piątek, 28 marca 2014

11. Złość piękności szkodzi


[Grzesiek]

Mówię Wam i lojalnie Was uprzedzam już teraz, że ta mała mnie kiedyś wykończy. Przez nią padnę któregoś dnia na zawał i tyle będzie uciechy z programu wspierania sportowców z terenów nizinnych. Hofer naprawdę się wkurzył, że Prędki miejsce ma przyznane specjalne, a nie skacze i na nic były wszystkie moje tłumaczenie, że nam biedaczek zaniemógł. Ten gość nie ma chyba ani serca, ani rozumu. No ale co zrobić, szefa mamy jakiego mamy, skały się nie zje, nie? Zabrałem więc Stefka jako wsparcie i przed niedzielnym konkursem poszliśmy do Mariny, żeby ją przekonać, żeby jednak się zebrała do startu, bo Hofer oszaleje i jeszcze odbierze to miejsce dodatkowe dla ceprów. Jeszcze dobrze do drzwi nie doszliśmy, a już do naszych uszu dobiegły odgłosy awantury. Kot stał na korytarzu, trzymając otwarte drzwi i darł się na Prędkiego. Ja wszystko rozumiałem, że oni są młodzi i w ogóle, ale nie mogą się kłócić przy zamkniętych drzwiach, tylko zawsze cały hotel musi słyszeć? 

- Zamiast jęczeć byś się do roboty wziął! Ile można stękać?! 

- Nie twoja sprawa! – odpyskowała dziewczyna, naśladując brata.

- Pewnie! Najprościej leżeć dupą do góry i zrzędzić!

- Odezwał się ten, co nigdy nie narzeka!

- Wstawaj i idziemy trenować, a nie! – wrzeszczał Maciej, a tego, co Marina mu wykrzyczała, to może nie będę przytaczał, bo może nie wszyscy pełnoletni są w naszym gronie. Uszy mi aż urosły, bo takie to małe i kto by przypuszczał, że takie słowa zna. Ludzie z sąsiednich pokoi zaczęli już wyglądać na korytarz, więc przyspieszyliśmy ze Stefkiem kroku, aby zapobiec kolejnej aferze. Maciej oznajmił, że ma Prędkiego w tej części ciała, w której Jasiek ma luz, obrócił się na pięcie i poszedł do Żyły. Aż się zdziwił, że my z własnej woli chcemy włazić do jaskini niedźwiedzia. Stefan tymczasem zachowywał powagę na twarzy i nie wiedziałem, czy się zaczynał bać jak go przywita Marina, czy po prostu zamierzał mi trochę pomóc w postawieniu małolaty do pionu. 

Nim ja zacząłem logicznie myśleć i układać sobie mądrą przemowę w głowie, to Stefan już siedział przy łóżku Mariny. Była blada, a nawet więcej niż blada. Od razu było widać, że najlepiej to się nie czuła, chyba nie umierała, nie? Całe szczęście, że ja nie jestem trenerem kadry dziewcząt, bo bym dostał rozstroju nerwowego i osiwiał szybciej niż Łukasz. Albo wyłysiał. Aż strach pomyśleć, że one tak co miesiąc! A znając moje szczęście, to jakbym miał pięć skoczkiń pod opieką, to tak by się ułożyły, żeby mnie gnębić przez cały miesiąc jedna za drugą po kolei! Złapałem się za głowę mimowolnie na samo wyobrażenie, ciśnienie mi skoczyło i dopiero sobie przypomniałem kim jestem i gdzie, no i że w kadrze mamy samych facetów i jednego Prędkiego tylko. Uf. Zerknąłem na Marinę, a ta westchnęła głęboko, obrzucając nas długim spojrzeniem.

- Tak, wiem. Miałam się na dzisiaj wykurować, ale jest gorzej niż wczoraj. Najmniejszy ruch sprawia mi ból i nie ma szans bym łaziła jak facet – szepnęła.

Stefan rozłożył ręce bezradnie i tyle miałem z jego pomocy. A dziewczę takie robiło oczy wielkie i smutne, że co miałem zrobić? Obiecałem, że wszystko jakoś załatwię. No i w ten sposób znowu musiałem obmyślić piekielnie dobry plan przed Walterem, FISem, Kruczkiem i wszystkimi, że znowu coś to temu Prędkiemu dolega i to go absolutnie wyklucza z rywalizacji. Nie załamalibyście się na moim miejscu? No, ale z drugiej strony sama najlepiej wiedziała, co jej dolega i skoro mówiła, że nie da rady, to cóż, trzeba było po prostu jej uwierzyć. Tylko, że pieronica mała nie zdawała sobie sprawy w jaką kabałę mnie niezłą zaczynała wrabiać. Wychodziłem więc z jej pokoju zastanawiając się, co ja mam powiedzieć Hoferowi i przysięgając sobie, że nigdy, przenigdy, choćby mi nie wiem ile płacili, nie będę pracował z dziewczynami!

No i cóż, zajechaliśmy do miasteczka skoczków, oczywiście bez Mariny, a wypakowując sprzęt cały czas rozmyślałem, co mam powiedzieć. Oczywiście Maciek w busie zdążył naopowiadać, że Prędki to cały czas leży i jęczy, zamiast wziąć się w garść, a on mu mówił i dobrze radził. Jednym słowem było mi żal Mariny. Bo teraz będą się nabijać z Marcina na całego! Ogólnie wiadomo, że ja jestem super spokojnym człowiekiem, rzadko można mnie wyprowadzić z równowagi i w ogóle jestem chodząca dobroć, ale w chwili, gdy wysiadaliśmy nie wytrzymałem, bo Kot zaczął udawać stękanie, a reszta oczywiście w śmiech! Zdenerwowany wrzasnąłem na żartownisiów, bo przecież dla Piotrka, Dawida, Titusa, Ziobry i Krzysia to był rewelacyjny kawał, pierwsza klasa.

- Ciekawe, co wy byście zrobili, jakby was biegunka dopadła! Zero współczucia dla kolegi i poszanowania, że cierpi!

Chłopcy zamilkli, ale ja gdybym zdawał sobie sprawę, że mówię to w złej godzinie, to jak kocham moją żonę, zakneblowałbym sobie usta, bo gdy się odwróciłem by z Łukaszem porozmawiać o ważniejszych sprawach to zauważyłem, że obok Klimkowskiego stała cała ekipa TVP z wyszczerzonym panem Szczęsnym na czele. No to pięknie! Aż wstrzymałem oddech, bo coś czułem, że gdy wrócę do hotelu to nie dość, że mała mnie rozszarpie, to i jeszcze telefon będzie mi brzęczał od samego nieobecnego poszkodowanego, bo jakby nie patrzeć to jego wizerunek najbardziej ucierpiał. Ale przynajmniej wiedziałem, co powiedzieć Hoferowi. Dobre i to. 


[Marina]

Byłam zła, ba wściekła, że jestem dziewczyną i, że akurat teraz musiałam dostać okres. Bo nie mógł mi się przesunąć, spóźnić jak to zawsze bywało, tylko nagle jak mi szło coraz lepiej, to bęc! Najlepsze w tym wszystkim jest to, że zawody zorganizowali normalne, z dwiema seriami i wszystko pięknie, tylko beze mnie! Znaczy się nie beze mnie, tylko bez mojego brata. Chociaż w sumie wszystko jedno, nie? 

Tym razem na nudę nie narzekałam, ponieważ do towarzystwa i opieki nade mną miałam Stefka. I muszę wam powiedzieć, że facet mi zaimponował. Bo gdy ja byłam w toalecie, zdecydował się pogrzeszyć i z uśmiechem powiedział, że to ma być nasza mała tajemnica. Zamówił dla nas popcorn i sporej ilości pucharek lodowy z polewą czekoladową i owocami. I jak go tutaj nie kochać? A ja głupia, tyle czasu wzdychałam do Titusa. Pewnie! Teraz bym się naśmiewała z krokodyli i tyle by było. Posłałam mu szeroki uśmiech, bo naprawdę z nim to bym mogła i konie, i księżyc ukraść. Oglądanie i wspólne komentowanie każdego skoczka było czasami śmieszne, ale i pomocne dla mnie. Szczególnie, że ja sama nie mam dobrej pamięci do zapamiętywania wszystkich chłopaków, którzy skaczą w różnych barwach narodowych. Na przykład taki Nurmsalu? Jak spamiętać? Opychaliśmy się więc smacznymi lodami, czasami żartując sobie z naszych kolegów, aż do momentu, gdy jakieś Niemiec miał mój numer startowy, a wtedy do naszych uszu dobiegł lament pana Szaranowicza, jaki to Prędki biedny i jakie nieszczęście go spotkało. Zwróciłam oczy na Stefana, a i on patrzył na mnie zaskoczony. Miałam ochotę wrzeszczeć i tupać nogami, a najlepiej to jechać tam pod skocznię i zamordować wszystkich, bo kto powiedział, że ja do jasnej anielki mam sraczkę za przeproszeniem?!

- Stefan! Błagam cię powiedz, że ja mam omamy słuchowe – zawołałam. – I że to właśnie nie poszło w cały świat!

- W sumie to pewnie tylko w Polskę. Wątpię, by tacy Niemcy słuchali w naszym języku.

Pięknie. Idealnie. Doskonale. Umrę. A jak nie umrę, to zabije mnie Marcin.


[Maciej]

Coś w tej skoczni było nie tak. Albo inaczej. Coś we mnie było nie tak, bo do tej dużej skoczni za nic się nie mogłem przekonać, ani dostosować. Choć w konkursie oddałem najlepsze skoki, dużo lepsze od treningowych, to do dobrego miejsca i tak nie wystarczyło. Na pociechę Piotrek całkiem fajnie wystartował. Szkoda, że drugi skok mu tak nie wyszedł, bo mogło być podium.

- He, he, he – zaśmiał się, siadając obok mnie w busie. Ten to jest udany. Zamienił miejsce drugie na szóste, a nic się nie przejmował. – Błysku nie było, bomby-skoku brakowało to i fajerwerki nie dla Pietera, nie?

Uśmiechnąłem się tylko i pokręciłem głową, a ten już mi opowiadał dalej:

- Telemark mógł być ładniejszy, no, ale co zrobisz? Trzeba sobie dalej spokojnie pracować to będzie lepiej. No ale i tak jest dobrze, nie? Fajna skocznia.

- Właśnie tak sobie myślę, że coś mi w niej nie pasuje – powiedziałem. – Nie mogę się wstrzelić w próg. Za nic nie mogę zdążyć z wybiciem…

- Bo z progiem to jest jak z pociągiem. Albo zdążysz, albo ucieknie, he, he – stwierdził filozoficznie. – Jedno jest pewne, że nie bedzie czekał na ciebie!

No i takie ja mam z nim życie. Daje słowo, że jak będę miał więcej czasu, to napiszę książkę Moje 365 dni z Piotrem Żyłą. Zbiję na niej fortunę i będę urządzony do końca żywota. Bo przecież i wy kupicie, nie? A drugi tom będzie miał tytuł: Złote myśli Piotra Żyły. Poradnik szczęśliwego człowieka. Tak sobie rozmyślałem, a chłopaki już zaczęli planować wieczorne wyjście na pizzę. Jak mam być szczery, to ja bym chętnie został w pokoju, obejrzał film albo poczytał coś ciekawego, ale nie. Już zarządzone, że idziemy i już.

- A co, Prędki sam zostanie? – zapytałem.

Piotrek zaraz zaczął zapewniać, że nie, że też pójdzie, że sam co będzie biedny robił.

- Tylko jak? W pampersie? – wtrącił się Ziobro i zaczął się śmiać głośno. Cóż, żart to średni mu wyszedł, ale jakby nie patrzeć, to problem był niemały.

- Zamówimy pizzę i zrobimy posiadówę u nich w pokoju – wrzasnął Żyła i aż podskoczył z radości, że ma tak genialne pomysły. Ja jęknąłem, bo już sobie wyobraziłem tę całą zgraję okupującą moje własne łóżko! Nigdy w życiu! Przylezą wszyscy, będą siorbać, mlaskać i chrupać do nocy, a potem ja będę chciał iść spać, a żaden geniusz się nie domyśli i dalej będą siedzieć i mi przeszkadzać.

- Nie ma mowy! – zaprotestowałem, bo chyba mam prawo bronić własnej przestrzeni życiowej, nie?

- Dobra! Możecie siedzieć u nas – powiedział Sobczyk szybko i nie wiem czy mi się tylko wydawało, ale chyba był trochę podenerwowany.

- Szybujemy oooooo, szybujemy ooooo, szybujemy… 

Świetnie. Jeszcze któregoś zaczęło męczyć natchnienie, a reszta się zaraz dołączyła i już cały nasz autobus śpiewał w najlepsze refren tej piosenki. Lubicie Enej? To wyobraźcie sobie Mistrza Świata, który w ręce trzyma butelkę wody mineralnej jak mikrofon i przeraźliwie fałszuje. Właśnie tak! Wtórowali mu Skrobot i Ziobro i połowa sztabu szkoleniowego. Kubacki z Miętusem zajęli się układem choreograficznym, a ja schowałem twarz w dłoniach. Z kim ja się zadaję?


- Kurde, ludzie! Przecież to powinien być hymn Kubackiego!!! – wydarł się Piotrek, a ja nie wytrzymałem i zacząłem się śmiać razem ze wszystkimi. Trudno. Najwyżej powiecie, że jestem nienormalny tak samo jak oni. 


[Marina]

Ta cała sraczka, czy jak kto woli ROZWOLNIENIE, było o tyle pomocne, że z czystym sumieniem mogłam się wymigać od tego ich całego spotkania integracyjnego. Im serio się nie nudzi? Na skoczni razem, na treningu razem, w czasie wolnym razem. Taki Żyła to chyba jak jest z żoną i dziećmi na wakacjach to codziennie dzwoni do kolegi Macieja, bo przecież by umarł i usechł z tęsknoty. Gorzej niż przedszkolaki. Serio. Próbowali mnie wyciągnąć i Stefan, i Grzesiek, i nawet Piotrek przyszedł i przekonywał, że kibel będę miała na własność, a oni będę chodzić za potrzebą do Dawida i Titusa, ale powiedziałam, że nie chcę ich zarazić, bo a nuż a to jakiś wirus czy coś, więc zaraz się wszyscy wynieśli i było trochę spokoju. 

Kolejnego dnia genialny Grzegorz zawiózł mnie do mieszkania. Normalnie to Prędki mieszka przy szkole w Zakopanem z internatem, bo przecież nie będzie codziennie przyjeżdżał z tych naszych Wierzchosławiec taki kawał drogi, ale na szczęście mi zaoszczędzono tej rozrywki. Z tobołami wlazłam do pustego mieszkania, odstawiłam w kąt sprzęt mego brata i szybko przebierałam się w swoje damskie ciuchy. Po chwili usłyszałam kule i  łypałam groźnie na wyszczerzonego brata, bo powiem wam, że wręcz kusiło mnie by kalekę zwalić ze schodów. Matoł jeden stał oparty o drzwi i się głupkowato uśmiechał, tak wyrażając swą wdzięczność wobec mnie. Ale był jeden plus najważniejszy. Wszystko wskazywało na to, że nie oglądał tego konkursu.

- Rodzice wiedzą tylko, że masz teraz przerwę i jesteś po egzaminach – powiedział.

Świetnie. Jeszcze rodzicom kłamać. A swoją drogą, to tak przetrzymywać dziecko wbrew wiedzy rodziców w mieszkaniu w Zakopanem, to chyba jest karalne, nie? Ale co ja wiem.

- A ty kartki podpisałeś? – odezwałam się, bo przypomniała mi się sytuacja z autografami, a ten tak po prostu z kulami poszedł w cholerę. Świetnie.

Naprawdę powinnam go rzucić pod jakiś samochód jak pójdziemy gdzieś na miasto. O ile rzecz jasna wyjdę z domu, bo mam tyle spraw do załatwienia, że głowa mała. No i wiem, że z bratem na wypad na miasto nie mam co liczyć, bo przecież zaraz by się niektórzy przypadkowo połapali, że coś jest nie tak. Tak więc przez parę dni (a w zasadzie to trzy) miałam mieć trochę spokoju. Będę mogła pobyć sobą, nadrobić zaległości w indywidualnym toku nauczania, sprawdzić co mi szanowni profesorowie poprzesyłali do zaliczenia i odezwać się do moich przyjaciół w Stams, nie zapominając, że w każdej chwili telefon może zadzwonić, że jest super pogoda i możemy trenować na skoczni. I znając moje szczęście, to pewnie tak będzie. Choć śnieg to mi się marzy. Nie że niby tak mi brakuje skoków, tylko chętnie bym sobie poszła na sztuczny wyciąg narciarski i pojeździła na mojej ukochanej desce. O jak mi brakowało tych lotów, piruetów w powietrzu to sobie nie zdajecie sprawy! I możecie być spokojni o mnie, nóg to ja sobie nie połamię, bo nie jestem taka łamaga jak Marcin, oj nie.

Po chwili zeszłam do kuchni i zdziwiona spojrzałam na mojego brata i na stół. Nakryty stół! Odbiło chłopu! Albo i nie, niech mi usługuje za to co dla niego robię, widać nie próżnował samotnie w mieszkaniu, tylko robił coś pożytecznego. Podeszłam bliżej i otworzyłam usta, bo była i miska warzywna, i ziemniaki omaszczone cebulką (a przecież na tłuszczu zabronione!), a jeszcze wyciągnął tackę z piekarnika, żeby się pochwalić, że duszonego fileta z pieczarkami zrobił. Na oliwie. A na deser wyszykował nam budyń czekoladowy. I wybaczyłabym mu już wszystko, gdyby nie fakt, że ciągle się uśmiechał przy tym w moją stronę tym swoim Marcinowym uśmiechem. Jak zwykle. Bo można mówić jemu, dziadkom i rodzicom, że nie jest się głodnym, a zawsze nawalą ci tyle jedzenia na talerz, jakby co najmniej głodzono mnie w tym Stams z miesiąc. Też tak macie, że wciskają wam na siłę, bo to witaminy, bo to minerały, bo to potrzebne, by kości rosły, by mózg lepiej pracował, by oczy lepiej widziały? Masakra, nie?

Zjadłam tyle, ile mogłam, krzywiąc się na myśl, że to że brat musi przestrzegać diety jest święte, ale żeby zapamiętał, że ja również to nie, bo po co? Parę razy tłumaczyłam mu i rodzicom, że słodyczy nie mogę, bo za dużo cukru i na dodatek mam problem z cerą, mącznych rzeczy też jeść mogę w jak najmniejszych ilościach, bo mam zakwasy potem w mięśniach i wiadomo jakie są dalsze efekty, a oni nadal swoje! Jak do ściany normalnie! Powstrzymałam jednak moją wredną stronę drugiego ja, więc zjedliśmy w milczeniu obiadokolację.

Wycofałam się grzecznie do swojego pokoju, odpaliłam laptopa i zabrałam się do roboty w zaległościach. Otworzyłam pocztę, a tam dwadzieścia pięć wiadomości od wykładowców, co mam zrobić by zaliczyć swoje przedmioty. Oczywiście dopada mnie lekka panika, bo kiedy to niby mam zrobić, w jakich terminach mam się umówić z nimi na wirtualne egzaminy ustne. Włączyłam dodatkowo popularny program do kontaktowania się z innymi i dziękowałam niebiosom, że moja przyjaciółka jest dostępna. Zadzwoniłam do niej i na ekranie zobaczyłam, że z moim kumplem się oboje uczyli. Dopiero teraz doznałam olśnienia, że okropnie za nimi tęskniłam i miałam wyrzuty sumienia, że nie mogłam im powiedzieć, czemu moja osoba była nieobecna w Stams. Dobrze, że byli wyrozumiali i nie ciągnęli mnie za język. Przeszłam płynnie na niemiecki i próbowałam podpytać się o co dokładnie chodzi z tym zaliczeniem, co to są te całe całki, nie całki i w ogóle. Westchnęłam i uniosłam brew, no bo powiedzcie mi szczerze, po co komu na kierunku sportowym matematyka finansowa, hę? Niby kolega dodał zaraz z uśmiechem, że jak chcę zostać kiedyś menagerem, trenerem czy kimś tam jeszcze to siak czy siak będzie mi to potrzebne. Jasne, będę liczyć zarobioną kasę na całki! Super! Ale ja geniuszem z matematyki nie byłam! Znaczy się algebra i geometria tak, ale całki, pierwiastkowanie to już nie dla mnie. Ale koniec użalania się. Widocznie będę musiała znaleźć dobrego korepetytora z matematyki. I to piekielnie dobrego!


[Marcin]

Usłyszałem warkot samochodu pod oknem i wiedziałem, że to Grzesiek, mój trener podwiózł moją bliźniaczą połówkę do domu. Nie ukrywam, że bałem się jej reakcji po powrocie, szczególnie, że od rozmowy telefonicznej do groźby zabicia mnie niewiele jej brakuje, a wierzcie mi jest do tego zdolna! Siostra. Na nią zawsze można liczyć! Pokuśtykałem sobie z pokoju o kulach do sąsiedniego i dostrzegłem, że w szybkim tempie przebrała się w swoje dziewczęce ubrania. Uśmiechnąłem się lekko pod nosem, ale zaraz dostrzegłem, jak mnie gromi twardym spojrzeniem. I wiedziałem, że mam dalej przechlapane, że tak szybko mi nie wybaczy, że wciągnąłem ją w to wszystko. Wziąłem głęboki oddech i powiedziałem:

- Rodzice wiedzą tylko, że masz teraz przerwę i jesteś po egzaminach 

- A ty kartki podpisałeś? – zapytała po chwili, ignorując moją wypowiedź.

Widzicie? To jest moja kochana Marina, młodsza raptem o 10 minut. Usłyszeć od niej słowo dziękuję graniczy z cudem. Spojrzała na mnie morderczo i domyśliłem się, że walczy ze sobą czy mnie nie zabić, czy jeszcze bardziej nie zaszkodzić, nie wiem może zwaleniem mnie ze schodów bym się dodatkowo połamał. Zostawiłem ją w spokoju, choć wiedziałem, że zaraz przyjdzie do kuchni i miałem nadzieję, że niespodzianka jej się spodoba. Chociaż tyle dobrego mogłem dla niej zrobić. Nie zliczę ilości pęcherzy, poparzeń rąk od nagrzanych blaszek i w ogóle. Nawet skoków wczoraj nie oglądałem, bo szykowałem się cały dzień.

Po jedzeniu zaraz uciekła do pokoju i wcale, ale to wcale mnie nie dziwiło, że siadła z nosem do książek. Marina to pierwszy kujon! Chociaż ja wcale nie lepszy, no ale bez przesady! Chętnie bym siostrę zabrał na kręgle czy gdzieś, ale lepiej żeby nas nikt nie ujrzał w Zakopcu. Siedzę więc tu całymi dniami i tylko mam lekcje indywidualne i rehabilitację, żeby się wyrobić… No właśnie… Przerażało mnie to, że nie wszystko było takie kolorowe jak na początku zapewniano, gdy mnie pocieszano. Teraz już nie tylko Turniej Czterech Skoczni uciekał, ale i Igrzyska… Cóż, lepiej nie rozmyślać i się nie martwić na zapas, nie? Byłem dumny z mojej siostry, że jednak dawała radę z naśladowaniem mnie, ale przecież jej nie powiem. 

Wróciłem sobie do pokoju i odpaliłem swój komputer, logując się na bardzo popularny portal po raz pierwszy od dawna. Wolałem wcześniej nie ryzykować, żeby ktoś mnie nie złapał, że jestem dostępny, a przecież skaczę na skoczni! A tutaj mnie czekało tyle nadrabiania. Dostrzegłem, że sporo nowych osób mi przybyło. Rzuciłem okiem i nagle oczy mi urosły, że Maciek, Kamil, Stefan, Asia czy Magda chcą mnie zaprosić do znajomych! No, widzę, że moja kochana siostra załatwiła mi dobre kontakty. Fakt, już w lecie zdarzało mi się trenować z pierwszą ekipą, ale nigdy nie miałem odwagi, żeby się jakoś bliżej zaznajomić. Tych młodszych skoczków znałem i z nimi gadałem, z nimi spędzałem czas. Najlepszy kontakt to miałem z Klimkiem. No, ale co ja, Prędki, mogłem chcieć od takiego mistrza Stocha? No właśnie. Czyli sporo mnie ominęło. Nawet trzy wiadomości się znalazły. Od Stefana, to no cóż, Sobczyk mnie ostrzegał, że Hula się wywiedział, więc wcale się nie dziwiłem, że sporych gabarytów list pouczający mi wysłał. Jednak było w skrzynce coś o wiele ciekawszego, czego bym się w życiu nie spodziewał! Najpierw przeczytałem sobie wiadomość od Asi i uśmiechałem się do siebie. Ja to się chyba do końca życia nie dopłacę mojej siostrze! No bo muszę wam coś powiedzieć, bo ja to taki trochę nieśmiały jestem. Mam problem z wysławianiem się przy pięknych kobietach, a nie daj Boże jakbym miał ot tak po prostu zagadać… A tutaj proszę! Same piszą! Więc dzięki Marinie będę się mógł z nimi lepiej poznać. Odważne dziewczyny, wysportowane sportsmenki, które podzielają taką samą pasję jak ja. Idealnie! Czytam wiadomość od Magdy i zaraz mi uśmiech z twarzy zszedł. Przeczytałem pięć razy jedno zdanie, ale nie wiedziałem, co miałem zrobić i odpisać. Wstałem gwałtownie z biurka i krzyknąłem się z mojego pokoju tak, by moja młodsza siostrzyczka mnie usłyszała

- O jaką niespodziankę dziewczynom chodziło, co???


__________________________

ACHTUNG! UWAGA! ANKIETA!

Miły był weekend prawda? Najpierw wiosenne słoneczko, a później wołanie "Chwilo trwaj", bo przecież w jakimś stopniu trzeba było się pożegnać z sezonem skoków narciarskich z bolącym sercem przepełnionych tyloma wzruszającymi wspomnieniami, prawda? Teraz wszyscy będą liczyć do sezonu letniego, a później to już z górki! :)
Przed wami ostatni pobyt w Lillehammer i pojawienie się kolejnego bohatera. Życzę miłej lekturki!

Pozdrawiam

Megi

No i jest! Wybaczcie, że tak długo, ale jeszcze mnie dzisiaj natchnęło i postanowiłam dopisać Macieja. Więc kiedy już miało być wklejone, już Megi ponaglała, to ja pisałam tym Maciejem i pisałam, no bo jak bez Macieja?
Ale dobra, już nie gadam, nie przedłużam!
Aria F.

PS. Dla dobrych obserwatorów po prawej stronie pojawiła się ankieta (zabawa) dla was, która trwać będzie tylko do piątku (04.04.2014 do godziny 23) gdzie możecie wybrać dla Mariny dobrego korepetytora z matematyki! Czas start! Pomóżmy Marinie zaliczyć jej nieszczęsną matematykę ;)
Pozdrawiamy
M&A

67 komentarzy:

  1. Napiszę tyle: warto było czekać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :3 Haha współczuję Marcinowi z tą biegunką ,haha :D A jeśli chodzi o wydanie książki Maćka o naszym kochanym Piotrku to jestem na tak :D Chetnie kupie ;) Marcin to widać,że fajny brat jest i naszą Marine kocha bardzo ;) A ja mam siostre :D I wytrzymać to się nią nie da :p Oglądać filmików ze skoków oglądać nie mogę bo mi głupia wyłacza ładowarke od tableta ;p Pozdrawiam i weny! :* Zapraszam do mnie ;) Dziś nowy :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie gdyby Maciej wydał książki o Pietrze byłby to bestseller wszech czasów! ;)
      Z rodzeństwem jest się na dobre i na złe!
      Pozdrawiamy!

      Usuń
  3. Oj bardzo miluśki weekend. Przed pójsciem pobiegać wchodze jeszcze na bloggera (jestem uzalezniona...) patrze a tu nowy rozdzialik! Buty zdjelam, butelka wody też gdzieś w kąt poleciała, a ja z wytrzeszczonymi oczami czytam!
    Maciek ty niedołęgo, pilnuj słońce swojego kotkowego noska, a nie się w Prędkiego sprawy wtrącacz! Znalazł się dobry, starszy kolega, pfff...
    ZIOBRO MAM CIĘ DOŚĆ. Uszanuj, że Prędki lepszy jest od ciebie i przestań się jak baba z okresem zachowywać (bo na to prawo ma tylko Marinka!)
    Pieter to jednak dobry gość, o młodszego koleżkę się zatroszczył! :))
    A książki autorstwa Kotka z chęcią bym kupiła :p
    Marcin- ty swoją siostrzyczkę na rękach powinieneś nosić i dbać jak o niemowlaka, że takie zdanie u dziewczyn wyrobiła!
    Dobra lecę biegać i powiem Wam dziewczyny, że ten blog jest świetny, najlepsze połączenie jakie mogło być :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tam po bieganiu? :D
      Ja uważam, że w tej całej awanturze Kota z Mariną, Maciej pokazał, że jednak się martwi o kolegę! A że wyszło jak wyszło, bywa! ;)
      Piterek jest przekochany i nie ma momentu by nie pokazywał na każdym kroku, że Marcina traktuje jak swojego młodszego braciszka (prawda?)
      Pozdrawiamy!

      Usuń
    2. Słuchaj, jestem miło zaskoczona, bo po długiej przerwie udało mi się przebiec 3,2 km! Także zdecydowanie jestem dumna ^^
      W sumie nie pomyślałam o tym z tej strony, troskliwego Macieja :)
      Tak, tak Stefek z Piotrkiem świetnie się spisują :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Jak zwykle- wywołuje u mnie salwy śmiechu. Wydajcie to na papierze! ;) Aż się prosi by przeczytać raz jeszcze i jeszcze raz... ;)
    Dzięki za solidną dawkę śmiechu!
    Świetny rozdział! ;)
    Już na stałe- nowa czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo nam miło witać kolejne osoby i pięknie dziękujemy za komentarz. Na szczęście teraz mamy wirtualny papier i nie niszczymy drzew :D

      Usuń
  5. Jeśli kiedykolwiek powstanie coś w stylu Złote myśli Piotra Żyły to od razu pobiegnę do księgarni. Tego nie mogę przegapić. Chociaż większą furorę zrobiłby pewnie poradnik szczęśliwego człowieka. Sama nie wiem, co lepsze. Pewnie kupiłabym obie wersje :D
    Naprawdę nie wiem co jest takiego w tym chłopaku (hmm, mężczyźnie). On naprawdę da się lubić. Nie jest nieznośny jak Ziobro czy wyniosły jak chociażby Kot. Jest sobą i to jest najlepsze w nim. I wiecie co dziewczyny, chciałabym aby pokazał nieco inną swoją twarz, bardziej …hm. mądrą. Nie chcę być źle zrozumiana, ale przez pryzmat telewizji, różnych portali ludzie biorą go za nieuka czy głupka. A jestem pewna, że tak nie jest. W jego słowach, nawet jeśli na koniec doda te swoje jedyne He He He, jest naprawdę wiele prawdy i wiele mądrych słów. Tyko trzeba go dokładnie słuchać. Dlatego też, przyznaję się – to ja oddałam na Piotra głos w ankiecie. Pewnie nie wygra, bo większość czytelników postawi na Maćka - węsząc romans, ale ja mówię stanowcze NIE. Według mnie swoje edukacyjne zdolności powinien pokazać Piotruś. Już widzę jak im wszystkim szczęki opadają kiedy Żyła tłumaczyć będzie najbardziej zawiłe tajemnice matematyki :D Tak, tak – na to czekam.
    Mogę chociaż pomarzyć, prawda.

    Tak ciężko Marcinku przyznać się siostrze, że dobrze się spisała? Naprawdę trochę więcej empatii. Nawet nie wiesz co ona przeszła przez ten czas, wcale nie jest tak dobrze być tobą. Już z pewnością należą jej się wielkie lody za wzrost twojej popularności. Bo dziewczyna wyciągnęła cię z niebytu towarzyskiego, sprawiając że nawet wielki mistrz Kamil chce cię mieć wśród swoich internetowych znajomych. To zasługuje na nagrodę. Swoją drogą nie zauważyłam wiadomości od fana numer jeden czyli od Ziobry :D żart, oczywiście. Bardziej prawdopodobne, że wpisał Prędkiego na czarną listę.
    Dobra uznam tę kolację za gest w ramach podziękowań. Ale z pewnością jej waga, cera i tym podobne nie będą szczęśliwe. A już na pewno nie będzie zadowolony trener, kiedy Prędki wróci z nadwagą. No, ale po takim rygorze dziewczyna zasługiwała na te przyjemności.
    Ciekawa jestem czy braciszek przygotowałby taką ucztę, gdyby oglądał skoki i wiedział, że nie startował w ostatnich zawodach? I to jeszcze z powodu biegunki. W sumie to dość popularna dolegliwość i każdy chociaż raz w życiu miał z nią styczność. Ale jakiś taki wstyd się do tego przyznać :D
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny rozdział.
    Marzycielka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Piotrka się zgadzam w 100%. Już tutaj komuś odpisywałam, że moim zdaniem Piotrek to jest mądry gość. I racja. W prawdziwym świecie wielu go nie słucha, traktuje jak maskotkę, głupka i błazna, a przecież jakby tak naprawdę się wsłuchać w to co mówi i nie skupiać na żartach i słynnym hehe, to można by się wiele wartościowego dowiedzieć. Tyle razy pisałam, że gdyby wszyscy Piotrka słuchali to na świecie, by było piękniej.

      Korepetytor będzie wybrany demokratycznie, ale pomyślę, jak ukazać inne oblicze Piotrka. Ten sam problem (tzn. jak pokazać życiową mądrość Piotrka, a przy tym nie zatracić całej jego specyfiki) mam na drugim blogu "Tougther than the rest". Bo cóż - tylko prawdziwy Piotrek umie wszystko połączyć :)

      Usuń
    2. A poza tym romansu z Maciejem nie będzie, już Megi wcześniej wypaplała. No i to casting na korepetytora matematyki, a nie męża :D

      Usuń
    3. Ale czytelnicy i tak będą chcieli węszyć, że a może jednak? Mało to autorek zmieniało zdania co do miłości? :D

      Pieter to jest bystrzak i ja jako korepetytora widzę jak najbardziej :) Sporo nowych rzeczy by odkrył przed sobą, innymi i Mariną :)

      Usuń
    4. Autorki, nie Autorki. Najważniejsze jest zdanie Mariny ;)

      Usuń
    5. Widzę w ankiecie, że Piotrek ma więcej wielbicieli :D
      Ankieta swoją drogą, ale Piotra mądrość zawsze wskazana. Także Aria, do dzieła.
      Powinnam teraz zszokowana krzyknąć "jak, nie będzie romansu z Kotem?" ale powstrzymam się, bo jestem za :-)
      Marzycielka

      Usuń
    6. To byłoby zbyt przewidywalne, gdyby zawsze i wszędzie romansowano z Maciejem.

      Usuń
    7. Przewidywalność?
      To nie jest cecha waszego opowiadania :-)
      Marzycielka

      Usuń
    8. Pięknie dziękujemy za taką reklamę! :)

      Usuń
  6. Dobra, no pewnie każdy by się, mówiąc delikatnie, wściekł, gdyby mu załatwiono takie alibi, ale z drugiej strony - lepsze takie niż żadne. Zwłaszcza, że naprawdę niewiele jest takich przypadłości, które eliminują z życia tylko na krótki, aczkolwiek konkretnie określony czas. A lista tych chorób kurczy się dość znacznie, jeśli nasz pacjent oficjalnie nie jest kobietą;D
    Wnerw Mariny jest zrozumiały, ale niebezpieczny - zwłaszcza, że najwyraźniej braciszek będzie miał dla niej pewną wiadomość. Bo naprawdę nie jestem pewna, czy ona ich wszystkich kocha na tyle, żeby spędzić z nimi również igrzyska;D
    Pozdrawiam.
    [lucky--loser]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej Sobczyk nie musiał się długo głowić, jaką wymówkę wymyślić, bo wyszła mu z ust w najmniej oczekiwanym momencie :D
      Dziękujemy za komentarz i pozdrawiamy!

      Usuń
  7. Marcin to niech się tak nie cieszy z tych nowych znajomości, bo jak się dowie jak się Marina momentami zachowywała to może nie być tak kolorowo xd Ciekawi mnie jego reakcja na wieść o...biegunce. Tak na marginesie to mam teraz ogromny problem, bo nie wiem kogo wybrać w ankiecie ;c
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy kto tutaj będzie biedny :D
      Uuuu to ci serdecznie współczujemy, chyba, że kandydat już wybrany? :)
      Pozdrawiamy!

      Usuń
  8. Eno, nie mogę zbojkotować tego Kocura w ankiecie. Nie wiem na czymś google oparło ankiety, ale nic nie dała zmiana użytkownika, ani ip :( czuję się niepocieszona. Ja chce Krzysia! Ale mam tydzień na rozbrojenie googla i oddanie 50 głosów na Krzysia, choćbym miała odwiedzić wszystkie kafejki internetowe w mieście :P
    Polubiłam Marcina, ale stwierdzam, że ten rozdział zdecydowanie skradł Grzesiek ze swoimi rozkminami na temat trenowania kobiet oraz Kocur rozmyślający o Piotrku i książkach o nim, ale najbardziej mnie rozbroił tym stwierdzeniem 'Trudno. Najwyżej powiecie, że jestem nienormalny tak samo jak oni.' - Maciuś, ty jesteś najnienormalniejszy z nich! I dlatego nie chcę cię na korepetytora! Sio, niech znów coś palnie głupiego, a kochany Krzyś będzie musiał ratować sytuację i Marinę z matematycznej opresji.
    No i Grześkowi w sumie ta biegunka na dobre wyszła , bo poza tym, że Marina omal zawału przed TV nie dostała, to wszystko rozeszło się po kościach (chyba że to wróci jakimś bumerangiem jeszcze) a on miał gotową i roztrąbioną na całą Polskę wymówkę dla Marcina.
    Co do samego Marcina, to taki sympatyczny mi się wydał i takie spore przeciwieństwo Mariny. Chociaż momentami wychodziła z niego taka braterska zadziorności i taki charakterek, który ukazywał, że są rodzeństwem. Natomiast to, co najbardziej rzuciło mi się w oczy i ucieszyło, to to, że - sorry Marcin - on tak szybko do skoków nie wróci i teraz tylko pozostaje nadzieja, że Marina zgodzi się tak długo go zastępować. Aż do Olimpiady. Tak, tak, tak!
    Ok, na dziś uciekam, ale od jutra kombinuje jak zbojkotować Kocura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś niemożliwa, wiesz?! No po prostu niemożliwa!? Jak uda ci się rozgryźć google i ankietę to chylę czoła. Bo ja bym wolała, żebyście nie widzieli głosów :P Mimo to życzę powodzenia! :D
      Grzesiek to mądry, kochany jegomość xD
      Marcin nie powiedział jeszcze ostatniego słowa! :D
      Pozdrawiamy!

      Usuń
    2. Ha, i co teraz, panie Kocie? :D Mówiłam, że go zbojkotuje :D A teraz jestem już grzeczna, bo mnie zbanujecie, albo coś :D
      A google chyba się nie przygotował na bojkot Kocura, bo wyjątkowo łatwo było go przechytrzyć.

      Usuń
    3. Jesteś czarownicą! Ale jeszcze 6 dni głosowania. Jeszcze może wygrać Severin :D

      Usuń
    4. Narodowy bojkot Kota :D
      Tak przy okazji, czemu w ankiecie nie ma Janka Ziobro. Z pewnością czuje się w tej chwili pominięty.
      Marzycielka

      Usuń
    5. Bo go Niemcy wygryźli ;-)

      Usuń
    6. Albo nie umie matematyki :P

      Usuń
    7. Haha, zdecydowanie druga wersja bardziej do mnie przemawia.
      Może i on wpadnie pod skrzydła korepetytora :D
      Marzycielka

      Usuń
    8. Kto go tam wiem moja droga, kto go tam wie ;)

      Usuń
    9. To niech Ziobro idzie do Kota a Marina do Krzysia :D
      (Krzyś walczymy :D najgorzej będzie jak pod koniec ankiety ja bedę siedzieć do pozna w pracy a Kocur nas przegoni na ostatniej prostej)

      Usuń
    10. Twoje rozwiązanie całkiem, całkiem do rzeczy! :D

      Usuń
    11. Aia! Ty hakerze :P Jeszcze będziesz żałować :P

      Usuń
    12. Już tylko katastrofa może zniweczyć plan Aii :D
      Kocie już nie ma najmniejszych szans, żeby zostać korepetytorem Mariny, no ale zawsze pozostaje mu korkowanie Janka ;-)

      ps. zapraszam do siebie na nowy rozdział. I czekam na nowość tutaj, baaardzo niecierpliwie.
      Marzycielka
      http://the--bittersweet--life.blogspot.com

      Usuń
    13. Trochę cierpliwości trzeba, bo teraz musimy wszystko obmyślić :D Do końca czekałyśmy na wyniki.

      Usuń
    14. Ja haker? Ja tylko zadbałam, żeby nas z Krzysiem Kocur na ostatniej prostej nie dziabnął :D Poza tym tam jest tylko z połowę moich głosów, drugie pół jest całkiem legalne :D
      Krzyś, słońce, rządzimy :D
      To teraz pozostaje mi czekać na te lekcje i w ogóle na nowy rozdział i lecę bojkotować (bojKOTować) Kocura gdzie indziej.

      Usuń
    15. Ja głosowałam na Gregora ;P, ale jak zobaczyłam, że nie ma szans to automatycznie na Krzysia zmieniłam. Każdy lepszy niż kocur. :)

      Usuń
  9. Ja chcę Sevcia, a biedactwo ma na razie tylko jeden głos- mój.
    Sobczyk to jak zwykle mój faworyt, a te jego rozmyślania o trenowaniu dziewczyn były kochane ;) Najgorsze, że mógłby wyłysieć- istna katastrofa!
    A Marcin to powinien Marinę na rękach z wdzięczności nosić i kłaniać się jej w pas, ot co :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś napiszę opowiadanie o Severinie. Serio. Specjalnie przekonałam Megi, żeby go dać do ankiety, a nikt go nie chce! Dobrze, że Ty na niego głosowałaś!

      Usuń
  10. Oo jak ja lubię "Ulice" :) W sumie lubię wszystkie ich piosenki. Do tego taki cudny rozdział.. No idealnie! :)
    Marcin dłuuugo się jej nie odwdzięczy za tyle poświęceń. Dobrze, że wszyscy w miarę wyrozumiali się okazali, no poza Jankiem, ale to osobna sprawa.
    Nic tak nie umila wieczoru jak wasze opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie są optymistyczne :) Też lubię. Dziękujemy za miłe słowa :)

      Usuń
  11. "Maciej oznajmił, że ma Prędkiego w tej części ciała, w której Jasiek ma luz" - zabiłyście mnie tym totalnie! :D
    A potem dowaliłyście z tą biegunką i zamiast czytać, to siedziałam i się śmiałam jak głupia. Alibi po prostu pierwszorzędne. Wymiękam :D
    Marcin nie ma prawa się rzucać, bo jakby nie Marina, to by już dla niego miejsca w kadrze nie było - i tyle w temacie. A tak to nawet dziewczyny wyrywa, chociaż w życiu z nimi nie gadał :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Gdybym miała skakać za mojego brata bliźniaka(którego na szczczęście nie mam), to by mi się nie miał jak odwdzięczyć za to wszystko. A szanowny pan Grzegorz dowalił z tą biegunką, biedny Prędki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze trzeba znaleźć jakieś rozwiązanie :)
      Chyba nie taki biedny skoro Marcin o niczym nie wiem, a Marina nie protestowała :D
      Pozdrawiamy!

      Usuń
  13. znalazłam wolną chwilę od nauki chemii fizycznej i przeczytałam rozdział.

    biedna Marina, jak nie okres to znów skoczkowie muszą jej w cztery litery dopiec. ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, jak to mówią :)

    kurcze, z całego odcinka zapamiętałam tylko jedno. mianowicie "troskę" Maćka o Marcina (Marinę). nie mam pojęcia jak to rozgryźć...

    czekam z wielką niecierpliwością na następny tak samo cudowny rozdział.

    pozdrawiam gorąco, ściskam mocno i życzę Wam ogromu weny, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za chwilę twojego cennego czasu i skomentowania rozdziału! :)
      Pozdrawiamy i dziękujemy za wenę!

      Usuń
  14. Kolejny świetny rozdział:) Grzesiek i jego rozważania na temat trenowania dziewczyn genialne:)) a pomysł na ukrycie prawdziwego powodu jej nie obecności... no cóż...xD faceci xD
    Co do książki to jak by Maciuś wydała jakąkolwiek o Piotrku to na pewno szybko by się rozeszła:D
    Ja nadal czekam aż inni dowiedzą się prawdy...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wizja prowadzenia kadry żeńskiej i to jeszcze w stanie napięcia miesiączkowego rysowała się Grześkowi w czarnych barwach :D
      Poczekać warto ;)
      Pozdrawiamy również!

      Usuń
  15. To ja tak od końca zacznę.. Na korepetytora oczywiście Maciek ;) Nie dość, że ścisły umysł, to jeszcze to i uparte i cwane i przemądrzałe i obrażalskie i sfochowane, więc kto jak nie, on? :D
    Grzesiek to ma sezon życia albo weekend życia. I nie zdziwię się jeśli przez ten jeden krótki pobyt w Lillehammer zmieni mu się nieco kolor włosów ;). Nie ma co, wyczucie chwili to on ma, żeby tak na cały głos i to przy telewizji drzeć się, że Prędki ma biegunkę? W sumie dobre alibi, ale taki Ziobro ma od razu tysiąc powodów do dogryzania młodszego kolegi. No za co on go tak nienawidzi? Buc i tyle z tym swoim luzem w tym czymś ;p
    Rozwalił mnie tekst Piotra, który przekonywał Marinę, żeby jednak poimprezowała z nimi no i przecież kibel będzie miała na wyłączność. Heh.. Z tej sraczka to jakieś dobro narodowe się zrobiło?
    A co do porannej kłótni Maciej i dziewczyny, no to rzeczywiście, na co komu drzwi? Przecież wszyscy muszą wiedzieć i Austraicy, i Kruczek, no i sam Hofer bez uczuć, bez serca i bez mózgu, że w polska kadra żyje i że coś się tam w niej dzieje ;D.
    No no.. Marcinek się postarał i dobrze, że planował tą ucztę dla siostrzyczki, przegapił skoki i nieco później się dowie o swojej rzekomej dolegliwości. Ale po kiego diabła łaził po tych drzewach? Teraz by problemów nie było ;) A Marina ze schodow go nie zrzuci, bo jak połamie się jeszcze bardziej, to wtedy to ona będzie najbardziej poszkodowana :P. Biedna jest z tymi swoimi wszystkimi zaległościami, ale da dziewczyna radę, mądra w końcu jest, no a przystojnego korepetytora od całek sobie znajdzie ;)
    No a teraz niech siedzą w klatce, która się nazywa zakopiańskim mieszkaniem, aby sprawa jeszcze bardziej się nie rypła :P
    Ulice Eneja jako hymn Kubakiego rządzą!
    Czekam na więcej! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam nie pozostaje nic innego jak pięknie podziękować za tak obszerny komentarz!
      Pozdrawiamy ciepło!

      Usuń
  16. Noo, Prędki okresowicz-biegunkowicz xd Jak wróci już z "wolnego" to koledzy chyba będą sie z niego nieźle śmiać :D
    Fajny rozdział ale niech Marinka trochę poskacze, najlepsze rzeczy dzieja sie na skoczni ;)
    Pozdrawiam i weny dziewczyny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy czy będą się z niego śmiać :)
      Och jak dobrze wiedzieć, że ktoś poza Mariną tęskni za skakaniem :)
      Pozdrawiamy również!

      Usuń
  17. Wczoraj znalazłam twoje opko i całe je nadrobiłam!! Dodaję kom. tylko tu bo jestem zbyt leniwa ;/ Opko genialne!!! Hahahha nie zła beka xd
    Do nast. Lolkaa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to witamy w naszych skromnych progach! :)
      Pięknie dziękujemy za komentarz i pozdrawiamy!

      Usuń
  18. Kiedy nastęny rozdział ? ;3
    Jaaramm siiię tym opwiadaniem , boooskie jeesst <3 ~ Kaśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za taki wyraz radości, ale proszę uzbroić się w cierpliwość, ponieważ rozdział się pisze. ;)
      Pozdrawiamy!

      Usuń
  19. Kiedy można spodziewać się następnego?
    Rozdział cudowny. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno powiedzieć. Rozdział się sam nie napisze, a ostatnio wena łaskawa nie jest i idzie powoli. A lepiej poczekać, niż popsuć.
      Tymczasem zapraszamy na nasze inne opowiadania ;)

      Usuń
  20. Dziewczyny, błagam - właśnie opublikowałam u siebie epilog. Potrzebuję szybko czegoś co poprawi mi humor. Liczę na Was :-)
    http://the--bittersweet--life.blogspot.com
    Marzycielka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Walczę ze złem świata. Ale dziś w nocy lub jutro będzie rozdział.

      Usuń
  21. szukam ciekawych opowiadań, możesz jakieś polecić, najlepiej z głównym bohaterem: Maćkiem :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Podobało mi się to. Czytając ten rozdział stwierdziłam, że to może lepiej, że Marcin nie oglądał tego konkursu. Bo ja nie wiem co by było, gdyby Marcin dowiedział się, że ma rozwolnienie. A tak przynajmniej jest spokój. No, może na razie.
    Grzesiu zaczął widzieć plusy. Zawsze twierdzę, że spontan jest najlepszy. Przynajmniej zamknął buzie tych śmieszków, a że inni to słyszeli to trudno. Zdarza się. Grunt to widzieć pozytywy w życiu, a tym było to, że już miał usprawiedliwienie za Marinę.
    Czekam na następny.
    Buziaki ;*

    PS. Zapraszam do siebie na:
    http://love-skijumpers.blogspot.com/
    http://moje-zycie-jest-moje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy i również pozdrawiamy! :)

      Usuń