[Marina]
Jeśli myśleliście, że na tym się skończy, to byliście w błędzie. Można się było domyślić, że Kruczek nie pozwoli mi ot tak zostać sobie w łóżku, zamiast jechać na skocznię. Stefan chyba delikatnie uświadomił Grześka w czym problem, bo nasz czołowy geniusz kadrowy bronił mnie dzielnie i ostro stał na stanowisku, że nie ma mnie co ciągnąć na siłę. Wszystkie cymbały oczywiście przylazły patrzeć na to przedstawienie. Ja leżałam przykryta kołdrą po same uszy i robiłam żałosną minę. Nade mną stał Kruczek, Klimowski, opiekun Grzesio, a nawet fizjoterapeuta i serwismen. Aż dziw, że się jeszcze FIS cały nie zebrał, żeby debatować nad moim zdrowiem i samopoczuciem.
- Gołym okiem widać, że Prędki jest chory! – przekonywał Sobczyk, a Kruczek się mimo to upierał, że mam wstać i szykować się do wyjazdu.
- Od leżenia w łóżku nie wyzdrowieje! – głosił główny trener z przekonaniem, a ja dyskretnie przewracałam oczami słuchając tych jego mądrości. To, że on jest pracoholikiem, nie znaczy że i my musimy zaraz skakać na każde jego skinienie.
- Marcin ma gorączkę i chyba lepie jak zostanie i odpocznie – włączył się do dyskusji Gębala, który jak nie było doktora, to robił za jednoosobowy sztab medyczny. Nawet nie myślałam, że on tak umie kłamać w żywe oczy. Ale dla mnie lepiej. Dwóch do jednego. Westchnęłam żałośnie i zakasłałam dwa razy, żeby potwierdzić moją ciężką chorobę, a Piotrek zaraz doskoczył do mojego łóżka i położył mi rękę na czole. Nie zdążyłam się odsunąć. Żyła pokręcił głową, a dawno nie widziałam, żeby miał taką poważną minę.
- Biedny Prędki. Mówiłem, że się przeziębi – szepnął i posłał mi pokrzepiający uśmiech. – Ja też głosuję, coby se młody został spokojne. My będziemy skakać za niego jak należy, nie chłopaki?
- Nie! – wtrącił się Ziobro. Jak ja go nie znoszę! – Ja też sobie mogę powiedzieć, że źle się czuję i skakać nie będę.
- Nikt ci nie każe! – krzyknął do niego Pietrek. – Titus wystartuje za ciebie.
- A wy nie macie nic do roboty? – obudził się nagle Kruczek i zaraz wyrzucił wszystkich matołów z mojego pokoju. Został tylko Kot.
- No co? Ja tu mieszkam – powiedział zdziwiony i rozsiadł się na swoim łóżku.
- Trenerze, ja się naprawdę okropnie czuję – jęknęłam cicho, wtulając głowę w poduszkę i modląc się w duchu, aby pozwolił mi zostać. – I tak dzisiaj nic nie zwojuję.
Klimowskiemu też się chyba mnie szkoda zrobiło, bo przytaknął Sobczykowi i Łukasz już nie miał wyjścia. Pokiwał tylko głową i opuścił mój, to znaczy nasz, pokój razem z resztą towarzystwa. Odetchnęłam z ulgą, kręcąc się w łóżku tak, by zająć jak najmniej bolesną pozycję. Cieszyłam się ciszą, zakłóconą tylko przez stukające klawisze Maciejowego laptopa. Powoli się odprężałam, starając się o żadnych skurczach brzucha nie myśleć, gdy z tego przyjemnego stanu umysłu wyrwał mnie mój stuknięty współlokator.
- Naprawdę myślisz, że nic nie wiem? – zapytał, a mi mocnej zabiło serce. Łudziłam się, że się przesłyszałam albo że to jest tylko sen, więc dyskretnie obróciłam się w stronę Kocura, czekając na potwierdzenie. Ale nie. Gapił się na mnie przebiegle i chrząknął trzy razy, żeby mnie zmusić do reakcji.
- Eeeeee – zaczęłam inteligentnie. No bo cóż ja mu miałam powiedzieć?
- Włóczysz się gdzieś w nocy to się doigrałeś – rzucił zaczepnie. – Nie martw się. Nie jestem kabel – dodał i znowu się skupił na swoim laptopie, więc to był sygnał, że dyskusja skończona. Pięknie. Teraz nie tylko że Prędki to małolat, lizus, kujon, gamoń, skarżypyta i hipochondryk, ale jeszcze i nocny marek.
[Piotrek]
Biedny Prędki. Serce mi chciało na pół pęknąć, jak patrzyłem na jego obolałą minę. Stefan mówił, że się przeziębił chłopak, jak tak go wymroziło samego na tym lotnisku, a jeszcze ma problemy żołądkowe. Nie dość, że koń ma pod górkę jak wóz ciągnie, to jeszcze dziury są w drodze! Zamieszanie było, ale w końcu się zebraliśmy na skocznię. Na szczęście Łukasz mnie posłuchał i Marcinowi pozwolił zostać, no bo co się miał jeszcze Młody męczyć niepotrzebnie? Więc skakać miało nas siedmiu, bo niestety to dodatkowe miejsce to przyznane Prędkiemu, a nie Polsce, więc nie może kto inny za niego startować. Najgorszy, znaczy się Titus, też w hotelu został. Dobrze, bo będzie mógł się Prędkim zaopiekować. Już mu zawczasu zapowiedziałem przy wyjściu. W sumie to jeszcze dziewczyny zostały, więc Marcin nie zginie.
Szczerze mówiąc, to jakoś średnio chce mi się dzisiaj skakać, ale co zrobić? Mus, to mus. Szedłem sobie właśnie na rozgrzewkę przed drugim, jak wlazł we mnie Jasiek. Fuknął coś wściekły, a co ja jestem winien, że on źle skacze?
- Wyluzuj trochę, gościu – powiedziałem, a ten minął mnie tylko łukiem, oparł narty o ścianę i wlazł do środka, trzaskając drzwiami tak, że mało futryny nie odpadły.
- A temu co? – chciał wiedzieć Hula. Wzruszyłem ramionami, no bo jak takiego Ziobrę zrozumiesz? Stefan też się do drugiej serii nie łapnął, a nie robi scen.
- Się zachowuje jakby okresu dostał – skomentowałem, przewracając oczami, a Stefan nie wiedzieć czemu prawie się udławił wodą mineralną, którą właśnie pił. – Dobra idę, bo zaczną skakać beze mnie! Trzymaj kciuki!
Popisać to się nie popisałem. Jakby nie Krzysio Biegun, to zupełnie bym nie było w drugiej rundzie, jakby nie był taki młody, to bym mu postawił flaszkę. Ale bidula też się pewnie Prędkim martwił, temu mu nie wyszło jak trzeba. Zaraz po mnie będzie skakał Kamil, który po pierwszym skoku był dwudziesty szósty. Jeden Maciuś dobrze skoczył, no ale on lubi takie małe skocznie. Pogadałem jeszcze po drodze z Sobczykiem, który powiedział co i jak i znowu mnie próbował zbałamucić, ale nie dalej nie byłem za bardzo przekonany do jego opinii. W sumie to mi się tak zdawało, że po prostu nie dojechałem dobrze do końca progu, tylko trzy metry do końca, a Pieter już na prostych był nogach, to co się dziwić, że nie poleciało? Dopiero jak u góry w poczekalni siedziałem, to miałem chwilę, żeby sobie wszystko we łbie poukładać i porozmyślać, dlatego żałowałem, że jeszcze Maciusia nie było, bo się nie miałem kogo poradzić. Wszedł Kamil, ale akurat jak mnie już trzeba było lecieć na rozbieg. Trudno, będą się musiał swoimi własnymi konsultacjami zadowolić.
[Marina]
Może dziesięć minut mi było dane, by pocieszyć się świętym spokojem i tym, że mogę sobie umierać pod kołdrą do woli. Dziesięć minut minęło, a usłyszałam trzask drzwi (bo oczywiście kto by się przyjmował czymś tak staroświeckim, jak pukanie przed wejściem, nie?) i na nic już było chowanie się pod pierzyną. Nie pozostawało mi nic innego jak wychylić nos i zobaczyć kto zaszczycił mnie swoją obecnością. Może Kocur zapomniał jakiejś części garderoby albo własnego łba? Ale nie było tak dobrze. Inaczej. Było kompletnie nie tak jak być powinno. Myślałam, że zemdleję.
- Przyniosłem ci Prędki czekoladę – odezwał się Titus i jak gdyby nigdy nic wskoczył na moje łóżko. MOJE łóżko, własne, prywatne. Moje łóżko, na którym w spokoju umierałam sobie ja. A ten się nic nie przejmował, ani że się zarazi, ani nic, tylko swój kościsty tyłek na moje łóżko wpakował i zaczął do mnie gadać.
- Nie pojechałeś na skocznię? – wydusiłam, starając się, żeby mógł głos brzmiał jak głos Marcina a nie rozhisteryzowanej na widok Titusa nienormalnej nastolatki.
- A co będę marzł?
Pewnie! Co będzie na zimno wyłaził, lepiej sobie w ciepełku na moim łóżku leżeć! To po cholerę się pytam sobie wymyślił być skoczkiem narciarskim? Westchnęłam cicho, obserwując go uważnie i próbując wyczytać w jakim celu przyszedł w odwiedziny i czy się go szybko pozbędę. Bo był na swój sposób kochany i zupełnie uroczy, no ale wybaczcie. Jak człowiek umiera z niedyspozycji organizmu to ostatnią osobą na świecie jaką chciałby mieć na głowie to dawny ukochany, nie? Zaczęłam cicho kasłać, żeby dać mu sygnał, że lepiej by było jakby sobie poszedł, ale to przecież facet zwyczajny i zupełnie absolutnie niedomyślny!
- Jak się czujesz? – zagadnął, żeby przerwać milczenie.
- Źle – powiedziałam zgodnie z prawdą, bo co będę mu oczy mydlić.
Wziął do ręki mój podręcznik geografii i skrzywił się już na wstępie, więc wywnioskowałam, że to nie był jego ulubiony przedmiot. Przerzucił kilka kartek, ale chyba najbardziej mu się spodobała okładka z krokodylem, bo uśmiechnął się szeroko i zapytał:
- Krokodyl jest bardziej długi czy bardziej zielony?
Spojrzałam na niego jak na idiotę, bo jemu to chyba mózg się zmniejszył od tych treningów z kadrą juniorską. Uniosłam jedną brew, ale co mu miałam odpowiedzieć.
- Yyyyyy – wydusiłam elokwentnie.
- Bardziej zielony. Bo długi jest od czubka szczęki do końca ogona, a zielony tak samo i jeszcze po bokach – powiedział wyszczerzony i wielce z siebie zadowolony, a potem chichotał jeszcze przez siedem minut. Z kim ja żyję? Godzinę później dałabym Nagrodę Nobla temu, kto by mi wytłumaczył jakim cudem ja się kochałam w takim idiocie? Przecież on jest taki sam jak wszystkie cymbały razem wzięte! Pozwoliłam mu się z dowcipu znakomitego pośmiać, aż w końcu zamilkł i już wierzyłam, że sobie pójdzie. Ale nie.
- Prędki?
- No?
- Bo ty masz siostrę, nie? – zapytał, a ja się prawie udławiłam tą czekoladą, co mi przyniósł.
- No – mruknęłam niechętnie. – A co?
- Pamiętam ją jak jeszcze była smarkata i skakała nawet lepiej od ciebie – zaczął, a ja przełknęłam ślinę dyskretnie. – Później próbowałem parę razy zagadać, ale zawsze znikała, gdy tylko się zbliżałem.
Świetnie! A to nie jest karalne jak dorosły facet się ogląda za dziewczynką nieletnią i ją próbuje zaczepiać bezczelnie? No właśnie!
- Sorry Titus, ale wiesz, chłopie – odezwałam się po chwili. – Ty raczej nie jesteś w jej typie – dodałam szybko, starając się by mógł głos brzmiał zupełnie poważnie. A ty Titus słuchaj i się raz na zawsze odczep ode mnie! Mruknął coś jeszcze, ale nie usłyszałam, a ciekawa też nie byłam specjalnie, więc nie dopytywałam. Ale i tak mnie uświadomił, ponawiając pytanie.
- Dalej skacze tak dobrze? – chciał wiedzieć.
- Na pewno lepiej od ciebie!
Tak wiem, to było średnio kulturalne. Mogłam się powstrzymać, ale mnie sprowokował, sami widzicie, nie? Ja za to sobie obiecałam, że jak wrócę do Polski to chyba dam na mszę dziękczynną, że ja się w porę zorientowałam i wybiłam sobie z głowy Titusa i jego denne kawały, bo strach się bać jakby się to dla mnie skończyło.
[Grzesiek]
I kolejny konkurs za nami. Dla nas nie do końca udany. Jeden Maciek wysoko, bo na piątym miejscu, ale i tak dalej niezadowolony, bo mu się marzyło to podium. Kamil sporo awansował w drugiej serii, ale po pierwszym skoku cudów zdziałać się nie dało. Piotrek pod koniec trzeciej dziesiątki. Krzysiek Biegun złapał zadyszkę, Jasiek, Stefan i Dawid zepsuli skoki, a z Prędkim (a raczej Prędką) to same problemy. Tak wiem, sam sobie piwa naważyłem, bo przecież nie dziewczyny wina, że jest dziewczyną. Tylko nie przypuszczałem, że tyle kłopotów będzie. Mała ostatnio jest nie do wytrzymania i zupełnie mi już wchodzi na głowę, a ja nawet nie mam jak protestować, bo niby jak? Sam ją w to wszystko wrobiłem! Teraz sobie znalazła obrońcę w Stefanie i już nie wiem czy mam się cieszyć tym, czy martwić. Takie to moje ciężkie życie.
A na dodatek jeszcze Hofer po zawodach podszedł do mnie z pretensjami, że przyznano Prędkiemu miejsce specjalnie w ramach programu wsparcia, a skoro Prędki nie korzysta, to się nie będą prosić, bo czeka cała kolejka innych chętnych. Raz go nie było na starcie, a już afera na całego! Więc by się przydało, żeby się Marina zebrała na kolejny konkurs, który jest już jutro, ale nawet nie wiem jak mam jej powiedzieć, żeby mnie nie pogryzła. Może Hulę wyślę? Na dodatek się martwię, że Stefan wypapla reszcie i się zaraz wszystkie matoły całej afery domyślą, a wtedy Łukasz mi urwie łeb i tyle z tego wszystkiego będzie. Nawet nie zdążę osiwieć! Chyba że wcześniej nerwy mnie zabiją, co wielce jest prawdopodobne, a ja dzieci mam przecież malutkie!
[Marina]
Kotu odbiło. Nie ma innego wytłumaczenia po prostu. Nie wiem, może mu coś Pietrek nagadał, a może postanowił na mnie praktykować wiedzę z nauczania dzieci i młodzieży, bo jak tylko wrócił z konkursu, to uprał się, że będzie ze mną spędzał czas, skoro Pietrek jest na odnowie, mnie będzie wspomagał w nadrabianiu materiału i dotrzymywał w nieszczęściu towarzystwa. Najbardziej byłam mu wdzięczna za to, że wywalił z pokoju wszystkich cymbałów, którzy przyleźli zaraz po kolacji sprawdzić jak się czuję i czy przypadkiem Prędki nie wykorkował, bo kto by wierzył takiemu Titusowi, że całkiem dobrze dycham? No właśnie.
W każdym razie szykuje się wieczór genialny. Będę grała z Kocurem w Fifę i udawała, że jestem najszczęśliwsza na świecie. Co faceci widzą w tych durnych grach to ja zupełnie nie rozumiem, ale ten taki z siebie zadowolony, że taki z niego niby fajny kolega, więc nie mogę nie docenić, nie? Dostałam jakiegoś pilota, Maciuś włączył grę, a ja mam inny problem, bo musiałam sobie przypomnieć komu mój głupi brat kibicuje, żeby nie wyjść na kretyna przypadkiem i durnia. Bo przecież mu nie powiem, że grać nie umiem. Przykleiłam więc do ust firmowy Marcinowy uśmiech i zdecydowałam, że będę zgrywać speca, a przegraną wytłumaczę chorobą i złym samopoczuciem. Oczywiście nie było mi dane zastanawiać nad ulubioną drużyną braciszka w ciszy, bo Kot nawijał non stop gorzej niż redaktor Szczęsny w telewizji i streścił mi chyba wyniki całej kolejki, a ja tylko potakiwałam z udawanym znawstwem i zainteresowaniem. W duchu kolejny raz sobie obiecywałam, że policzę się z bratem, gdy tylko się spotkamy. Przyznam Wam się, że nie myślałam, że z tego Macieja taka gaduła i naprawdę się nie dziwię, że żadna panna go nie chce, bo ja bym umarła na miejscu z nudów z takim pacanem. Więc ostrzegam zawczasu, żeby nie było, że nie mówiłam!
Kwadrans później przegrywałam siedem do zera. Tak, wiem, śmiejcie się. Ten Kocur naprawdę grał świetnie, a ja miałam go dość po dziurki w nosie! Jego, tej durnej gry i jego paplania od rzeczy. Co w nim widzą te wszystkie panny piszczące pod skocznią? No dobra. Może jest przystojny, ale na starość wyłysieje i tyle. A paplał będzie dalej. I w ogóle to stwierdziłam, że on to w sumie jest nieskomplikowany. Zajął piąte miejsce w konkursie, wygrywa w głupią Fifę i już super zadowolony i najbardziej szczęśliwy na świecie. Dobrze takiemu, nie? Zero problemów i nieprzyjemności w życiu! Żadnego okresu, ani bólu brzucha. Minęło kolejne pięć minut, a licznik wskazywał, że przegrywam 0:9. Skończyłoby się na wyniku wybitnie dwucyfrowym, ale los się nade mną zlitował, przylazł Gębala i wyciągnął Kocura za fraki, bo się okazało, że pół godziny już na niego czekał, a burak nie był łaskaw się zjawić. Wyszli i dopiero wtedy odetchnęłam z ulgą. Strasznie męczące to odpoczywanie…
Hej! Przepraszam za opóźnienie. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że Megi sobie gdzieś pojechała i zostawiła mnie samą z Mariną i Maciejem, a wenę całą wywiało ze mnie to głupie wietrzysko przebrzydłe, co wieje jak oszalałe i chce na siłę łeb urwać! Swoją drogą mam cichą nadzieję, że Megi mnie nie zabije :D
Aria Fresca
Nie, absolutnie cię nie zabiję! Jak ty byłaś zajęta to ja pisałam rozdziały i nie miałam żadnych zastrzeżeń i pretensji. A wyjechać musiałam bo obiecałam! W takim razie szkoda, że Harrachov nie był szczęśliwy dla skoczków i odnoszę wrażenie, że albo wena robi ci na złość, albo cierpisz na wypalenie związane z końcówką sezonu! (ale będzie dobrze!<3)
Uszaki do góry, a wam życzę miłej lektury!
Megi
Jaki widzę, że dodajecie nowy rozdział to aż mamy ochotę skakać pod sufit! :D PiotrekobrońcaPrędkiego odsłona druga. No jak tu go nie kochać? I jeszcze ten tekst z okresem. Na miejscu Stefana chyba umarłabym ze śmiechu. W każdym rozdziale dzieje się tyle rzeczy, że jak już się wszystko wyda (Tak, wiem. W każdym komentarzu poruszam tę kwestię) to chłopcom mogą trochę zrzednąć miny ;D Kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Jak się WSZYSTKO wyda, to cóż... będzie musiał być koniec. A chyba nie chcemy, nie?
UsuńOczywiście, że nie chcemy. Ale taka to już ze mnie niecierpliwa osóbka ;p
UsuńNo to mam nadzieję, że przy nas nauczysz się tej sporej dawki cierpliwości ;)
UsuńNaprawdę kocham waszego bloga. Piotrek obrońca Prędkiego, aż chcę się czytać. Tekst Żyły na humor Ziobry normalnie rozwalający, gdybym była na miejscu Stefana popłakałabym się ze śmiechu. Jestem ciekawa kiedy to wszystko się wyda? I jak dalej potoczy się historia Mariny jako dziewczyny a nie swojego brata? Czekam na kolejny rozdział. Liczę na to, że nie będzie gorszy od tego i poprzednich ( wy nie potraficie pisać inaczej jak cudownie) Uwielbiam tą waszą historię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie http://no-to-sie-poddaje.blogspot.com/ Liczę, że wpadniecie i sory za spam.
Dziękujemy za tak ciepłe słowa! :)
UsuńOj, Stefek zamiast śmiechu by walczył ale o oddech :D
Mamy nadzieję, że kolejny rozdział będzie na również dobrym poziomie.
Pozdrawiamy!
Piotrek obrońca, żal mu się koeli zrobiło, no proszę jakie on ma dobre serducho xD hahaxD Ziobro mi się coś nie podoba, ma humory jak nie wiem... pan najlepszy i najmądrzejszy się znalazł...xD No i proszę Krzysiowi się Marina podoba, jak by wiedział z kim rozmawia:D
OdpowiedzUsuńA Kocur i fifa, łudząco przypominały mi mojego brata, zapaleńca, co od gier nie odchodzixD Ale miał dobre intencje, chciał z kolegą posiedzieć...xD Ja się nie mogę doczekać, aż się inni dowiedzą:D
Świetny rozdział:D
Pozdrawiam:D
http://koty-chodza-wlasnymi-sciezkami.blogspot.com/
http://orlykruczka2.blogspot.com/
Tak to jest z facetami! Jak nie noga im w głowie to dziewczyny :D
UsuńDziękujemy za komentarz obszerny i pozdrawiamy!
Świetne i zabawne. Wiedziałam,że mieszkanie z Kocurem nie będzie łatwe :D Haha :D Ziobro jakiś taki dziwny i nerwowy ;o Zastanawia mnie co on kręci ;) Tekst Piotrka o okresie najlepszy :D Haha :D Pozdrawiam i weny ;* Arie zapraszam so mnie ;))
OdpowiedzUsuńMoże się wyjaśni?
UsuńTak, gdyby zrobić wam ranking to Piotrek zdecydowanie by wygrał przez Was ;)
Dziękujemy za komentarz i pozdrawiamy!
Ej! Ja chciałam Marine&Krzysia razem, a nie ;c. Wspaniały rozdział taki wyciskacz łez :D, po każdym rozdziale mówię: "niee lepiej być nie może, ale zawsze mnie zaskakujecie".
OdpowiedzUsuńYyyy, a ktoś mówił, że Marina ma być z Krzysiem? :>
UsuńPodziękowania należą się dla mojej drugiej połówki, ale żeby nie było to z góry dziękujemy! :)
Pozdrawiamy ciepło!
Nikt nie mówił, ale taka iskierka nadziei byla ;p
UsuńZawsze można mieć nadzieję, że trafi na kogoś innego i oby ze szczęśliwym skutkiem i wzajemnością ;)
UsuńJa chciałam Krzysia! ;c (oby tylko nie Maciek :D)
UsuńPodpowiem, że: zimno. :-)
UsuńCzyli, że Maciek? o.O
UsuńZimno :-P
UsuńUff. ;D od razu mi lepiej ;D jeszcze byle nie ziobro i jestem spelniona ;D
UsuńMegi, Megi... :D Ty to jak Pietrek gaduła :P
UsuńI dobrze, moge spac spokojnie ^^
UsuńMarina chciała mieć przez jakiś czas święty spokój, a paradoksalnie ściągnęła na siebie jeszcze większe zainteresowanie pozostałych. Zero empatii, żeby tak nachodzić kolegę, gdy ten ledwo żyje (kobieca solidarność, to coś zupełnie innego, łącze się z nią w bólu) Kocie to chyba zazdrosne, że Marcin wybrał się na nocne harce, a jego nie zabrał. Czyżby liczył, że bycie współlokatorem do czego Prędkiego zobowiązuje?! W tym momencie też pomyślałam, że Maciek jakimś dziwnym trafem rozwiązał zagadkę, ale natychmiast się zreflektowałam, że to Stefek jest mistrzem logiki, a nie Kocie. No ale przynajmniej chroni go przed trenerem, przynajmniej tak myśli, a my nie będziemy go wyprowadzać z tego błędu. Lepiej żeby wciąż żył w błogiej nieświadomości i miał Prędkiego za nocnego marka niż gdyby o wszystkim się dowiedział. Jasne ja wiem, że kiedyś to musi nastąpić, ale na razie tak cudownie jest mieć nad nimi tę przewagę :D
OdpowiedzUsuńKocie jakąś metamorfozę przeszło czy jak? To piąte miejsce chyba nieco go odmieniło, skoro z własnej woli zaproponował Prędkiemu swoje towarzystwo. I jeszcze FIFY mu się zachciało. No chyba, że znał umiejętności Marcina i w ramach poprawienia humoru po tym 5 miejscu (a każdy zna ambicje Kota) chciał po prostu skopać komuś tyłek. Zdziwiłby się gdyby dziewczyna była lepsza od brata i to ona skopała tyłek Kotowi. Chociaż wtedy to byłoby podejrzane.
Podsumowanie Jaśka idealne. Naprawdę zachowuje się jakby miał okres. Gdyby jeszcze był w jakiś szczególny sposób powiązany z Mariną, to rozumiem – ona cierpi fizycznie, a on w ramach równouprawnienia ma wahania nastrojów. Od początku jest taki nabzdyczony. Ciężko chłopaka zrozumieć i naprawdę nie mogę doczekać się jego miny, kiedy Prędka ujawni swoją prawdziwą naturę. Już zacieram rączki do oklasków. Co innego Piotruś, on to nawet bez stosowanej wiedzy potrafi zrozumieć kobiece problemy i zawsze ma dobre słowo dla kolegi/koleżanki.
Titus spóźniłeś się o dobre kilka lat z takimi pytaniami. Czyli jednak próbował zagadać do Mariny i nawet zauważył, że uciekała na jego widok. Trzeba się było bardziej starać chłopie. Ale Marina chyba sama zrozumiała, że to była tylko młodzieńcza fascynacja. Zdecydowanie nie jest w jej typie. O czym mieliby rozmawiać o krokodylach?!
Pozdrawiam dziewczyny i czekam na nowość.
Marzycielka
No nie? Wczesny jest :D Ale dla Mariny dobrze, bo zdążyła zmądrzeć. Aż strach jakie dowcipy by opowiadał Marinie ;)
UsuńMieszkanie z Kotem ? Jak ona wytrzymuje, ale teraz nagle zaczął sie interesowac nim znaczy nią. Miło sie czytało i czekam na dalsze akcje, bo to jedno z moich ulubionych opowiadań ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
Jak widzisz mieszkanie z Kotem nie jest takie złe, a Maciek też pokazuje, że Marina trochę powinna przychylnym okiem na niego przyglądać. :-)
UsuńDziękujemy za komentarz i pozdrawiamy!
*spoglądać ;-)
UsuńKocur to się nagle taki miły zrobił, że aż strach. Bo przecież dostąpić zaszczytu zagrania w Fifę to spore wyróżnienie. Sobczyk niech nie narzeka, bo zawsze mogło być gorzej ;) Znaczy w tej sytuacji to nie wiem, czy to możliwe, ale...
OdpowiedzUsuńI w ogóle uśmiałam się jak zwykle, bo tekst z perspektywy Piotrka mnie rozwala :) I jeszcze Titus :D
Pozdrawiam :*
No właśnie Sobczyk niech przestanie narzekać, choć jest mi go szkoda bo zwyczajnie sobie nie radzi z dojrzewającą nastolatką :-) Titus jest słodki i wszyscy w tym rozdziale.
UsuńDziękujemy za komentarz i pozdrawiamy!
Ha! Blisko było!
OdpowiedzUsuńBiedna Marina, pewnie zaliczyła bardzo obiecująco rokujący stan przedzawałowy jak Maciej zakomunikował, że wszystko wie. Jasne, że człowiek podejrzliwy w większości przypadków słyszy to, co chce usłyszeć, ale jednak to było tak zaskakujące i wyszło z tak niczego, że pewnie nawet stoik by nie zachował spokoju. Najważniejsze jednak, że Kot wciąż w nieświadomości, bo Stefek to jedno, a Maciej to drugie i zdecydowanie zbyt mocno sę bulwersujące, żeby taką tajemnicę w sobie utrzymać;D
Pozdrawiam.
[piec-sekund]
Noooo... dobrze, że nie dostała zawału albo co gorsza nie zaczęła się tłumaczyć ^^ A tak jest dobrze. Kocur myśli, że wszystko wie, a nic nie wie :D
Usuńznalazłam czas na nadrobienie zaległości, ufff... to technikum mnie kiedyś wykończy -.-
OdpowiedzUsuńFifa, kiedyś grałam, teraz nie mam czasu przez szkołę :/
rozdział świetny, jak każdy poprzedni. czekam na następny.
pozdrawiam gorąco, ściskam mocno i oceanu weny Wam życzę, buziaki :*
Cieszymy się, że chociaż my przez chwilę pomagamy ci się oderwać od szkoły :-)
UsuńTekst Piotrka z okresem był mega!
OdpowiedzUsuńI ty mówisz że nie masz weny !?! Ja u siebie już 3 dzień piszę rozdział i nie umiem go wgl jakoś skleić :/
A Arii wyszło to naprawdę świetnie i Megi naprawdę nie miała Cię za co zabijać!
Ja to bym chyba umarła na miejscu Mariny jak Kocur powiedział że wszystko wie! Chociaż dobrze że ona tego nie wygadała bo by dopiero było... Maciek nie przyjąłby tego tak jak Stefan. Piotrek jest taki nieświadomy ale jego teksty są super! Wiem ,powtarzam się :D
No więc nic dodać nic ująć :)
Pozdrawiam ;*
http://let---it---go.blogspot.com/
Piter ma super dobre serce! Zawsze jak nie mam weny, to zaczynam pisać Piotrkiem :D Zawsze wychodzi.
UsuńJak nie ma weny to po prostu pisze się ciężej. Jak mam, to idzie dużo szybciej. Dziękuję za pochwały!
Teksty Mariny mnie po prostu rozwalają xd Dałyscie jej taką naturalność, mistrzowsko! :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam waszego bloga kiedy skończyłam twój blog Megi, ale potem zabrałam się za następnego a potem jeszcze czytałam twój Ario (też jeszcze nie skomentowałam ale obiecuję sie poprawić :) ) więc komentuje dopiero teraz. Co mogę powiedzieć?
Wychodzi wam to super i jestem ciekawa co z tej historii wyniknie ;)
Witamy w naszych skromnych progach :) Pozdrawiamy!
UsuńZdecydowanie spodobało mi się filozoficzne stwierdzenie, że "przecież nie dziewczyny wina, że jest dziewczyną". Święte słowa.
OdpowiedzUsuńPiotruś myśli, że wszyscy słabo skaczą, bo się Prędkim przejmują? Biedny, niedoinformowany, w dobroć ludzką wierzący... Przecież Prędki to: "małolat, lizus, kujon, gamoń, skarżypyta i hipochondryk i nocny marek". Sporo tego.
Ej, jak ona mogła tak Titusa potraktować? Przecież on taki kochany... I czekoladę jej przyniósł.
No dobra, jak mam okres, to też na wszystkich warczę.
A Maciejce co się stało? Ech, kto tych facetów zrozumie...
buziaki :**
Już kiedyś pisałam, że gdyby wszyscy mieli serce Piotrka to świat byłby piękniejszy :)
UsuńTitus... cóż? Marina zawsze widziała w nim księcia z bajki, a tu się okazało, że to taki zwykły Titus opowiadający denne dowcipy o krokodylach... Czar prysł, a zły nastrój tylko spotęgował reakcję. Ale racja. Trochę chyba za mocno mu pocisnęła.
A kto Macieja zrozumie?
No proszę. Niespodzianka mnie tu zastała. Okazuje się, że Krzysiek chciał zagadać do Marinki, a ona uciekała. Chociaż dobrze, że pozwolili zostać Marinie w hotelu. Wszyscy stwierdzili, że się rozchorował, a na konto braciszka lecą kolejne etykietki. Jak Piotrek powiedział o tym okresie, to wybuchnęłam śmiechem. Na szczęście, się Stefan nie udławił. Bo dopiero by było. Jeszcze Maciek. Naprawdę się przestraszyłam, że on coś wyczaił. A potem ta FIFA. Kto facetów zrozumie? A przyszłej partnerce/przyszłym partnerkom Maćka mogę już złożyć kondolencje.
OdpowiedzUsuńWeny!
Buziaki ;*
PS. Zapraszam do siebie na:
http://love-skijumpers.blogspot.com/
http://moje-zycie-jest-moje.blogspot.com/
E tam, uważam, że panna z Kotem nudnego życia mieć nie będzie, co najwyżej możemy jej współczuć, że łatwego życia z pewnością mieć nie będzie. Jeśli się taka miła osóbka znajdzie nie pozostaje nic innego jak życzyć im szczęścia. :)
UsuńNo lista etykietek robi się masakrycznie długa i śmieszna xD
Dziękujemy za wenę i pozdrawiamy ciepło!
Marina wielu rzeczy dowie się o sobie udając swojego brata :D. No kto by pomyślał, że Krzysiu do niej zarywał? Kiedyś pewnie skakałaby z radości, a teraz ta informacja zwaliła ją z nóg i musiała z tego jakoś wybrnąć ;)
OdpowiedzUsuńSobczyk jest biedny, dziewczyna rzeczywiście wyszła mu na głowę, a ten nic nie może począć.. Bo przecież jak powie całą prawdę to marny jego los, Łukasz się wkurzy, a jak ta informacja dojdzie do Hofera to nie chcę wiedzieć, co będzie, Wystarczy, że Walter już się pieklił, jak raz Prędkiego nie było na starcie.
Dziwię się, że Maciek nie zaczął snuć podejrzeń, że Prędkiemu tak słąbo szło w fifie. Na szczęście Gębala wyciągnął go za fraki ;D. Chciałabym to widzieć, ten sobie na niego czeka, a Maciuś żyje w innym świecie :P
"Się zachowuje jakby okresu dostał" wygrało rozdział ;D. Biedny Stefek, będzie miał chyba uraz do konca życia :P.
Uwielbiam i czekam na więcej! <3 mam nadzieję, ze coś pojawi się na dniach ;)
Buziaki! :*
Biedna Marina i biedny Sobczyk oboje siebie warci ;)
UsuńStefcio chyba jest odporny na takie kobiece problemy :D
My również pozdrawiamy!
To od początku. Bardzo, ale to bardzo fajny wpis. Coraz bardziej w tym opowiadaniu nie lubie Ziobry. Ale w rzeczywistości to go bardzo lubię. Szkoda że Jego Mość Kot (ładnie nazywając, ale i tak go kocham <3 ^^) nie poczuje nic do Prędkiego/Prędkiej (lepiej do Prędkiej ;) ) A jak Krzysia mi się szkoda zrobiło bo on taki słodziusi <3 . Ale chyba wiem z kim ona może się "zaprzyjaźnić" albo Grzesio ( oficjalnie Gregor) albo Krzysio B. Także piszcie dalej bo wam to fajnie wychodzi i zapraszam do mnie ( sory że się tak tu chamsko zachowam) www.skokiimuzyka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
A my dziękujemy za tak ciepłe słowa i również pozdrawiamy!
Usuńkiedy coś nowego?
OdpowiedzUsuńProsimy o cierpliwość.
UsuńWiem, że zawsze starałyśmy się wrzucać w weekend, ale mamy małe opóźnienia. Mamy nadzieję, że na dniach się coś pojawi :)
Pozdrawiamy!
czytam sobie dzisiaj komentarze w oczekiwaniu na coś nowego, czytam i wyczytałam, że Prędka nie będzie z Maciejką? no jak to? ;_;
OdpowiedzUsuńMegi gaduła i tyle. Gorsza niż Pietrek! :P
UsuńAle cóż. Nie będzie z Maciejką. Ale też będzie fajnie ;)
A poza tym, czy Marina by wytrzymała z takim upierdliwym Maciejem?
Pobawiłam się z czytelniczką w ciepło i zimno :P
UsuńLepiej uważajcie na Marinę bo ostatnio "mała" zmienia obiekt westchnień z prędkością światła i nie wiadomo z kim będzie! Taka to franca jest xD
O ile z kimś będzie? Bo na razie tylko Stefciu wie, że to nie Marcin. A Stefciu ma żonę :D
UsuńNo właśnie! :)
UsuńKażda potwora znajdzie swojego amatora czy jakoś tak. To Kocur też znajdzie :P
UsuńNo dziewczyny, ja się zmobilizowałam. Teraz kolej na Was.
OdpowiedzUsuńBierzemy klawiaturki w dłonie i piszemy...piszemy!!!!!
a potem (jak już opublikujecie) to zapraszam do siebie na nowy rozdział :D
Marzycielka
Dziś powinno być. Jest poślizg, bo wena uciekła razem z końcem sezonu, a nie chciałyśmy popsuć nieprzemyślanym rozdziałem. Dzisiaj wykończymy i późnym wieczorem myślę, że zawiśnie.
UsuńA u Ciebie byłam :))
To ja idę do ciebie czytać ^^
UsuńA rozdział w sumie "prawie" jest zrobiony tylko trzeba go dopracować, do pielęgnować i w ramach przeprosin może będzie ciut dłuższy?
Może tak być, Ario? :>
Więcej Pietrka? :D ^^ ^^ A może kogoś innego? He, he.
UsuńJa tu czekam :)
OdpowiedzUsuńZa parę minut się pojawi rozdział :-)
Usuń