematyczności co do wrzucania rozdziałów :)

      Również życzymy zdrowia bo najważniejsze i żeby dla Ciebie rok 2015 był równie lepszy niż ten który odchodzi! :*

      Usuń
  2. Dejvi i seledynowe gacie ♥
    Stefcio na podium, no, no... Daje radę chociaż u was w opowiadaniu ;)
    Ogólnie jak można zapomnieć o najmłodszych? Albo jeszcze inaczej. Jak można przespać godzinę 00:00 w Nowy Rok? Ehh, ten usypiajacy wpływ Krzysia :)
    Życzę wam udanej zabawy sylwestrowej, nawet jeśli miałaby ona być z polsatem lub dwójką, oraz szczęśliwego, Nowego Roku 2015. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysiu chyba musiał być nieźle naperfumowany wodą, że Marina dała się uśpić xD
      Po prostu śpiochy zasnęły, ale kolegów tez udanych mają :D
      Przecież Dejvi pilnował grupki, to co nie zauważył, że za mało ludu? xD

      Dejvi wyszedł wymalowany uroczo! :)
      Ale czego się spodziewać po tak uzdolnionej koleżance A. ;)
      Stefek zawsze znajdzie u nas miejsce na podium!

      Dziękujemy za życzenia i również życzymy udanej zabawy sylwestrowej i szczęśliwego Nowego Roku 2015! :*

      Usuń
  3. Fajny Prezent nam zrobiłyście na Nowy Rok.
    Seledynowe gacie Dejviego jak dla mnie wygrały w tym rozdziale! :)
    No i Stefcio na podium :)
    Bardzo mi się ta część podobała. Powtarzam to przy każdej, ale kurde, to jest tak genialne opowiadanie, że żadne słowa (wg. mnie) nie są w stanie wyrazić jego świetności.

    A z okazji Nowego Roku życzę Wam duuużo weny i spełnienia marzeń.
    Pozdrawiam cieplutko,
    Zoja :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seledynowy to bardzo ładny kolor, tylko nie pasuje do majtkowego!
      Dziękujemy za życzenia i również wszystkiego dobrego w tym nowym 2015 roku :))

      Usuń
  4. Seledynowe gacie wymiatają :-D nie wiem o co matołą chodzi, przecież seledynowy jest bardzo ładny:-)
    pozdrawiam i życzę sportowego Nowego Roku
    N.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie muszę chyba mówić, że gacie Kubackiego są the best ;) Takie oryginalne, zielone...
    Jak możne nie wziąć Prędkiego i Krzysia na fajerwerki?! No jak chłopaki!
    Kacper się cieszy. Dwie stówy wygrał :D
    A końcówka najlepsza Bieguna najlepsza!
    Pozdrawiam i weny ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie? Jak? Wiadomo, że mali i chudzi, no ale żeby nie zauważyć, że ich nie ma?! Pozdrawiamy!

      Usuń
  6. Czekam ,czekam ,czekam. A tu patrzę dzisiaj jest rozdział!
    Dejvi i jego seledynowe gacie wygrały i Stefek w sumie też.
    Ja nie wiem co Krzysiek tam powyczyniał ,że przespali północ w Sylwestra.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny.
    P.S. Szczęśliwego Nowego Roku! Żeby ten rok był lepszy od poprzedniego ,duużo uśmiechu i radości. Spełnienia wszystkich marzeń ,duuuuuuuużo weny.
    GosiaczeK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać, że Dawidowe spodnie robią furorę :D
      No jak to co? Obejrzeli pasjonujący film i zmogło biedaczków :D
      Również życzymy szczęśliwego, radosnego roku 2015 :D

      Usuń
  7. Super!Najbardziej podoba mi się początek o spodniach Dawidka.
    A Marinka biedna, pecha ma.Cały czas ląduje za podium.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Zapraszam do mnie:http://kochaj-za-nic.blogspot.com
    Liczę na opinię.

    +brawo dla Stefana za zajęcie pierwszego miejsca <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy zachwycają się porteczkami! :D
      Co się odwlecze to nie uciecze ;)
      Pozdrawiamy!

      Usuń
  8. Oj te chłopaki uwzięły się na kochanego Dejviego :D A to przecież nie jego wina, że Kocur ubierać ludzi nie umie xD Stefan wygrał! No świetnie :) Oby się też tego doczekał w realnym świecie :3 Sylwka to sobie niezłego urządziły :D Ach ten Piotrek! ;3 Uwielbiam go i ich <3
    Pozdrawiam i weny :*
    Zapraszam serdecznie na Matta&Karola : http://zniszczone-marzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby, oby! My mocno wierzymy i zawsze trzymamy za Stefka kciuki!

      Usuń
  9. Ave ja. Przeczytałam całość w ciągu kilku godzin. To nic, że czytałam do 3 w nocy, nie mogłam tego tak zostawić. Może to nie będzie oryginalne stwierdzenie, ale ta historia jest GENIALNA <3 Każdy wątek jest perfekcyjnie rozwinięty, ale czego innego, jak nie perfekcji, można się spodziewać po dwóch tak utalentowanych autorkach. Mimo, że ten rozdział pojawił się tak nie dawno, ja już nie mogę się doczekać kolejnego i modlę się, żeby pojawił się jak najszybciej!
    Co do samej treści.
    - Relacja Mariny z Krzysiem jest tak doskonała, że aż się chce wiedzieć co będzie dalej. To wszystko rozwija się tak subtelnie i nie na siłę, że tylko wzrasta ciekawość i czuć te emocje.
    - Stefan i Kamyk to tacy kochani starsi bracia. Tak bardzo dbają o Mar[c]inę[a] i to jest takie naturalne, że w sumie nie da się ich nie kochać.
    - Sobczyk to wujek i czasem mi się go szkoda robi, bo w końcu facet musi żyć w ciągłym napięciu i stale pilnuje, aby nic nie wyszło na jaw. A mógł być murarzem :D
    - Żyłę to kocham nad życie bo jak można nie kochać tak pozytywnego człowieka?! Jestem ciekawa co z jego relacją z Mariną, bo w końcu też jest już w grupie wtajemniczonych.
    Ogólnie to akcja tego opowiadania toczy dobrym tempem, każdy wątek dobrze rozwinięty, napięcie jest, kolejni ludzie poznają tajemnicę(Czekam, aż Krzyś się dowie!)
    W Waszej historii wszystko jest owiane optymizmem i komizmem, ale z drugiej strony jest bardzo rzeczywiste. Skoczkowie nie są tacy słodcy, kochani i milusi jak się zwykle spotyka w opowiadaniach, ale potrafią zaleźć za skórę chamstwem (Ziobro na odstrzał!) Kruczek też nie jest idealny, ale nadal się go lubi. W końcu jest ojcem polskich orzełków, więc musi być sprawiedliwy, dobry ale i surowy :)
    Zapewne mam jeszcze parę punktów, względem całej historii, ale jak zwykle z wrażenia nie pamiętam co miałam napisać. Także czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i życzę Wam, dziewczynki dużo szczęścia, zdrowia, pomyślności i przede wszystkim weny oraz kolejny tak wspaniałych rozdziałów. Jesteście fantastyczne! :) Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo nam miło i dziękujemy za długi komentarz i ciekawe spostrzeżenia. Gratulujemy, że udało się wszystko przeczytać! Bo już coraz więcej do nadrabiania się robi. Mamy nadzieję, że zostaniesz tutaj na dłużej. Pozdrawiamy!

      Usuń
    2. Po przeczytaniu tych 19 rozdziałów czuję tak przejmującą pustkę, jakbym straciła przyjaciela. Na bank zostanę. Uwielbiam opowiadania w których ciągle coś się dzieje! :)

      Usuń
    3. Katorga, a ja mam do ciebie pytanie ponieważ przypomniało mi się skąd kojarzę twojego nicka :)
      Zamierzasz reaktywować opowiadanie o tematyce Supernatural? :)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    4. Zajmę się tym opowiadaniem jak tylko szczęśliwie zakończę obecne. Na szczęście już mam jakiś początek, także nic nie utknęło w martwym punkcie. Pozdrawiam! :)

      Usuń
    5. To czekam z niecierpliwością! :)
      I dużo Deana w postaci mam nadzieję, że demona poproszę! :D

      Usuń
  10. Hahaaa, uwiebiam <3
    Jestem strasznie pozytywnie zaskoczona narracją oczami Kacpra :) nawet nie umiem powiedzieć dlaczego, ale ta część najbardziej mi się podobała :) no i dwie stówki w kieszeni, najważniejsze!
    Stefano wygrywający konkurs! Ah, jakże by się chciało to zobaczyć! Cały czas trzymam mocno kciuki za naszych, co by im forma w końcu przyszła porządna i wszystko było jak należy :)
    Lubię fakt, że w każdym opowiadaniu jakie czytam przy pojawieniu się Dietharta pojawiają się od razu świnie <3 no ale sam sobie na to zapracował :D
    Dudusiowe spodnie wygrywają wszystko! I że to wszystko niby wina Kocura? Gdyby Duduś nie był takim śpiochem to sam by się mógł spakować! Niech się cieszy, że cokolwiek mu zabrali ;D
    Cały czas czekam niecierpliwie, aż sprawa się z hukiem wyda i będzie aferka :D
    dziękuję bardzo za komentarz u Heinza, oczywiście postaram się uwzględnić! :)
    weny, weny i jeszcze raz weny na ten nowy rok Dziewczęta!
    Ściskam,
    Z.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam szczerze, że jak moja koleżanka Aria czuje się wybitnie dobrze w pisaniu Dejviego a'ka Złosliwca, tak ja coraz lepiej czuję się w pisaniu oczami Stefana. Kacper z kolei był takim moim wyzwaniem czy mi się uda. Niemniej jednak został dopracowany przez mą drugą autorkę za co jestem jej dozgonnie wdzięczna ;)
      I masz rację Zoe, dwie stówy dla niego, zapracował sobie, nie? :D

      O tak, też chciałabym zobaczyć Stefka na podium i radość Kamila, że jego przyjaciel wygrał :) Byłoby to coś pięknego! :)

      Duduś drybluje u nas od trzech rozdziałów. Coś czuję, że ciężko będzie go wygryźć :P No chyba, że zrobi to po mistrzowsku Żyła! :D
      Czekaj niecierpliwie, czekaj, a wszystko będzie Ci/Wam wynagrodzone ;)
      Również wszystkiego dobrego i Tobie życzymy w roku 2015! :)
      Pozdrawiamy!

      Usuń
  11. No więc jestem i ja. Muszę się mocno uderzyć w piersi i przyznać, że trochę Was ostatnio zaniedbałam. Ale to wszystko przez to, że od jakiegoś czasu tłucze mi się po głowie taki specjalny i jedyny w swoim rodzaju komentarz. Ale, niestety, jak mi tu życie ostatnio pokazuje, zanim się do niego porządnie zbiorę, to Wy pewnie zdążycie skończyć opowiadanie. Na razie niech więc będzie jeszcze tak tradycyjnie. :)
    Powiem Wam, że strasznie fajnie czyta się tekst o Konkursie Czterech Skoczni, w czasie, kiedy rzeczony Konkurs właśnie się odbywa. Od razu widzi się te wszystkie skocznie, przeżywa podobne emocje. Szkoda tylko, że w realu wyniki Polaków są bardzo dalekie od tego, co można przeczytać w opowiadaniu… Ale i tak miło przynajmniej wyobrazić sobie taką sytuację. :) I dlatego coraz bardziej się cieszę, że zdecydowałyście się na pisanie wersji alternatywnej. A tak na marginesie – czy tytuł tego rozdziału to nie jest aby przypadkiem taki trochę złośliwy? Bo tu, w waszym tekście, mamy kolorowe marzenia – kibiców i skoczków, a w rzeczywistości… No nie powiem co. :P
    Poza tym super, że wreszcie dopuściłyście do głosu Dudusia (i jego seledynowe gacie), bo to było bardzo niesprawiedliwe, że wszyscy się tu wymądrzają, a on jeden nie. Jakiś czas temu przejęłam się jego nieobecnością w tekście do tego stopnia, że sama chciałam go Wam napisać, ale mnie oczywiście ubiegłyście. Choć w sumie może to i lepiej… :P Anyway, jestem pełna podziwu dla Dejviego, że tak dzielnie znosi wszelkie niedogodności spowodowane i przez politykę pakowniczą Kocura, i przez szok, jaki musiał przeżyć, nieoczekiwanie budząc się w busie pełnym matołów zamiast w domku u mamusi. I to chyba właśnie z powodu tego szoku (bo chwilowo jakoś inaczej nie potrafię sobie tego wytłumaczyć) skoczył tak daleko, że ku zdumieniu wszystkich (tudzież swoim własnym) wylądował na podium (w seledynowych gaciach, od których Stefan niech się odczepi, żeby mu ktoś jego szarych nie wypomniał, bo na bank wystroił się w nie na dekorację :P). W ogóle wątek Dudusia stał się moim drugim ulubionym, zaraz po platonicznym młodzieńczym romansie Niunia i Mariny.
    No właśnie, Niunio i Marina… Bonda sobie oglądają. :) Jakie to słodkie. :) I mam nadzieję, że Krzysiek nauczy się czegoś od agenta wszechczasów i wreszcie odkryje, kogo ma w pokoju. A Marinie tego ukrywania się przed mężczyzną swoich snów, to naprawdę nie zazdroszczę. Braciszek za to poświecenie, to chyba do końca życia jej się nie wypłaci. Inna sprawa, że jestem bardzo ciekawa reakcji Niunia, kiedy wszystko się wyda (bo wyda się, prawda?:)). Mam jakieś dziwne przeczucie, że łatwo nie przejdzie nad tym do porządku dziennego i sprawa się jeszcze bardziej skomplikuje.
    A swoją drogą to dziwne, że Kot jeszcze nie wie, kim jest właściwie Marcin Prędki. Może Piotrek mu jeszcze nie wyklepał? A może i wyklepał, tylko ani Duduś, ani Skrobot jeszcze o tym nie wiedzą. Dlatego niecierpliwie czekam na ciąg dalszy, bo coś mi się wydaje (takie przeczucie nr 2), że za czas jakiś prawdę o Marinie będą znali wszyscy, łącznie z Walterem H. i Miranem T., tylko jeden nieszczęsny Kruczek do końca pozostanie w błogiej nieświadomości. :)
    Piszcie więc, drogie Koleżanki, piszcie! I do rychłego zobaczenia w Zakopcu!
    C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga C.

      Jak przeglądam nasz sezon 2013/2014 oraz 2014/2015 to odnoszę wrażenie, że daleko nam do końca. Chyba, że za obopólną zgodą z Arią zdecydujemy się pominąć niektóre zawody by przyspieszyć akcję i w ten czas opowiadanie szybko się skończy. :P
      Niemniej jednak jesteśmy przy TCS i w rzeczywistości i w przenośni i faktycznie zgadzam się co do twoich słów. I dziękujemy za pochlebną opinię co do naszych alternatywnych sytuacji, co by było, gdyby.... ;)

      Duduś tak długo tupał nóżkami fochnięty na nas, że nie dopuszczamy go do głosu, że trzeba było ustąpić i dać mu pole do popisu ;) Ale nie powiem akcja Dejviego twoimi oczami bardzo mnie intryguje i jeśli trzeba chętnie poprosimy o twą pomoc, prawda A.?

      Zobaczymy czy Niunio jak Stefek ma zapędy detektywistyczne i w trymiga wsio pokojarzy. Nie tylko wy kochacie urocze powstające platoniczne uczucie pomiędzy K i M.
      Mówiłam, że Żyła jest nieprzewidywalny? Jego samego trzeba zapytać, co on z tym fantem zrobi :P
      Resztę zbywam złotym milczeniem ;)

      Ja uciekam do ciebie, bo wiem, że wrzuciłaś nowy rozdział i również do rychłego do zobaczenia w Zakopcu! :)

      Usuń
  12. Kurcze genialne jest to opowiadanie. Nie komentowała go jeszcze ale czytam go od poczatku i z każdym rozdziałem jestem coraz bardziej zaskoczona waszą pomysłowością . uwielbiam tem blog i czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie witamy skromnie w naszych progach :)
      Dziękujemy za ciepłe słowa i do zobaczenia wkrótce!

      Usuń
  13. Ach te problemy egzystencjalne dotyczące koloru spodni! Ja tam się z Dawidem zgadzam, że zielony to bardzo ładny kolor, a seledynowy to już w ogóle cud i miód. Jakby były pomarańczowe, no to rozumiem cały ambaras, ale tak to nie jest źle :D Marina to musi mieć niezłą psychikę skoro to wszystko wytrzymuje.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewno, że zielony to bardzo ładny kolor! :)
      Ale pomarańcz również jest śliczny ^^
      Tylko nie z zestawieniem majtkowego różu xD
      Nie wiadomo kiedy dziewczynie siądzie psychika, kto tam wie? ;)
      Pozdrawiamy również!

      Usuń
  14. Witam Panią :D Zostałaś przez mnie nominowana do Liebster Award :)
    Pytania znajdziesz tutaj : http://zniszczone-marzenia.blogspot.com/p/liebster-award.html
    Czekam na twoje odpowiedzi :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy ale zrezygnujemy z nominacji :)

      Usuń
    2. A poza tym jeśli już to "Panie!" a nie "Panią!". Wszak nas dwie :P

      Usuń
  15. Hej, bardzo spodobał mi się twój blog, fajnie piszesz.^^ Przeczytałam go w 2 godziny. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. :)
    Zapraszam też do mnie: kasia-krzysiek-i-skoki.blogspot.com

    Pozdrawiam, Magic :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już to fajnie piszemy ;)
      Jest nas dwie ;)
      Być może w wolnej chwili wstąpimy i przeczytamy!
      Pozdrawiamy również :)

      Usuń
  16. Kupuję Prędkich w całości! :D Co z tego, że z fizycznego punktu widzenia to co robi Marina jest nieco niemożliwe. Piszecie w taki sposób, że wam wierzę i bez problemu przymykam na to oko. Do tego postaci są żywe, fajnie wykreowane a to wszystko potrafi mnie momentami rozbawić. Autentycznie świetna robota dziewczyny. Po Arii to wiadomo, że można się spodziewać samego dobrego, ale jesteście obie super duetem brawo Megi :) Marinę w sumie nawet trochę podziwiam, że to wszystko wytrzymuje. Daje radę mała świetnie, ale na jej miejscu jak to wszystko się skończy zrobiłabym sobie z braciszka co najmniej chłopca na posyłki. Rany zostawić ją w pokoju z Biegunem to tak jakby mnie wrzucić do Krafta i kazać mi udawać, że ani odrobinę mnie to nie rusza. Trzymaj się mała. Piotrek już wie, pokapował i przyjął do wiadomości. Wow. To tak jakby przyjął do wiadomości coś w stylu, że magia istnieje i zupełnie go to nie ruszyło xD No nic. Czekam co będzie dalej, bo macie mnie jako kolejnego czytelnika :) I generalnie chętnie link wrzuciłabym wam do spamu, a że go nie macie to tylko shorcik do przeczytania w wolnej chwili. Pozwolę go sobie dorzucić do komentarza, zostać jako czytelnik, komentować i już więcej nie spamić. Okej? ;)

    http://oneparty-od-kamilli.blogspot.com/2015/01/anaconda.html - jakby ktoś miał czas w wolnej chwili to zapraszam grzecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak pochlebną opinię! :)
      Staram się wspólnie z Arią stanowić zgrany duet! :)
      My witamy skromnie w naszych progach i postaramy się zawitać do ciebie!
      Pozdrawiamy ;)

      Usuń
  17. Seledynowe gacie zdecydowanie rozdział zdominowały. ZDE-CY-DO-WA-NIE.
    Piotr w swoim świętym oburzeniu ma nieco racji, to się nie godzi jeśli spodnie nie pasują do czapki.
    A Marinka wraca chyba do czasów przedszkola, bo wtedy chyba po raz ostatni większość z nas spała w sylwestra :D
    Pozdrawiam.
    [pnowakowski]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marinka takich kolegów ma, że ją nie zbudzili :P
      Dziękujemy za opinię! :)
      Pozdrawiamy!

      Usuń
  18. Jako że miałam wczoraj uczyć się do kolokwium z literatury, to przeczytałam w nocy całe to opowiadanie. Jak możecie się domyślić literatura, szczególnie romantyzm latynoamerykański, leży u mnie i kwiczy, ale o waszym blogu mogę napisać całkiem sporo ;).
    Może na początek - nie jestem fanką zmiany narratorów, ale taka wola autora, taki środek trzeba zaakceptować. Wychodzi wam to ładnie i składnie, scenki są spójne. No i co najważniejsze w takich projektach - czytając nie byłam w stanie zorientować się, gdzie zmienia się styl i która co pisała. A to duży plus, bo jednak ciężko odstawić na bok swoje przyzwyczajenia i stworzyć spójną stylistycznie całość ;).
    Tak na świeżo ciężko mi coś więcej napisać, może tylko tyle, że całe to udawanie trochę kojarzy mi się w Mulan (ale nie z wersją Disney'a, tylko z chińskim filmem fabularnym). Bardziej niż z (chyba) oczywistym odwołaniem do filmu z Amandą Bynes. Z obu tych obrazów wynika jeden wniosek - taka maskarada nie może trwać wiecznie.
    W każdym razie pozdrawiam i czytam ;)
    dol

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć i tutaj :) Mam nadzieję, że romantyzm latynoamerykański nie ucierpi! Trzymam kciuki. I podziwiam, że przeczytałaś całość:)

      Co do narratorów. Wiesz - ja osobiście nie znoszę narracji pierwszoosobowej :D Ale cóż :)

      Co do maskarady to nie zdradzimy oczywiście nic a nic. Co do inspiracji filmowych, to ja jestem ignorantem! Megi coś mi kiedyś opowiadała, ale nie pamiętam czy to był któryś z filmów, które wymieniłaś.

      Pozdrawiam serdecznie,
      Aria

      Usuń
    2. Również życzę powodzenia na egzaminie!
      Mam nadzieję, że z pozytywną oceną :)

      Otóż to! Aria dobrze pisze, co do maskarady cisza...
      Ani słowa więcej co to będzie, jak to będzie ^^
      I tak Tytuł zaczerpnęłam z filmu z Amandą Bynes ale znam również Mulan wersję chińską jak i disneyowską :)

      Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  19. Przepraszam, że z takim poślizgiem, no ale wreszcie jestem ;) Nie muszę chyba mówić, że cholernie mi się podobało, prawda? Odnosząc się do poprzedniego rozdziału i początku tego to za przemyślenia Dudusia medal się należy ;) Pierwsza klasa po prostu :D Ciekawa jestem jeszcze jak to będzie z Piotrkiem i tajemnicą i ile zdąży czasu minąć zanim się wygada ;)
    Przy okazji przydałoby się kiedyś takie ładne podium jak tu na końcu :) Liczę, że się doczekamy, jak nie w tym sezonie to w następnym ;)
    Pozdrawiam i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczamy, same mamy poślizg!
      Ale jesteśmy usprawiedliwione! :)

      Właśnie w niedzielę doczekałyśmy podium! Co prawda był na nim jeden Polak, ale warto było! :)
      Pozdrawiamy!

      Usuń
  20. Kiedy możemy liczyć na nexta?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba dopiero w weekend. Aria ma awarię komputera. A jeszcze musi przeżyć, że Megi spotkała Dejviego a ona nie

      Usuń
    2. Megi, ale Ci zazdroszę:-) ! Ario łączę się z Tobą w bólu :'(

      Usuń
    3. Tak to ją zostawić na 20 min!

      Usuń
    4. Na nieszczęście Arii niestety była w innym miejscu o złej porze :(
      I ja w pełni rozumiem jej przeżycie pomimo historii i podzielenia się zdjęciem.

      Chociaż spotkanie Macieja Kota i mieć z nim selfie czy Kamila Stocha to nic przy Dawidzie Kubackim!
      Wszak ON jest jedyny i niepowtarzalny!

      Swoją drogą słusznie koleżanka napisała, że bezpieczniej dla nas będzie wrzucić rozdział w okolicach weekendu. Musimy dojść do siebie po szalonym pobycie w Zakopanem (ale z jakim akcentem). Poza tym proza życia zmusza nas by zejść już na ziemię!

      Ale wrócimy! Mamy nowe pomysły i nie wahamy się ich użyć!

      Usuń
  21. Nominuj i bądź nominowany/a!
    Z racji tego, że Twoje opowiadanie znajduje się na spisie opowiadań o skoczkach narciarskich, ma możliwość zakwalifikowania się do pierwszej serii konkursu na Opowiadanie Roku 2014!
    Poproś swoich czytelników o nominację i sama nominuj swoje ulubione opowiadanie!
    Więcej: http://skijumpinglover.blogspot.com/p/opowiadanie-roku.html

    Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za spam

    OdpowiedzUsuń
  22. hejka oprócz tego że już dłuuugo czekam na nowy rozdział to mam pytanko do Megi
    mianowicie co się stało z moim kochanym blogiem "miłości nie oszukasz"? (to ja pisałam do ciebie któregoś razu że wracam do niego mniej więcej co pół roku)
    w święta zaczęłam go czytać bodajże 7. raz ale później nie miałam czasu doczytać 3 rozdziałów chciałam to zrobić teraz bo mam ferie a tu lipa bloga nie ma :'( co jest?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział będzie w weekend.
      A opowiadanie jest z powrotem.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Super :D bardzo dziękuję bo wiesz jak je uwielbiam...już wpadłam w depresje
      i podsyłam je właśnie dwóm koleżankom bo jedna lubi dobre opowiadanie a druga tak jak ja skoki i Maćka <3

      Usuń
  23. Z poślizgiem, ale jestem! Z góry bardzo przepraszam za literówki i krótki komentarz - wersja mobilna :c
    Zacznę od początku.
    Kiedy Biegun i Marina nie zjawili sie na sylwestrze mialam nadzieje, ze chlopak poznal prawde i razem sobie gruchają xD prawda okazala sie inna, ale to chyba dobrze... Po co Krzysiowi zaprzatac glowe w trakcie TCS.
    No to Hula zaskoczyl! Przyjazn z Mariną wychodzi mu na dobre ^^ Mustaf rozwala mnie pozytywnie, kocham go tutaj, moglabym czytac zarty o nim cale zycie :D
    Rozdzial cud miod <3
    Lece czytac nastepne :*

    OdpowiedzUsuń