[Krzyś B.]
Nic nie mogłem przecież poradzić, że brakowało mi doświadczenia. Nie tylko na skoczni, ale także w życiu prywatnym. No dobra, przede wszystkim w życiu prywatnym. Bo kiedy ja ostatnio miałem dziewczynę? Chyba w przedszkolu! A jeszcze nie była moja tylko wspólna z kolegą. Przy mnie to nawet Kota można uznać za znawcę kobiet. Wcześniej to jakoś niespecjalnie mi to nie przeszkadzało. Zajmowałem się skokami, czasem coś tam pożartowałem z Olkiem czy Klimkiem, czasem się pozłościłem na własną nieśmiałość i zawstydzenie w stosunku do przedstawicielek płci pięknej, no ale co się miałem przejmować? Poza tym niespecjalnie miałem czas kogoś fajnego poznać. No bo gdzie? Na skoczni? No OK, na skoczni mógłbym. Madzia i Asia super dziewczyny, ale nawet one mnie mają za gówniarza. I to jest chyba mój największy problem… Ale żeby i Marina? No już sam nie wiem! No bo same powiedzcie, co ja sobie mogę myśleć? Już się wydawało, że wszystko w dobrą stronę idzie, a nagle Marinka przestała odbierać rozmowy na Skype, a i na chacie dużo rzadziej pisze! Tak z dnia na dzień!
No i zupełnie nie wiedziałem czy ja coś zrobiłem źle? Może ją przestraszyłem? A może coś nie tak powiedziałem? Próbowałem Marcina delikatnie podpytać, ale on to jest chyba jeszcze bardziej zielony w sprawach damsko-męskich niż ja, bo tylko się zrobił czerwony jak burak i coś tam mruczał pod nosem zawstydzony. I tyle sobie pogadasz z nim o ważnych sprawach. Fajny kolega, ale się jeszcze nic a nic nie zna na życiu.
Gapiłem się już chyba drugą godzinę w chat na Facebooku licząc, że w końcu się Marina na nim pokaże, aż w końcu doszedłem do wniosku, że sam sobie nie dam rady. Bo może się dziewczyna czuła osaczona przeze mnie? Albo co? Trudno, trzeba pogadać z którymś z chłopaków! Tylko łatwo wymyślić, trudno zrobić… Bo niby do kogo miałem iść po radę? Kamil i Stefan to chyba myślą, że jestem głupim małolatem. Nawet mnie w Sylwestra nie obudzili i przespałem północ jak przedszkolak! Na samą myśl, że miałbym z nimi rozmawiać… no wiecie… to robiłem się czerwony jak burak. Odpada! Kot… Ten to się zna na dziewczynach, jak ja na curlingu – tzn. wiem, że istnieje. Na pewno mi nic nie pomoże. Marcin w tych sprawach równie zielony, jak wcześniej mówiłem. Do Klimka mógłbym zadzwonić albo Ziobry, ale jak się ich romanse skończyły to sami wiecie. Lepiej nie. Do Kubackiego bym poszedł, no ale się go trochę boję. To co? Został mi Piotrek. Poszedłem i zapukałem.
- Wlaaaaazł! – wydarł się Żyła, więc do pokoju wparowałem, a ten spojrzał na mnie z wielkimi oczami. – Eee... myślałem, że to trener.
No tak, koniec świata, bo grzecznie zapukałem, a nie jak inni koledzy, co wchodzą jak do tramwaju. Ale już po chwili Pieter się wyszczerzył na całą gębę, poklepał mnie w ramię, a potem chyba dostrzegł moją minę zatroskaną, bo usiadł na skraju łóżka i wbił we mnie ciekawskie spojrzenie. Wiedział, że mam problem.
- Co jest? – zagadnął, a potem cierpliwie poczekał, aż się wyjąkałem.
- Piotrek, bo ja się chyba zakochałem – wydusiłem w końcu i skierowałem wzrok na podłogę.
- Matko kochana! W Prędkim?!
- Odbiło ci całkiem?! – obruszyłem się, bo tego już było za wiele. – Gdzie w Prędkim?! W Marinie!
- To ty wiesz?! – Wiewiór tak się zdziwił, że aż usiadł z otwartymi ustami, a ja westchnąłem głęboko. Czyli jednak on też mnie ma za dzieciaka.
- Pewnie, że wiem, że Marcin ma siostrę bliźniaczkę… – westchnąłem, bo zupełnie już nic nie rozumiałem. No ale to Pietrek. – Z resztą co to za tajemnica? Parę lat temu ją na treningach widywałem, ale dopiero teraz jakoś… jakoś tak… mnie wzięło.
- To gdzieś ją spotkał? – Żyła ocknął się z zamyślenia i uśmiechnął szeroko.
- No w sumie to… Nie spotkałem. Uczyliśmy się matematyki na Skype razem… No i tak jakoś… – bąknąłem, czerwieniąc się jak pomidor i wtedy przez chwilę pożałowałem, że tu przyszedłem. Bo co sobie o mnie Piotrek pomyśli? Taki ze mnie matoł.
- To że tak się zapytam… W czym tkwi problem?
- No właśnie nie wiem!
- To jak mam pomóc? – Żyła rozłożył bezradnie ręce i chyba naprawdę zrobiło mu się smutno. Skuliłem się w sobie, a potem machnąłem ręką i usiadłem na łóżku Kota, trzymając kciuki, żeby właściciel pościeli nie wparował do pokoju zbyt szybko. Ale by miał uciechę! Potem powoli wszystko mu opowiedziałem. Jak się uczyliśmy wieczorami, jak jej tłumaczyłem, a potem jak rozmawialiśmy o byle czym do późna… Jeszcze w czasie Świąt wszystko wydawało się proste, a potem tak nagle… cisza. Nie odbierała jak do niej dzwoniłem, a na zostawione wiadomości odpowiadała może raz na tydzień. A przecież jesteśmy w Innsbrucku! Miałem nadzieję, że może przyjdzie pod skocznię…
- Ja już zupełnie nic nie rozumiem – dodałem na koniec i spojrzałem na kolegę błagalnym spojrzeniem. Ten wypuścił powietrze, a potem podrapał się w głowę. Powiercił się chwilę na krześle, a potem rapem wstał i poszedł pod okno. A potem wrócił i usiadł naprzeciwko mnie tak gwałtownie, że ja aż podskoczyłem.
- Ty z Prędkim mieszkasz, nie? – zapytał mnie, więc szybko przytaknąłem. – To proste jak drut w lewej nodze! Dziewuszyna się wstydzi gadać przy Marcinie!
- Myślisz? – westchnąłem z powątpieniem.
- Na bank! Ona… podobno strasznie nieśmiała!
Czyli może jest nadzieja, że nie całkiem mnie olała?
[Marina]
Nie sądziłam jednak, że pojawienie się w Innsbrucku pokomplikuje mi trochę życie. Bo raz, musiałam znowu nakłamać Krzysiowi – tym razem jako Marina – że byłam zmuszona pilnie jechać do Polski i nie ma mnie w Innsbrucku… Całe szczęście, że Piotrek mnie uprzedził na czas. Może na dobre wyszło, że się dowiedział. Nie rozmawialiśmy o tym później, ale czułam, że w głębi serca mnie wspiera. Taki kochany! A ten biedak czekał i tak liczył, że się spotkamy! Znaczy Krzysiu. Ach, ach, ach. Serce mi mało nie pękło, gdy mu pisałam, że mnie nie będzie pod Bergisel, a potem gdy musiałam patrzyć jak chodzi taki smutny z nosem na kwintę! No ale co mogłam zrobić? Umówiłam się z nim grzecznie na Zakopane. Mam nadzieję, że mój brat łamaga do tego czasu wróci na swoje miejsce, bo inaczej go zabiję gołymi rękami! A dwa, skoro już byłam niedaleko, to musiałam się pokazać w Stams, niby po chorobie, by pozaliczać częściowo moje nieobecności i znów zniknąć. Dobrze, że mogłam liczyć na wsparcie kolegów. Znaczy się święta trójca czyli Sobczyk, Stoch i Hula obiecali ze mną pojechać do Stams busem prosto po zawodach. Nie mam pojęcia jak Grzesiek to Kruczkowi wytłumaczył. W każdym razie sprawił, że inne matoły grzecznie pojechały drugim autem ze Skrobotem bez żadnych pytań. Podobno naściemniał, że mamy z Kamilem jaką dodatkową kontrolę, a Stefan został do towarzystwa. Piotrek wtedy głośno wyraził swoją dezaprobatę i powiedział, że ani mu się śni marznąć i na nas czekać. Inni poszli za jego przykładem, zapakowali się do busa i pojechali do hotelu. Jeszcze się muszę pochwalić, że nie wypadłam tak źle na zawodach, bowiem pierwsza dziesiątka najlepszych zamykała się ze mną w roli głównej! No i obok Dawida byłam drugą (drugim! Drugim!) w kadrze, który coś zarobił podczas kwalifikacji. A Stefan tym razem był drugi. Zaraz za Wielbicielem Prosiaków.
Nasz plan był taki, że pod szkołą wychodzę jako Marina, idę załatwić swoje sprawunki, Sobczyk do dyrektora by porozmawiać o dalszej nieobecności, a ja wtedy śpiewająco zaliczam egzaminy. Po trzech godzinach wracam do busa i pod hotelem wysiadam jako Marcin. Przecisnęłam się na koniec busa, by chłopaki nie podglądali, jak się przebieram, a raczej doprowadzam do swojej wersji pierwotnej. Rozpuściłam swoje włosy, które wykręcane były od notorycznego obwiązywania gumką, wcisnęłam się w swoje damskie spodnie i bluzę, a na to ubrałam „cywilną” kurtkę. Gdy doszłam do kolegów musiałam przez chwilę pomachać im dłonią przed oczami, bo czułam się tak, jakbym była brudna.
- Eeee… – po chwili Stefan chrząknął i wybudził się z transu. – Jaka ty jesteś…
- Tak wiem, podobna do Marcina – wtrąciłam, bo nie ukrywam, że dosyć dobitnie wryło mi się do głowy to stwierdzenie w wykonaniu Bieguna.
- …ładna – poprawił Stoch z lekkim uśmiechem. – Chcieliśmy powiedzieć, że ładna. A to, że podobna to też swoją drogą.
Nie ukrywam, że ten mały komplement od lidera bardzo podniósł mnie na duchu, bo to bardzo miłe uczucie, że dwóch dorosłych, żonatych mężczyzn potrafi sprawić dziewczynie przyjemność małym zdaniem. Przy okazji wprawiając mnie w małe zakłopotanie.
- Ermmm, dziękuję.
- I jesteś niezmiernie urocza, kiedy się zawstydzasz – dodał Stefan, uśmiechając się szeroko.
Spojrzałam na szybę, żeby jednak nie widzieli, że rumieńce mnie zdradzają, nie mniej jednak trochę się zastanawiałam czy Stefkowi tak wypada mnie podrywać. W dodatku nieletnią. Jeszcze by go niesłusznie oskarżyli o jakieś seksualne insynuacje. W takim razie, gdy dojechaliśmy przed szkołę czułam się dumna, że chłopaki doceniają moją edukację na wysokim poziomie, bo wyczułam w ich głosie lekką nutę zawodu, że oni nie mogli w swoich młodzieńczych latach korzystać z takich szkolnych wymian, jak ja. Sobczyk pędem powędrował do dyrektora, a ja sprintem wpadłam na szkolne korytarze, by znaleźć wskazaną salę i zacząć się męczyć trzy godziny nad odrabianiem swoich zaległości w obecności wtajemniczonych nauczycieli.
[Stefan]
Opierałem się o maskę samochodu i razem z Kamilem wyczekiwaliśmy aż nasza gwiazda wróci do nas z uśmiechem. Bo szczerze… innego scenariusza sobie nie wyobrażałem. Mała musi zdać te egzaminy! Jeszcze by się Kruczek, nie wiadomo skąd, dowiedział i byłby koniec i dziewczyny i jej brata.
- Myślisz, że jej brat skakałby tak samo dobrze jak ona? – zapytałem przyjaciela, bo już mi się nudziło to czekanie i chciałem zabić czas.
- Sam się zastanawiam, co to będzie jak Marcin wróci. I na jakim poziomie po kontuzji…
- A co on sobie zrobił? – spytałem, bo przyznam szczerze, że jakoś nie miałem czasu i okazji, żeby pytać o to Manię. O widzicie, ta ksywa pasuje jej jak ulał. No przyznajcie, że ładniej brzmi jak myślę o Manii, a nie o Marinie?
- Nie wiesz? – odpowiedział zdziwiony Kamil, uśmiechając się wesoło, a mi nie pozostało nic innego, jak zaprzeczyć kategorycznie głową. – Spadł z jabłoni i skręcił nogę. Tylk skręcenie, jak się potem okazało, było złamaniem. No i są komplikacje.
- Ale że z jabłoni?
- Sam się dziwiłem dopóki nie spotkałem się z jej bratem – odpowiedział Stoch. – No bo wiesz stary, nie dość, że za niego skacze, nasłucha się trochę od naszych przypałów, jaki to Prędki nie jest, a to jeszcze ta akcja z matematyką. Stwierdziłem, że muszę nim trochę potrząsnąć, żeby się ogarnął.
- Pomogło?
- Powiedzmy, że chyba coś trafiło do jego głowy, skoro zdał ten sprawdzian przed tym całym zdawaniem przy Kruczku online. Aż dziw bierze, że Łukasz niczego nie podejrzewa.
Pokiwałem głową, bo tutaj przyjaciel miał rację. I naszym zadaniem nie pozostaje nic innego, jak utrzymać ten sekret jak najdłużej.
- Dlatego zostawmy wszystkich w błogiej nieświadomości – stwierdził lider uśmiechając się pod nosem. – O, wychodzi!
Spoglądałem na uśmiechniętą Marinę, która biegła do nas z informacją, że udało jej się zaliczyć semestr przed czasem. Kamil poklepał dziewczynę po ramieniu, a ja przytuliłem ją do siebie jakby to była moja młodsza siostra, o którą muszę dbać, by choć jeden włos jej z głowy nie spadł. Po chwili ujrzeliśmy drugiego trenera i gotowi mogliśmy wracać do hotelu.
- Mam pomysł – odezwał się Kamil. – Z racji tego, że zaliczyłaś semestr może jakaś mała nagroda? Chciałbym cię zaprosić na lody gdzieś w pobliżu, ale jak sama wiesz nie znam okolicy. Stefan też może iść – uzupełnił łaskawca.
- Chłopaki ja nie wiem czy to dobry pomysł – wtrącił niepewnie Grzegorz. – Wystarczy chyba szlabanów dla Prędkiego, co?
- Grzesiek to tylko lody! Do kolacji wrócimy przed czasem, będę pilnował godziny – dodał Kamil wciąż spoglądając z uśmiechem na Marinę i szybko zrozumiałem do czego zmierza. Dziewczyna była gotowa już wsiąść do busa i znów przeobrazić się w swojego brata, a przecież każdy potrzebuje być chwilę sobą!
- Marinie się należy trochę swobody w swoim ciele. Stawiamy jej lody w nagrodę za dobre sprawowanie na Turnieju i że z sukcesem zaliczyła semestr. Daj jej odetchnąć – wyjaśniłem.
- Dobra, poddaję się.
- Najbliższe lody można zjeść w kawiarni przy skoczni Bergisel.
Piętnaście minut później siedzieliśmy w przytulnej kawiarence z ogromnymi pucharkami lodów i owoców. Widok uśmiechniętej dziewczyny cieszył nie tylko moje oczy, ale i napawał jakąś braterską dumą. Widać było, że mogła swobodnie poczuć się przy nas, pośmiać, pożartować. Przy busie mała nie mogła nam przestać dziękować, a ja już wiedziałem, jak nie wiele trzeba by dać jej powody do radości. Wystarczyło tylko od czasu do czasu pozwolić jej być Mariną. Chwilę później zauważyłem, że jakiś młodzieniec przygląda się uporczywie naszej gwieździe. Sama Mania przez chwilę również utrzymywała z nim kontrakt wzrokowy. Mógłbym się założyć, że między tą dwójką iskry leciały od samego patrzenia! Przyjrzałem się uważnie młodemu chłopakowi i na pierwszy rzut oka to urodziwy to nie był. Już Biegun był przystojniejszy! A ten typ tu? Masywna budowa niczym dąb, tunel w uchu i ciemne włosy. Wzruszył ramionami i odwrócił się by wrócić do rozmowy.
- Coś się stało? – spytałem, bo Marina nerwowo się poruszyła.
- Nie! Znaczy się dziękuję wam za deser, za wsparcie, ale nie sądziłam, że ta kawiarnia jest oblegana przez innych z mojej szkoły. Na szczęście gościu mnie chyba nie poznał.
Kiwnęliśmy tylko potakująco głowami i wróciliśmy do hotelu. Trochę trzeba było konspiracji, żeby ją jakoś przemycić do pokoju i spokojnie pozwolić, by zamieniła się w brata. Nie powiem, bawiło mnie przyglądanie się, jak poprawia perukę i charczy, by zacząć grać Marcina.
- Nie zastanawiałaś się nigdy nad aktorstwem? – spytał z uśmiechem Stoch.
- Nie, jakoś nie przyszło mi to do głowy – oznajmiła Marina.
- A szkoda! – wtrąciłem. – Całkiem nieźle sobie radzisz, no ale chodź Marcinie na kolację.
I tak udaliśmy się we czwórkę na stołówkę, by dołączyć do nieświadomych niczego pozostałych.
Witajcie!
Długo zajął nam powrót do rzeczywistości.
Po raz kolejny utwierdzam się w tym, że kocham Zakopane! <3
Kocham jego magię, atmosferę, możliwość poznania szereg nowych osób!
Kocham sam fakt, że przy odrobinie szczęścia można było natrafić na skoczków!
I wiecie co wam powiem?
Obiecałam Corze, Arii, Ali, Madzi i Aii, że osobiście pod rozdziałem napiszę, że już nigdy więcej nie zamierzam psioczyć na Macieja Kota!
Od teraz jesteście świadkami, że napisałam to oficjalnie!
Maciek jest przesympatycznym, ciepłym młodzieńcem.
Nikomu nie odmówił robienia zdjęć, robiąc na złość "miśkom".
Pozował z uśmiechem i porozmawiał z nami jak kolega z koleżankami!
Co niektórzy (nie robię tego po złości, ale sama się wypaplałaś czytelniczce w komentarzu :P) wiedzą, że również natrafiłam na Dejviego. O dziwo, cud, że w ogóle wyszedł do mnie i dwóch koleżanek. Można było uciąć z nim krótką rozmowę. Dawid to mega ambitny facet, nie gorszy od Macieja. Bardzo surowy wobec siebie ale wsparcie kibiców i wiara w niego oraz w zespół sprawia, że skoczkowie są świadomi jak bardzo kibice ich kochają i wspierają na dobre i na złe!
Najbardziej oblegany ze wszystkich był niedzielny zwycięzca - Kamil Stoch.
To było istne szaleństwo przeżyć taką dziką radość w gronie ponad 50 tysięcy kibiców! (niektóre źródła podają, że na skoczni było 23 tysiące, a pod skocznią drugie tyle!) Sam hymn Mazurka Dąbrowskiego sprawił, że miałam ochrypnięte gardło i łzy pociekły po policzkach.
Dla takich chwil człowiek wie, że warto!
Warto spełniać marzenia!
Warto realizować swoje cele!
I pomyśleć, że trzeba czekać kolejny rok by móc świętować okrągły 40 konkurs w Zakopanem!
Megi
Cóż, Megi powyżej to już największe przygody opowiedziała :) Pozwoliłam sobie tylko podkreślić jej oficjalne oświadczenie na temat Macieja! Mogłabym powiedzieć - a nie mówiłam! Kochamy Macieja i będziemy go wspierać i trzymać kciuki nawet jak nie idzie. Należy się jak najbardziej za całą cierpliwość jaką miał dla kibiców.
Bohaterem Zakopanego był także Heinz K. Zapraszam tutaj. Wspomnienia z Zakopanego oczami Heinza Kuttina - taki pamiątkowy jednopart :)
Swoją drogą kolejnym jednopartem zaszczyciła nas Cora. Jeśli jesteście ciekawi to zapraszam tutaj.
A Wy mieliście jakieś przygody w Zakopanem albo w Wiśle? Kto był?!
Pozdrawiam,
Aria.
Ja nie byłam... Na Wisłę brak biletów, jak się okazało, że mogę, a Zakopane odpadło... ;( Ale w lato było wspaniale!! ^^
OdpowiedzUsuńBiedny Krzysiu... Dziwnie by wyglądało jakby pisali na fb między sobą w pokoju xD Albo jeszcze by się skapnął, że jak w Messengerze jest ta opcja co się patrzy gdzie jest ta osoba co się z nią pisze :p Krzysiu nie zamartwiaj się! Będzie super, jeszcze wam się ułoży, tylko musisz poczekać jeszcze trochę :D
Piotrek! Po raz pierwszy ty się chyba nie wypaplałeś :P I gratulacje za to!! Bo byłby klopsik, jakbyś coś niestosownego powiedział :) I dobrze, że innych odciągnąłeś od pomysłu jechania z trójką i geniuszem, bo wtedy by się chyba nie udało za wiele...
Faktycznie Marina musi być śliczna, jak się tak chłopaki nią zachwycają. Zawsze dobrze jest choć przez chwilę pobyć sobą ;) I gratulacje dla niej, że zdała!
A co do tego tpa spod skoczni... To on mnie niepokoi... Jest chyba kimś więcej, niż tylko 'znajomym' ze szkoły... I chyba ją poznał...
A tak pozatym Gregor... Co on chciał wtedy powiedzieć Marcinowi (Marinie)? Może, że mu się spodobała, tylko nie wie jak do niej zagadać? :D To by się porobiło ;))
Czeeeekam na nexta ;3 ♥ Pozdrawiam Was serdecznie :**
never---give-up.blogspot.com <--- jak lubicie Wellingera i Marinusa to zapraszam :)
W Piotrka też trzeba wierzyć! Ma łeb na karku i złote serce!
UsuńPoznał, nie poznał - zobaczymy co z tego wyniknie. A co Gregor myśli to nigdy nie wiadomo :) Dziękujemy za pozdrowienia!
Jestem i ja :))) Krzysio taki poszkodowany, że aż się żal robi. Mam nadzieję, że go tak katować nie będziecie i dacie mu się zobaczyć z Mariną (ale nie w wersji Marcina oczywiście). Niech ma, chłopak! <3
OdpowiedzUsuńAle żeby do Żyły ze zwierzeniami? No tego to się nie spodziewałam ;) Przynajmniej dobrze, że Pieter potrafił trzymać buzię na kłódkę i się nie wygadać, bo było naprawdę gorąco :P
Kamilo taki dobroduszny, dziewczynie lody postawił :D Więcej takich facetów potrzeba!
Typek spod kawiarni to szanowny pan Fettner jak mniemam? Jeszcze tylko jego do szczęścia brakowało ;)
Emocje z Zakopanego... Ja już wariowałam z radości przed telewizorem, a co wy tam pod skocznią przeżywałyście to z pewnością ludzkie pojęcie przechodzi :D
Pozdrawiam i oczywiście czekam jak zwykle niecierpliwie na kolejny :)))
Pan Typ to tajemnica :) Może ktoś zgadnie?
UsuńOj, przeżywaliśmy. Nigdy nie myślałyśmy, że możemy tak głośno krzyczeć LEEEEEEEEEEEEEEEEĆ. Były emocje, radość i zawód. Śmiech i łzy - najfajniej, że ze szczęścia. Ach, ach, ach.
Aww ! Krzysio < 3 jest taki asdfghjkl, że aż się robi ciepło na sercu. Powiem szczerze, że do Pitera po radę w sprawach sercowych udałabym się na samym końcu, ale tu mnie zaskoczyłyście (był jeden moment, w którym serce mi zamarło i myślałam, że się wygada ), ale Pieter stanął na wysokości zadania ! Ach i jeszcze Kamil i Stefek po prostu miód malina.
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona ! A historyjka o Heinzu - mistrzostwo. Ario chyle czoło :-)
pozdrawiam serdecznie i życzę wen
N.
Bo przyznajmy szczerze, to cudowne chłopaki są! ;)
UsuńJak się im powie coś w sekrecie to do grobowej deski! :D
Tak, tak Heinz w wykonaniu Arii z Zakopanego przedstawiony prawdziwymi scenami sprawia, że chce nam się ciągle śmiać! :D
Pozdrawiamy ciepło!
Jak przeczytałam, że Biegun idzie po radę do Piotrka to zrobiłam facepalma. Myślę sobie "Chłopie, pogięło cię?". Potem jak się Żyła dowiedział o co chodzi to byłam pewna, że zaraz wszystko wypaple! A on tak pięknie sobie z tą sytuacją poradził. Jestem zaskoczona i dumna! :D Marina to niedługo chyba tak się przyzwyczai do bycia facetem, że zacznie sikać na stojąco. Dobrze, że miała okazję, żeby pobyć trochę sobą,
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
I znów powtórzę, że trochę wiary w Piotrka. On wcale nie jest matołem jak go niektórzy widzą, a jeszcze najmądrzejszy ze wszystkich.
UsuńŚwietny rozdział ;3 Krzysiu taki smutny chodzi, że naprawdę mi się go szkoda zrobiło ;( Zakochał się biedaczek i nie ma pojęcia, że ze swoją ukochaną w jednym pokoju mieszka :) Jak można zamiast do doświadczonych mężów ( mam tu na myśli Kamila i Hule) ść pójść do Żyły, największego paply świata :D Na szczęście powstrzymał się i nie wygada sekretu, za co ma u mnie plus :) Do tego mądrze powiedział Biegunowi ;) Kamil to świetny facet :3 Umie sprawić kobiecie przyjemność i ją dowartościować :) Jedno co mnie niepokoi to ten brunele pod skocznią. Wydaję mi się, że to Fettner. Oby nic nie zauważył :P Pozdrawiam i weny ;* wolnym czasie zapraszam do sb na Matta i Karola + Anne chorą na białaczkę ;3
OdpowiedzUsuńTajemniczy typ pod skocznią to TAJEMNICA!
UsuńCo prawda miał być z tego powodu konkurs, ale będzie ich jeszcze w zanadrzu :P
Niemniej jednak w zdaniu wyraźnie wyklucza "coś" co raczej nie wskazałoby na tajemniczego typa jakim jest Fettner ;)
Piotrek to jedna zagadka, ale już nie raz przekonałyśmy się, że złote usta to on ma! ;)
Również pozdrawiamy i cieszymy się, że rozdział się spodobał ;)
O matko, ale tutaj się zadziało jak mnie nie było.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim widzę, że krąg wtajemniczonych znacznie się poszerzył.Ale to chyba tylko plus, bo widać im więcej osób wiem, tym łatwiej przemycać Marinę do pokoju :D
Początkowo zastanawiałam się dlaczego nie wtajemniczyłyście Krzysia, no ale teraz wszelkie wątpliwości już minęły. On ma zdecydowanie inną rolę tutaj do odegrania. I nie mogę się doczekać jak to rozwiniecie. Tylko nie znęcajcie się nad tą biedną chłopaczyną zbyt długo.
Jestem pełna podziwu dla psychologicznej strony Piotra Ż. Co prawda obawiałam się, że w pewnej chwili, zupełnie nieświadomie, ujawni tajemnicę, ale na szczęście się powstrzymał. Rozumiem, że to jeszcze nie ten moment. Poczekam zatem cierpliwie. Teraz, gdy już jestem na bieżąco, mam nadzieje, że rozdział pojawi się w miarę szybko.
Weny życzę i pozdrawiam :-)
Marzycielka
Witamy ciepło!!! <3
UsuńKrąg wtajemniczonych się rozrasta to prawda. Pytanie czy to koniec czy nie? :D
Też mamy nadzieję, że następny rozdział pojawi się niebawem!
Bo nie zabraknie w nim sporej dawki poczucia humoru ^^
Pozdrawiamy ciepło!
No to tym bardziej nie mogę się doczekać :-)
UsuńZerknęłam sobie do góry i nie wydaje mi się, aby tym tajemniczym kimś był Fettner - bo on raczej nie przypomina dębu :D. raczej Stefan by go rozpoznał, prawda?! I jak sama przyznała, koleś jest z jej szkoły. Kim więc jest? Jeszcze nie wiem, ale kombinuje dalej :-)
Pozdrawiam serdecznie Marzycielka
ps- coś mi mówi, że ten krąg się jeszcze poszerzy :D
ps.2.nieśmiało zapraszam też do siebie http://second---chance.blogspot.com
Mogę tylko powiedzieć, że w najbliższym rozdziale powinno się w miarę wszystko wyjaśnić ;)
UsuńO ile wena nie zrobi nam psikusa i nie każe zmienić gotowego wątku ^^
Uciekam do ciebie, żeby przeczytać! ;)
No właśnie. Przecież Stefan wie, jak wygląda Fettner :P
UsuńMoże Fettner był w przebraniu?! Albo ktoś inny.
UsuńNiestety daleko mi do Aii w kombinowaniu detektywistycznym, bo tylko ona potrafi w całym rozdziale wychwycić jedno zdanie, które naprowadza ją do trafnych wniosków (gratulacje mistrzuniu :D)
Jeszcze niedawno miałam kandydata w postaci Krafta, później Diharta (czy jak to się tam pisze. Świnka - i wszystko jasne) ale w każdym z nich jest coś, co mi nie pasuje do opisu. Chyba, że opis w rozdziale nie odzwierciedla rzeczywistości.
Aktualnie jestem za teorią, że to ktoś w przebraniu :D
Jak więc widzicie, jestem na waszej łasce:-(
Marzycielka
Hehe, sądzisz że Fettner po kryjomu chodzi w przebraniu do kawiarni, żeby słodycze wyżerać? :D :D
UsuńO boże padłam!
UsuńZa dużo czytam pamiętników i wcinającego słodycze czy Nutellę Fettiego xD
No, różne ludzie mają zboczenia :D
UsuńMoże jest niezadowolony (toć to przecież chucherko, zresztą jak połowa skoczków) i przebiera się za strongmena, chociażby po to, by bezkarnie wyżerać słodycze :D
A co, skoro ona może się przebierać, to czemu inni nie?!
Właśnie wpadła mi kolejna szalona myśl, że to mógł być Marcin, ale w zasadzie na tę teorię nie mam argumentów :-(
Tak sobie pomyślałam – kiedyś chciałam napisać Wam w komentarzu scenę Dawidem, ale oczywiście zanim się za to wzięłam, to Wy zrobiłyście to pierwsze. A dziś rano przyszło mi do głowy takie coś. Może nie do końca konweniuje z tekstem (pierwotnie miał to być komentarz literacki do "Zakopanego Heinza" Arii, ale pewnie najbardziej pasowałby do Złośliwca), jednak mam nieśmiałą nadzieję, że mi to wybaczycie.
OdpowiedzUsuńZ ukłonami
Cora
Zakopiański spleen
I jak tu nie mówić, że życie nie jest niesprawiedliwe?
Jest, a biednemu wiatr zawsze w oczy. Choć może raczej w plecy? Właściwie wszystko jedno…
Idę niespiesznie w kierunku domku, mijam pakujące się ekipy, mijam Kuttina, który z wywieszonym jęzorem targa na ramionach dwie pary nart swoich dzieciaczków i jednocześnie próbuję poukładać sobie wszystko w głowie. Co okazuje się wcale nie takie proste.
No dobra, położyłem drużynówkę.
Naprawdę mi zależało, żeby dobrze wypaść, bo to w końcu i cała rodzina zameldowała się na trybunach, i skocznia własna, i ludu nazjeżdżało się z Polski – flagami machają, wrzeszczą i trąbią tak głośno, że rycerze spod Giewontu, jak nic, już wysłali giermków do apteki po stopery, a zestresowanie niedźwiedzie gromadnie chłepcą miód za czeską granicą.
Na ciąg dalszy zapraszam tutaj: http://to-tylko-fotografia.blogspot.com/p/zakopianski-spleen.html
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa. No co mogę więcej powiedzieć?
UsuńKłaniam się w pas i dziękuję. W imieniu nas, Heinza i Złośliwca :D
Się też kłaniam! :)
UsuńJa nie byłam! :((
OdpowiedzUsuńDziewczyny nie męczcie już tych młodych.
Jak ja czytam o takim smutnym Krzysiu to mi sję serce rozpada. A jak jeszcze Marina to jeszcze bardziej się rozpada to moje serduszko.
Marina zdała egzaminy i poszła z chłopakami na lody jako ona. Jako Marina. Nie jako Marcin. Ale jako Marina.
I to chyba najbardziej mi się spodobało ,że Marina była szczęśliwa ,bo mogła być sobą.
A Stefek jaki kochany jest. Marina dla niego jak młodsza siostrzyczka jest. To takie urocze.
I to sprawka Kamila ,że Marcin zdał tą matematykę wcześniej.
Piotrek nic nie powiedział Krzysiowi.
I jeszcze mu tak powiedział ,żeby się nie smucił tak bardzo.
Ale i tak będę wam marudzić ,że macie ich tak nie męczyć.
Trochę pomieszany ten komentarz.
Kocham Was dziewczyny za takie cudo!
Warto czekać tak długo na takie cuda.
Naprawdę.
Pozdrawiam i czekam na kolejny. ^^
Droga Gosiaczko,
Usuńmiłość to takie złośliwe uczucie, które lubi się bawić między dwojgiem osób ;)
Niemniej jednak weźmiemy może pod uwagę by ich zbytnio nie katować ^^
O tak, na miejscu Mariny też bym była szczęśliwa, gdybym mogła być sobą! ;)
Dziękujemy za komentarz i pozdrawiamy ciepło!
Ale fajne po prostu brak mi slow (z zachwytu)
OdpowiedzUsuńKrzysiu sie zakochalw Mani
Ile emocji ja spokojnie rozdzialu nie moglam przeczytac takie to ekscytujace
Genialnie piszecie
Wasz blok jest jednym z moich ulubionych i zawsze z zniecierpliwieniem czekam na nowy wpis
Pozdrawiam i ddo nastepnego
Ps(nie umiem pisac jeszcze dobrych komentarzy)
Jessi;)
Dziękujemy za tyle pochwał i witamy skromnie w naszych progach :)
UsuńA z komentowaniem idzie z czasem coraz lepiej, zobaczysz ;)
Pozdrawiamy ciepło!
Cos mi sie wydaje, ze ten typ z kawiarni to nie Fettner, a Clemens Aigner :) Manuel za stary troche na szkole :) Co do rozdzialu to super :) Piter sekretu dochowac potrafi, chociaz myslalam, ze wypapla :D nie chce rozpisywac sie, ale jestem z tym opowiadaniem od poczatku :D
OdpowiedzUsuńWitamy skromnie! :)
UsuńCo do jegomościa to jeśli nie zapomnimy to wyjaśnimy w następnym rozdziale! :)
Dziękujemy za twoją obecność!
Pozdrawiamy!
Jak niewiele potrzeba człowiekowi do szczęścia,chwila w swojej skórze i od razu lepiej :)
OdpowiedzUsuńKrzysiu jest uroczy i to bardzo bardzo bardzo w tym wszystkim,mam tylko nadzieję,że ślący iskry nie namiesza tu.Piotrek aka wujek złota rada pozytywnie mnie zaskoczył,ba sam Krzysiu tym że do niego poszedł.Kamil ze Stefkiem zachowują się naprawdę jak starsi bracia,czasami może się to wydawać irytujące co starsi bracia robią,ale z czasem dochodzi się do wniosków że chcieli dla nas jak najlepiej i że mieli rację.
Zazdroszczę Zakopanego,tej cudownej atmosfery i przeżyć :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Ooo, Krzysiu nie wiedział go kogo iść, więc wybrał najlepiej jak umiał. I dobrze! Piotrek ma łeb na karku. Pozdrawiamy również ;)
UsuńZdziw Pitera 'to ty wiesz?' i to spojrzenie Krzysia 'Pewnie, że wiem, że Marcin ma siostrę bliźniaczkę' <3 Się dogadali chłopaki :D
OdpowiedzUsuńKamil i Stefan traktują Marine jak młodszą siostrę. Troszczą się o nią i w ogóle :)
Nawet nie wiecie jak zazdroszczę wam tego Zakopanego!
Pozdrawiam i weny dziewczyny.
Buziaki ;***
Dogadali się, dogadali. Ważne, że nie wygadali :) Miejmy nadzieję, że kiedyś zawitasz pod Wielką Krokiew! Również pozdrawiamy!
UsuńCzeeeesc dziewczyny <3 odkrywamy blogi na nowo ^^ achh jak bardzo zazdroszcze Wam Zakopanego w pozytywnym tego slowa znaczeniu :)
OdpowiedzUsuńWitamy serdecznie po przerwie! :)
UsuńNa przyszłość zapraszamy do Zakopanego ;)
Byłam na bieżąco przez pierwsze 10 rozdziałów, potem zniknęłam z internetowej przestrzeni i wracam znowu, a tutaj aż 10 rozdziałów do nadrobienia miałam! Trzeba powiedzieć, że straszne się ucieszyłam. Nie pomijając oczywiście tego, że jak świetnie było na początku i myślałam, że lepiej się nie da, to... niespodzianka, a jednak się da!
OdpowiedzUsuńPiotrek mnie niesamowicie zaskoczył, byłam niemal pewna, że wszystko wypapla, a tutaj zachował się jak prawdziwy przyjaciel i nawet podsunął pomysł biednemu Krzysiowi, coby sobie główki swojej nie zawracał. A Kamil i Stefcio, ich zachowanie wobec Mariny, no cud miód, też bym chciała takich przyjaciół-braci! Niech Prędki uważa, bo nawet nie zauważy, a już go Marina zamieni na tych dwóch ;p
A Zakopanego zazdroszczę strasznie! Sama muszę się kiedyś wybrać, żeby tylko ten Szczecin przenieśli gdzieś bliżej gór...
Pozdrawiam!
[thislovecameback]
Albo skocznię wybudowali w Szczecinie!
UsuńCieszymy się, że wróciłaś i mamy nadzieję, że zostaniesz :)
Ostatnio nam Azoty halę wielką fundnęły, coby miał się gdzie Mecz Gwiazd z naszymi skoczkami rozgrywać, więc jedna skocznia też im nie zaszkodzi;) A ja się już nie ruszam! :D
UsuńPokochałam od pierwszego rozdziału! Wszystko tak ładnie napisane, postacie idealnie wykreowane. Akcja się stopniowo rozwija, więc czego chcieć więcej. Uwielbiam tego Waszego, Krzysia, jest tak uroczy, że tylko się zakochać. Sam pomysł z udawaniem brata jest tak oryginalny, że jestem pod wielkim wrażeniem! Oj dzieje się, dzieje. Nie mogę się doczekać tego tzw. momentu kulminacyjnego. Nie pozostaje mi tylko uzbroić się w cierpliwość i oczekiwać kolejny rozdział! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPS. Chciałoby się być tam w Zakopanym i na żywo kibicować orzełkom, no ale nie można mieć wszystkiego. Co nie zmienia faktu, że przed telewizorem, także się czuje emocje ;D
Dziękujemy za miłe słowa i cieszymy się, że jesteś. Mamy nadzieję, że szybko się uporamy z kolejnym :)
UsuńŻyła chyba nie jest najbardziej odpowiednim kandydatem, jeśli chodzi o osoby, którym można sie zwierzać z miłosnych rozterek. Ostatecznie nawet jakoś z tego wybrnął, aczkolwiek pierwsza reakcja do najlepszych nie należała :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
[niewyleczalnie]
[pnowakowski]
Ale przyznać trzeba, że Żyła wyszedł z tego obronną ręką, a że się oboje dogadali tak, a nie inaczej ^^
UsuńTak zbudowani są mężczyźni! ;) Im trzeba to wybaczyć!
Również pozdrawiamy!
Zaszłyście mi za skórę tym gościem. Tym bardziej, że jak pierwszy raz czytałam, to nie potraktowałam go, jak zagadki, tylko bardziej jako zagrożenie dla prawdy o Marinie/Marcinie. Potraktowałam go, jako faktycznie kogoś znajomego ze szkoły, kto może rozgadać, że Marina sobie z polskimi skoczkami lody zajada na skoczni podczas, gdy... no z jakiegoś powodu jej w szkole nie ma. Tymczasem wychodzi na to, że ów osobnik może spełniać tu znacznie większą rolę, a przede wszystkim ma jakieś imię i nazwisko. Konkretne, a nie Staś Iksiński po austriacku. Tylko wciąż nie wiem, czy szukać po skoczkach (i to takich, który za bardzo Stefan z Kamilem nie mają prawa znać i kojarzyć) czy po przedstawicielach innych dyscyplin, którzy np znają się z kimś ze świata skoków - tu do głowy przychodzą mi tylko znajomi Gregora, ale czy Gregor miałby na tyle młodszych kolegów, którzy by wciąż chodzili do szkoły? Chyba że jakieś młodziaki się teraz uczą jeszcze w Stams, a ja o tym nie wiem. Będzie mnie to teraz gryzło i nie sklecę nic mądrego, do czasu aż czegoś nie wymyślę.
OdpowiedzUsuńOczywiście jutro mogę przylecieć ze stanowczym 'poddaję się, nic mądrego nie wymyślę', ale na razie daję sobie jeszcze jeden dzień na rozgryzienie tej zagadki. Jeśli nic nie wymyślę, to jutro po prostu skupię się na ochach i achach pod adresem Krzysia, a tajemniczego pana przemilczę cichutkim pomrukiem wstydu nad moim kiepskim nosem detektywistycznym.
Dodam jeszcze tylko na prędce (ale mi wyszło :D) że w przeciwieństwie do kilku przedmówczyń, jestem pełna podziwu dla Pietera. Mistrzowsko wręcz wybrnął z tej całej sytuacji. Owszem, może na początku omal nie wkopał Mariny, ale później ten pomysł z Mariną wstydzącą się brata. Majstersztyk, panie Piotrze.
Wracam jutro, oby mądrzejsza.
Wracaj, wracaj! ;)
UsuńObie z Arią zacieramy rączki czy uda Ci się rozwikłać zagadkę ;)
Pozdrawiamy!
Wymiękam!! Jedyne co udało mi się odkryć przez cały ten czas, to fakt, że Hejhopek ma młodszego brata w Stams, ale on całkiem urodziwy (bardzo podobny do brata) i zero śladów po jakimkolwiek tunelu.
UsuńTak to albo za starzy (Thomas Turmnbichler - wielki, brzydki i z tunelem) albo już wspomniani Clemens Aigner, więc ich skreślam.
Zaczęłam już nawet przeglądać znajomych najmłodszego Hejhopka na fejsie, ale chyba jestem zmuszona wywiesić białą flagę. Nie zgadnę tym razem za nic.
Przybędę później już z komentarzem odnośnie reszty rozdziału.
Nie wiem jak Aria, ale ja choć raz czuję dumę, że udało mi się Was zmylić! :D
UsuńCzytam tego bloga od niedawna i jest on po prostu genialny <3 Uwielbiam go ;3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Marina w najbliższym czasie przestanie już odgrywać swojego brata i pokaże wszystkim tak że aż im szczęki opadną, że przez cały czas z nimi to byla ona, a nie Marcin, że skakali z dziewczyną i to nie byle jaką ;*
Już myślalam, że podczas tej rozmowy z Krzysiem Pietrek wszystko wygada, ale on okazał się naprawdę mistrzem gdy wybrnął z tej sytuacji. Nie spodziewalabym się, że można z nim tak db porozmawiać o sprawach sercowych ;*
No i liczę na to, że Marina z Krzysiem w końcu zostaną parą ;33
**A jeśli macie czas, no i oczywiście ochotę to zapraszam do siebię :)Dopiero zaczynam pisać i chciałabym się jakoś troszkę wypromować, więc w wolnej chwili zapraszam ;*
http://milosc-spotka-kazdego-z-nas.blogspot.com/?m=1
*Z góry dziękuję, jeśli kogoś by zainteresował mój blog ;3
Witamy skromnie w naszych progach :)
UsuńCieszymy się bardzo, że opowiadanie przypadło do gustu.
Oczywiście wątek miłosny wciąż się będzie rozwijał :D
Postaramy się w wolnej chwili zajrzeć do ciebie!
Pozdrawiamy!
"Jak czerwony pomidor" - ok, wygralyscie XD
OdpowiedzUsuńKamil, Kamil, ty mi tutaj Mariny nie bajeruj! Stefek to samo! Zachcialo sie zonatym podrywac dziewczyne ^^ ale moze to tylko takie przyjacielskie? Mam nadzieje!
Super, ze Marina wszystko pozdawala i Kamil mial racje. Dziewczyna powinna czasem oderwac sie od bycia Marcinem.
Zaintrygowal mnie ten chlopak, ktorego poznala Marina przy kawiarni. Oby jej nie poznal, bo moglaby miec jeszcze jakies klopoty z tego...
Piter jako doradca w sprawach milosnych w 100% do mnie przemawia! Juz sie balam ze wygada, ale wyszedl z sytuacji z twarzą :D
No coz dziewczyny, kawal dobrej roboty!
Lece czytac dalej :)
Buziaki :*