[Marina]
Po konkursie mieszanym wszyscy rozeszli się do pokoi, a ja poczłapałam za Stefanem, który chwilowo też był bez swojego współlokatora. Nie wiem jak on za Kamilem, bo ja oczywiście za moim Maciusiem niespecjalnie tęskniłam. Hula zaprosił mnie tak z grzeczności, bo za bardzo nie był w humorze i nie chodziło o nasze miejsce w debiucie podczas konkursu mieszanego. Weszłam za nim do pokoju, oparłam się o drzwi, krzyżując ramiona i spojrzałam na starszego kolegę.
- Dobra Stefan, gadaj co się dzieje? – zapytałam, bo ewidentnie było widać, że coś jest nie tak i tylko się dusił niepotrzebnie w tych negatywnych emocjach.
Spojrzał na mnie zdziwiony, jakbym coś dziwnego, głupiego albo w obcym języku mówiła, a ja tylko z dobroci serca (które mnie kiedyś chyba w zupełności zgubi!) chciałam pomóc. Skoczek usiadł na łóżku i jakby się jeszcze zastanawiał, czy mówić takiemu małolatowi jak ja, ale wzruszył ramionami i chyba się poddał.
- Pokłóciłem się z żoną. Trudna sprawa, więc nie sądzę byś zrozumiał. I mnie trochę gryzie, a Kamilowi głowy zawracał przecież nie będę.
O, cholera! No to zachciało mi się grać psychologa. Bo co ja mogę mu powiedzieć? Co ja niby wiem o małżeństwie i problemach? Dupa, dupa, dupa. I obora w dodatku!
- Może jednak się postaram zrozumieć, jak wyjaśnisz o co biega? – zapytałam spokojnie, by nie czuł, że wywieram presję na nim. A skoro zaczął, to chyba oczekiwał, że będziemy rozmawiać, a nie, że machnę ręką i stwierdzę: „Jasne, nie zrozumiem”.
Wziął głęboki oddech i zaczął oblizywać nerwowo usta. Przymknął na chwilę oczy, a ja zaczęłam się obawiać, że nie sprostam zadaniu. No bo to, że jestem dziewczyną nie ułatwia mi sprawy. Ale w sumie jego żona to też kobieta. Więc jako tako kobieta kobietę zrozumie, nie? Bo musiałabym być nienormalna, gdyby się okazało, że nie zrozumiem jej problemu. Tym bardziej, że już drugi tydzień spędzałam czas z tymi popaprańcami i jeśli złościła się na Stefana, który był z nich chyba najkochańszy i najbardziej normalny, więc chyba chodziło nie o byle co, nie?
- Pokłóciłem się z Cysią. W dodatku mam wrażenie, że nasza rozmowa telefoniczna umarła w martwym punkcie, jeśli rozumiesz o co chodzi.
- W martwym punkcie? – zapytałam zdziwiona, unosząc brew. – Wytłumacz ten martwy punkt.
- No Marcela się nie rozłączyła, jakby czekała, czy mam coś jeszcze do powiedzenia. Zdziwiłem się trochę, bo zawsze w tym samym momencie się rozłączaliśmy. A tu taka cisza. W ogóle nie wiem o co chodzi…
No i wszystko jasne! Powinnam zacząć spisywać ich problemy w jakimś zeszyciku, by kiedyś je wykorzystać i napisać jakiś poradnik dla niedorobionych skoczków narciarskich. Bo chyba wiem w czym problem. Kiwam głową, udając, że myślę, choć to na pierwszy rzut oka oczywiste jak byk! Proste jak konstrukcja cepa! I nic tylko plaskacza w czoło walnąć, że naprawdę faceci mają taki nieogarnięty mózg, że pewnych rzeczy, sygnałów od kobiet nijak nie potrafią zinterpretować, a później mamy efekty, jakie mamy. Na pytanie „Co ci się stało kochanie?”, jaka najczęściej pada odpowiedź z ust kobiety? Ciche, ledwie wycedzone między zębami „nic”, podczas gdy w myślach wyrzucamy słowotok, no nie? Ale wróćmy do Stefana. Tylko kompletna idiotka by się nie domyśliła, dlaczego jego żona się nie rozłączyła. A wy wiecie dlaczego? Bo chciała usłyszeć, że nawet po małej sprzeczce mąż ją kocha tak samo mocno, jak przed sprzeczką! Tak samo jak i na początku rozwijającej się ich znajomości, kiedy miłość ta była nieskończenie wielka, że aż się szło nią porzygać kolorową tęczą... Miłość to takie skomplikowane zjawisko, ech.
- Może i jestem gówniarz, o małżeństwie mało co wiem, ale czasami powiedzenie kilka ciepłych słów jak kocham cię, tęsknię, całuję nikomu nie urwało głowy. Chyba dlatego twoja żona nie chciała kończyć z tobą rozmowy – powiedziałam i w zasadzie chciałam już wyjść z pokoju i wrócić do siebie, by móc się jeszcze chwilę nacieszyć wolnym pokojem, nim mój cudowny współlokator wróci, ale dostrzegłam kompletne zdziwienie Huli. Dodałam więc szybko coś, co mogło potwierdzić, że myślę jak chłop, a nie jak laska. – Ale co ja tam mogę wiedzieć, nie? Mało kto rozumie dziewczyny…
- No właśnie, skąd tyle wiesz o kobietach? – zapytał z przebiegłym uśmiechem. – W wyrywaniu mistrzem to ty nie jesteś, chociaż… nasze panny w kadrze o nikim innym nie mówią, tylko o Tobie!
- Wiesz, jakbyś mieszkał z siostrą w jednym pokoju całe życie, to może choć trochę byś teraz rozumiał swoją ukochaną – wymyśliłam na poczekaniu, wzruszając ramionami.
Wyszłam i było mi cholernie głupio, że go okłamałam. Bo ja i Marcin mieliśmy swoje osobne pokoje, swoich znajomych i zupełnie inne charaktery, i zainteresowania. Oprócz tego, że jesteśmy bliźniakami to trudno powiedzieć, czy jesteśmy sobie bliscy. Może dlatego, że oboje byliśmy sportowcami i w domu się mijaliśmy, a od kiedy uczyłam się w Austrii to było jeszcze gorzej. Ale w każdym razie jednego się wyprzeć nie mogłam. Bo mimo wszystko strasznie kocham mojego brata łamagę i kibicowałam mu z całego serca, we wszystkich dziedzinach życia. A to się głównie liczy, nie? No, ale miałam nadzieję, że po tej rozmowie oprócz Krzyśka Bieguna, to i Stefan będzie mi pomocnym partnerem.
I aż lekkie ukłucie w sercu mnie dopadło, że kurczę, trzeba się przyzwyczajać powoli do rozstania. Kto by pomyślał, że ja do tych pomyleńców się przywiążę, jak pies do człowieka. Świat zwariował normalnie.
[Janek]
Po wieczornym treningu na sali trener wpadł na inteligentny pomysł, że w nagrodę możemy sobie wybrać, co chcemy robić, by się zregenerować. I będzie głosowanie, bo u nas taka wielka demokracja ostatnio. A wszyscy (znaczy może nie wszyscy, bo Stefana wcięło i Kamil już zaczął martwić się o niego, bo ponoć poszedł do żonki zadzwonić i ciągle go nie było) od razu drą się jeden przez drugiego, bo każdy chce postawić na swoim. Aśka i Magda od razu uciekły, bo nie miały ochoty na żadne atrakcje w naszym towarzystwie. Rzuciły tylko jedno spojrzenie Prędkiemu, myśląc że nikt nie zauważył. A ten stoi wyszczerzony, casanova się znalazł od siedmiu boleści.
- Wiem! – wydarł się w końcu Piotrek ze wszystkich najgłośniej. – Sauna!?
- Super! – zaczęli się drzeć pozostali i zaraz polecieli do pokoi się przygotować, oczywiście przepychając się w drzwiach jak idioci. Sobczyk coś tam się darł, ale nikt go nie słuchał. Poszedłem za nimi, ale trzymałem się z tyłu, bo czasem to naprawdę mnie denerwowali wszyscy. Chociaż nie wszyscy. Głównie ten małolat Prędki. Myśli, że wszystkie rozumy pozjadał! Skakać zaczął trochę lepiej, więc już nawet nadziei mieć nie można, że go wywalą. Swoją drogą ja zupełnie nie rozumiem tej całej polityki kadrowej. Bieguna już z Pucharu Świata wycofują, bo wymyślili, że ma jechać na Uniwersjadę, a ten co? Nie ma jakiś mistrzostw dla licealistów w tym czasie?
[Marina]
Uciekłam szybko, licząc że nie zauważą. Bo dopiero by były jaja, jakby Prędki do sauny przyszedł w golfie! Ale nie sądzę, by komuś mojego towarzystwa brakowało, oni są najszczęśliwsi we własnym gronie. Wsiadłam do windy i prawie zemdlałam, bo miałam przed sobą tę żywą legendę i wielką gwiazdę, czyli Gregora Schlierenzauera we własnej osobie! A winda, jak winda, jak już się zamknie i jedzie, to uciec nie można. A ten pajac stał i gapił się na mnie, a w rękach trzymał aparat fotograficzny, bo taki z niego wielki artysta. I tylko się krzywo uśmiechnął na powitanie ze mną. Kiwnęłam mu milcząco i kliknęłam drugie piętro podczas, gdy on jechał na czwarte. Obróciłam się bokiem, bo tak dupą całkiem to mimo wszystko niezbyt kulturalnie. W każdym razie odetchnęłam z ulgą już po chwili, bo wszystko wskazywało na to, że mnie nie rozpoznał. Oczywiście dostrzegłam, że aparat skierował w moją stronę i tylko zezowałam na niego, myśląc co mu głupiego zaraz przyjdzie do głowy.
- Nie masz co robić, tylko zdjęcia? – zapytałam po niemiecku, a ten spuścił swoją zabawkę i spojrzał na mnie z powagą.
- A co ci do tego? Chyba nie jest to zabronione?
- Może i nie, ale ja nie lubię, gdy ktoś bez pytania mnie o zgodę robi mi fotki!
Prychnął pod nosem, więc zacisnęłam dłonie w pięści, bo miałam ochotę mu przywalić, ale ktoś na pierwszym piętrze wszedł do nas. Jakieś młode małżeństwo ze znajomymi, którzy chyba zielonego pojęcia nie mieli kim jesteśmy. Taka z niego wielka gwiazda skoków. A że winda była mała stykałam się ramieniem z tym wysokim blondynem i modliłam się, bym wreszcie mogła wyleźć z tej srebrnej skrzyni. A ten dalej na mnie się patrzył jak głupi. Nie wiem, może brudna byłam, tylko o niczym nie wiedziałam? Bo takich mam kolegów, że do kawałów to pierwsi, a do pomocy to już nie bardzo.
- Jesteś bratem Mariny, nie? – usłyszałam jego pytanie i prawie się udławiłam śliną.
Spojrzałam na niego i kiwnęłam powoli głową, ale po chwili się uśmiechnęłam dumnie. No bo co? Mój brat nie byłby dumny, że wielka gwiazda skoków kojarzy Marinę Prędką? Przecież ciężką pracą udało mi się dostać do tej słynnej szkoły sportowej i własnym sportowym uporem długo pracowałam na swoje osiągnięcia. Chociaż w sumie, to trudno, żeby mnie nie kojarzył po naszych małych spięciach. Heh.
- Ano moja siostra. Pierońsko zdolna! Jestem z niej dumny, że dostała się do Stams – przyznałam, bo co? Jak już się tak poświęcałam, to trochę mogłam się pochwalić sobą, nie?
- I złośliwa. Dobra, ale cholernie złośliwa. A szkoda bo… – ale nie dane mi było ciągnąć dalej rozmowy, bo oto stalowe drzwi otworzyły się na moje piętro i musiałam się przecisnąć przez młodych, by wyjść. Uf. Choć w sumie żal, że się nie dowiedziałam. Bo o co mu chodziło z tym, że ja niby jestem złośliwa? I czego szkoda? To się już nie dowiem. Na odchodne uniósł dłoń, uśmiechając się cwanie i nie wiedziałam, jak mam odczytać jego uwagę. Aż mnie ciekawość wierciła, co też taki pan Gregor myślał na mój temat! A, pewnie te „małe spięcia” Was teraz będą interesować. Dobra, nie będę już taka i wyjaśnię.
Kiedyś wielki pan Schlierenzauer przyjechał do naszej szkoły na apel z okazji zakończenia roku. To specjalnego nic nie było, bo on tak przyjeżdżał raz na dwa tygodnie, szczególnie poza sezonem. W końcu doskonała okazja na promowanie swojej osoby, gdy małolaty biją brawo z uznaniem, a panny wzdychają. I zaczęło się jak zwykle – pani wicedyrektor przez 20 min wychwalała zasługi i zalety Gregorowe. Ja to byłam nowa, ale inni to chyba już tę listę na pamięć znali, bo przecież zawsze gadała to samo, tylko się liczba zwycięstw zmieniała. I tak go wychwalali po kolei wszyscy, że taki to Gregor i taki, a mnie to już serio jasny chciał trafić szlag, bo ile można? I już myślę, że koniec, a tu kolejna osoba wychodzi i znowu, jaki to Schlierenzauer wspaniały, że najzdolniejszy i tak dalej, bla, bla, bla. No to co miałam? Wtrąciłam się grzecznie przypominając, że jakby nie patrzeć, to Mistrzem Świata w skokach narciarskich to według mojej wiedzy jest aktualnie Kamil Stoch, a nie on. No i była afera.
W każdym razie przeszłam się po norweskich deptakach, odetchnęłam świeżym powietrzem i ani się nie zorientowałam, jak się bardzo późno zrobiło. Nawet kolację przegapiłam. Wróciłam szybciutko do pokoju, Kocur paskuda już spał, więc ja tylko przewróciłam oczami, widząc bajzel jaki zostawił. Bo wyobrażacie sobie, że jego bluza leżała na moim własnym prywatnym łóżku? To już przesada! W przypływie furii wywaliłam ją przez okno na balkon, bo co? Będę się takim Kotem przejmować? Trochę zmarzłam na tym spacerze i pomyślałam, że taka sauna to wcale nie taki głupi pomysł. A skoro wszyscy spali, to na paluszkach zabrałam ręcznik i zeszłam na dół, już po drodze ciesząc się z chwili świętego spokoju, chwili relaksu i bycia sama dla siebie Mariną.
[Stefan]
Wstałem dzisiaj chyba lewą nogą. Albo cały świat sprzysiągł się nagle, by dziwnym zbiegiem feralnych wypadków mnie wyprowadzić z równowagi. Bo mało, że się nie wyspałem, mało że źle szły skoki na treningach, a potem nawet nie miałem co marzyć o występie w drużynie mieszanej, mało że się ze Marceliną pokłóciłem. Jeszcze mała sprzeczka z Jaśkiem, który nie wiem czemu uczepił się młodego Prędkiego i za nic się nie odczepi. Zupełnie nie rozumiem o co mu się ciągle rozchodzi, bo dzieciak jest przecież w porządku. Trochę pyskaty, ale jak wyrośnie z młodzieńczego buntu, to będzie całkiem do rzeczy. Z tego co pamiętam, to Jasiek w jego wieku był gorszy, ale nic nie będę opowiadał, bo się obrazi na amen. Za radą Marcina zadzwoniłem do Cysi ponownie i tak mi zeszło, że i odnowę, i saunę i kolację przegapiłem. Poszedłem do Gębali, a ten mi powiedział, ze śpi i mam iść sobie do sauny sam, bo on nie ma zamiaru dla jednego spóźnialskiego wstawać jak do dziecka. Więc wzruszyłem ramionami, bo co zrobię? Zszedłem na dół, rozebrałem się do gatek i wlazłem. Pary tyle mi buchnęło w twarz, że mnie całkiem zamroczyło albo miałem jakieś omamy. Bo skąd nagle w naszej hotelowej saunie kadrowej… dziewczyna? Piętro pomyliła? Tylko kurczę z twarzy wydawała mi się dziwnie znajoma. Patrzyła na mnie z przerażeniem i w porę się zreflektowałem, że przecież stoi przede mną, jak ją Pan Bóg stworzył, naga. Wstrzymałem oddech i odwróciłem się plecami do niej, by się mogła okryć ręcznikiem. Przecież nie jestem żadnym zboczeńcem, co będzie biedne dziewczątka napastował. Cały czas dumałem w myślach, kogo to mi przypominała… Usłyszałem ciche chrząknięcie, więc odwróciłem się, by jeszcze raz jej się przyjrzeć. Długie, bo do ramion włosy koloru blond, chociaż przy tej temperaturze, mógłbym ją wziąć za szatynkę, dobrze wysportowane ciało i te przerażone oczy. Jakbym je gdzieś wcześniej widział… Dostrzegłem jej skrzywienie na twarzy i zamarłem kolejny raz.
- Prędki?! – wydusiłem. – Znaczy się, kim ty jesteś, co? – zapytałem lekko zdenerwowany, krzyżując sobie dłonie na klatce piersiowej. Widziałem, że młoda panna otworzyła usta, a potem je zamknęła i potem usiadła z rezygnacją na drewnianej, nagrzanej parą ławce. Wzruszyła ramionami i spojrzała już obojętnie na mnie, jakbym zrzucił z jej ciała jakiś ciężar.
- Ale nie będziesz na mnie wrzeszczał? – odezwała się cicho i po raz kolejny moje oczy rosną, bo z jej gardła nie wydobywał głos podobny do tego, który znałem, ale tym razem damski – miękki, ciepły, aksamitny, ale jakby wyprany z emocji, obojętny.
- To zależy jakie masz dla mnie usprawiedliwienie na… – urwałem, bo naprawdę nie wiedziałem jak to wszystko nazwać. Machnąłem więc dłonią, by wskazać na jej okryte ręcznikiem ciałem.
- Od czego mam zacząć? – zapytała retorycznie, jakbym to ja miał wybierać, jaką pasjonującą historię dla mnie wymyśliła, ale to, co po chwili usłyszałem, zwaliło mnie prawie z nóg, więc usiadłem naprzeciwko niej.
- Powinieneś spytać inteligenta Sobczyka. On mnie w to wszystko wrobił. Z bratem do spółki.
Dacie wiarę? Słuchałem i słuchałem, ale czułem, że muszę uszy sobie przepłukać, bo to się w głowie nie mieściło. Sobczyk, brat i dziewczyna. Dziewczyna, która skakała z nami. Nie, to przecież niemożliwe! Nie da się tak cały czas…. Przecież to jeszcze młode dziecko, znaczy się młode dziewczę. Czy oni ją chcieli zabić, czy jak?
- Skaczesz?
- Skakałam kiedyś, ale mi się znudziło. Bardziej wolę deskę, bo skoki są głupie.
- Imię? Jak mam do ciebie mówić, co? Marcin rozumiem to twój nieobecny brat, tak? Poznam powód dla którego go nie ma z nami?
- Niech ci Grzesiek wszystko opowie, bo mi się nie chce wnikać w szczegóły nad ich głupotą.
O! I tym sposobem już rozumiem, dlaczego Prędki wydawał mi się ważniacki. Bo przemawiała przez niego… przez nią, już nawet nie wiem jak mam mówić, chłodne, krytyczne spojrzenie na nas. Brawo Hula, dałeś piękny popis przed nastolatką. Koledzy nie lepsi! Siedziała przed mną drobna, bezbronna dziewczyna, a ja co? No już nie będę wspominał, że dziewczyna, a skacze lepiej ode mnie.
- Mam na imię Marina i jestem siostrą bliźniaczką Marcina Prędkiego – dodała szybko i stanowczo, ale jej głos był cichszy, niż wcześniej.
Czy ona się mnie bała, że ja wrzeszczeć na nią będę? Nie ukrywam, że zachwycony to ja nie byłem. Przyjrzałem jej się uważnie i widzę, że oglądała całą kabinę, byleby tylko nie patrzeć na mnie! Uniosłem brew i wziąłem głęboki oddech, bo się zastanawiałem, co z nią zrobić. Do Kruczka pójść i wyznać prawdę, czy najpierw z tym Grześkiem pogadać, że co za matoł dziewczynę przebiera za chłopaka? A później się dziwić, że każdy jedzie po Prędkim, jak prawdy nie zna. A ona dalej, ani na sekundę na mnie nie spojrzała.
- I będziesz taka obrażona siedziała? – palnąłem, zanim się ugryzłem w język. Brawo, panie Hula! Przecież dla niej to był pewnie stres i niekomfortowa sytuacja. W moim durnym umyśle w końcu zaświeciła czerwona lampka. Dziewczę całe się spinało, poprawiała co chwila ręcznik i praktycznie podciągała go do góry pod samą brodę. W dodatku nie wiem czy zbyt wysoka temperatura w saunie sprawiła te jej wypieki na twarzy czy… Stefan ty jełopie jeden! Panna się ciebie wstydzi! Wlazł facet nastoletniej pannie do sauny i się wielce dziwi, że ona przestraszona! Przecież to takie oczywiste! Krępuje się, bo wstyd jej, że ją nakryłem, a w dodatku widziałem jej nagie ciało. Chociaż za wiele to się tam nie naoglądałem. Zresztą nie wypadałoby. Przecież ja wierny, przykładny mąż i kochający tatuś.
I zaraz przypomniała mi się sytuacja rozmowy z nim, tfu z nią. Za jej namową Cysia od razu się rozchmurzyła jak zadzwoniłem i przeprosiłem, że zapomniałem powiedzieć jak bardzo ją kocham i tęsknię. Teraz już wiem, czemu Aśka z Magdą i nawet moja żona chwaliły sobie tego Prędkiego. Bo kto lepiej zrozumie kobietę, jak nie kobieta we własnej osobie?
- Idź do pokoju – starałem się, by głos zabrzmiał spokojnie, a nie jak rozkaz.
Drugi raz powtarzać jej tego nie musiałem, bo prawie wybiegła z tej sauny jak z procy. Posiedziałem sobie chwilę, a po prysznicu wybierałem się do tego Sobczyka i zażądam wyjaśnień i argumentów, dlaczego mam nie iść do Kruczka. I miałem gdzieś, że był środek nocy.
[Marina]
Pięknie Marina, genialnie! Powinnam się cieszyć i skakać z radości, że to już koniec, że się wydało, ale ja czułam się jak po intensywnym maratonie biegowym na jakieś 500 czy 1000 metrów. Nie wiem co było gorsze. Fakt, że to właśnie Hula mnie nakrył czy sytuacja, że widział mnie nagą? Co gorsze? Ani to, a drugie też nie lepsze i jak tu spoglądać mu w oczy i udawać, że sytuacji nie było? Chociaż nie, nie będzie już żadnego udawania, a kolejnego przesłuchania nie zniosę. Wpadam do pokoju, ale na szczęście się okazało, że Kot chrapie jak najęty do ściany w tym swoim syfie, więc przebierałam się szybko w łazience, założyłam czapkę i kurtkę, zamknęłam torbę i wybiegłam na korytarz. Taszczyłam za sobą walizkę i w recepcji z grzeczności napisałam dwa listy. Jeden do Stefana, drugi do Sobczyka, bo stwierdziłam, że nie będę taka wredna, żeby znikać bez słowa. Siadłam w fotelu i do Grześka to mam potok słowny:
Grzesiek,
Wszystko się wydało. Ostrzegałam cię, że ten twój pomysł to zasługuje na nagrodę filmową, bo nikt by tego lepiej nie wymyślił jak Ty. W takim razie przyjemnie mi oznajmić, że czuję się wolna! Nie zamierzam być w centrum kłótni, więc radź sobie sam z bratem mym do spółki. Miło było, ale się skończyło!Marina
Zaś przy kolejnej pustej kartce musiałam się mocniej zastanowić, co napisać Stefanowi. Nie miałam odwagi mu spojrzeć w oczy i przeprosić, że oszukiwałam jego i wszystkich. Bo przecież choć byłam sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, chciałam tylko.. ja chciałam tylko pomóc bratu i tyle. Przecież żadnych osiągnięć z tego mieć nie będę.
Drogi Stefanie,
Teraz znasz prawdę. I nie mam ci za złe, jeżeli pójdziesz (poszedłeś) na skargę do Łukasza Kruczka. Wszak bardzo go lubię i szanuję, nawet jeśli czasami i on sobie u mnie łapał minusy. Pewnie uznałeś, że najlepsze jest powiedzenie kolegom, dlaczego nie ma Prędkiego no i że Prędki to nie on, tylko ona. Możesz być zły na mnie, nawet masz prawo! Jednak nie miałabym odwagi stać w centrum tego całego zamieszania, bo to przecież nie moja wina. Co się stało, to się nie odstanie. Mam nadzieję, że zaakceptujecie mojego brata, ponieważ nie jest taki zły i złośliwy, jak ja. Życzę wam naprawdę sporych sukcesów bo powiem szczerze, że wcale tacy źli nie jesteście. Trzymam za was kciuki w Soczi! Niech wam pójdzie dobrze, bo jesteście wspaniałym zespołem. Niech się i Tobie wreszcie coś uda, bo jak chcesz to skakać to ty potrafisz!M.
Zostawiłam listy na recepcji i wybiegłam, dzwoniąc po drodze po taksówkę.
--
I tym sposobem sprawa się rypła sama (uwielbiam to sformułowanie!)
Pozytywnie zaskoczone czy niespecjalnie?
Przypominam, że zwyciężczynią naszego konkursu zostaje Aia i jej skład na Turniej Czterech Skoczni to: Marcin Prędki z programu wsparcia nizinnego, Kamil Stoch, Stefan Hula, Krzysztof Biegun, Piotr Żyła, Maciej Kot i Dawid Kubacki. Razem z Arią popłyniemy z fantazją.
Megi
Oj tak, trochę popłyniemy ;) Bo jeszcze nie wiemy jak Łukasz Kruczek wytłumaczy, że na TCS nie jedzie np. Jasiek Ziobro (zwycięzca z Engelbergu) tylko Stefan Hula. Ale wierzymy, że się uda ;) My w Stefka zawsze wierzyłyśmy! W rozdziale trochę nowego. Ciekawe jesteśmy Waszych opinii!
A.F.
Narobiło się trochę dramaturgii, ale przecież Marina wiecznie Marcinem być nie mogła. Szczerze mówiąc obstawiałam, że pierwszy o wszystkim dowie się Ziobro, co przy jego niechęci do Prędkiego mogłoby być ciekawe. Ale poczciwy, zawstydzony Stefek zachował się przyzwoicie ( pominę fakt, że siedział w saunie z półnagą nastolatką).
OdpowiedzUsuńAż mnie ciekawość zżera co się teraz stanie, a że stanie się coś czego się nie spodziewam, to jestem pewna.
A wytłumaczenie dlaczego Ziobro nie jedzie na TCS? Niech sobie nogę złamie. W końcu to takie skoczkowe hobby- łażenie po gałęziach :D
Pozdrawiam dziewczyny :)
Faktycznie gdyby Ziobro odkrył Marinę mogłoby być ciekawie. Mówi się jednak trudno ;)
UsuńStefanek sam w sobie jest mega słodki i jakoś nie potrafiłyśmy przejść obojętnie obok niego :D
Nas też ciekawość zżera co się dalej wydarzy :D
Pozdrawiamy ciepło!
Ooho tego, ze to Stefek pierwszy prawdę odkryję to się nie spodziewałam... jakież wielkie musiało być jego zdziwienie, jak się jej wpakował do tej sauny xD Się sprawa rypła, ciekawe jak reszta zareaguje, jak się dowie i co będzie dalej z Mariną...xD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział:)
Pozdrawiam:D
https://koty-chodza-wlasnymi-sciezkami.blogspot.com/
http://orlykruczka2.blogspot.com/
Rypła się, rypła :D
UsuńChyba wszyscy są ciekawi!
Pozdrawiamy!
O boże!!! O boże!!
OdpowiedzUsuńIch przerażenie w saunie musiało byc ogromne! Tak tak kiedyś coś wspominałam że myślę że prawdę odkryje albo Stefek albo Kamil albo ktoś jeszcze. No ale że w takim sensie to się nie spodziewałam! Zaskoczone oczywiście pozytywnie...
Trochę szkoda mi Mariny... Ahh no i jak te listy pisała to się tak smutno zrobiło... Ehhh...
Dobra.... Chyba już nic więcej nie mam do dodania :)
Pozdrawiam!
http://let---it---go.blogspot.com/
A my się cieszymy, że zaskoczenie wyszło na pozytywnie! :)
UsuńMnie też się smutno zrobiło nad formą listów od Mariny!
Pozdrawiamy!
Świetne :) No nie spodziewałam się,że Stefek naszą Marinę nakryję. Zawsze stawiałam na Kota i no się pomyliłam :D A ta sytuacja w saunie komiczna haha xD Marina to teraz pojechała. Ciekawe czy pojedzie na dalsze zawody czy już w domku będzie siedzieć? ;) Pozdrawiam i weny ;* Arie zaparaszam do Andiego :)
OdpowiedzUsuńPożyjemy, zobaczymy co się wydarzy w nadchodzących dniach :)
UsuńDziękujemy za komentarz i pozdrawiamy!
Pierwsza myśl - całe szczęście, że to był Stefan a nie Maciek czy Piotrek. Tak cicho i spokojnie pewnie by nie było :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to tylko dla zwiększenia dramaturgii i Marina szybko wróci:)
Za te 'spięcia' z Gregorem powinna dostać jakąś nagrodę! :D
Prawda? Przy Stefanie czy być może Kamilu wszystko byłoby spokojniej niż z resztą ;) Chociaż kto tam wie czy też nie byliby w szoku?
UsuńUwielbiamy dramaty!
Oby te spięcia nie wywoływały jakiejś rażącej iskry, ale masz rację nagroda Marinie się należy :P
Pozdrawiamy!
Oczywiście, że jestem zaskoczona. Choć czytając początek przeszło mi przez myśl, że to może Stefek odkryje prawdę . I zgadłam. Jak pisała te listy to tak się melancholijnie zrobiło. Jeszcze tylko smutnej muzyczki zabrakło. Choć może to lepiej. Bo wtedy to musiałaby jeszcze płakać, a mi się zdaję, że jej to jej nawet ulżyło.
OdpowiedzUsuńNo i jescze Gregor. Też jestem ciekawa co on sobie myślał o Marinie.
Także czekam z niecierpliwością na następny, bo będzie ciekawie.
Buziaki ;*
P.S. Zapraszam do siebie na:
http://love-skijumpers.blogspot.com/
http://moje-zycie-jest-moje.blogspot.com/
Trochę jej ulżyło, ale myślę, że jednak jej trochę żal. Na pewno będzie jej tych wariatów brakować ;)
UsuńJestem bardzo zaskoczona. Szczerze mówiąc w życiu nie przypuszczałam, że to Stefan odkryję tajemnicę Marcina/Mariny. A jeszcze biorąc pod uwagę fakt, że Marina była zauroczona Stefkiem to musiało być jej bardzo głupio. No i jeszcze Gregor. Ciekawości mnie zżera co on chciał powiedzieć Macinowi/Marinie o Marinie. Mam nadzieję, że dowiem się o co chodziło. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że będzie równie świetny, jak ten.;)
Pozdrawiam ;)
Marina nie była zauroczona Stefkiem, tylko Krzysiem Miętusem. Z całym szacunkiem, ale Stefan to dla niej za stary :P Ale i tak było jej głupio.
UsuńNo tak. Ja i moja skleroza. Pomyliłam opowiadanie. Ehh. Lecytynkę będę musiała zacząć brać ;)
UsuńHihi. Ale sobie pomyślałam, że w sumie to mogło być gorzej. Gdyby to Krzysio wlazł, to Marina by chyba zemdlała, nie?
UsuńJuż po tytule (tez uwielbiam to sformuowanie) wiedziałam, że jest coś na rzeczy! No i Stefek odkrył całą sprawę. W sumie... no kiedyś to się stać musiało i dobrze, że tego nie zrobił Maciek lub Janek, bo pierwsze co to by zakablowali! A co do Stefka pewna nie jestem. Ale i tak Marina jest dzielna, że dziewucha tyle wytrzymała!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No zobaczymy co Stefek wymyśli :D Ale niezłe masz zdanie o Macieju i Janku, haha :)
UsuńKocham, kocham, kocham! Kurczaczki jestem pod takimi emocjami, że trudno mi sklecić jakiś sensowny komentarz. Jak zobaczyłam tytuł rozdziału to od razu wiedziałam, że wreszcie doczekałam się momentu, kiedy sprawa się rypnie :D Moment z Gregorem i Stefkiem pierwsza klasa. Czyżby Schlierenzauer uważał Marinę za urodziwą istotkę? Mniejsza o to w tym momencie to nie jest najważniejsze ;p Dziwię się, że Prędka w tej saunie nie zemdlała. Nie dość, że dorosły facet zobaczył ją tak jak ją Pan Bóg stworzył to na domiar złego wszystko się wydało. Czy ja już mówiłam jakie to jest świetne? Na prawdę jestem tak podekscytowana, że nie wiem co mogłabym jeszcze napisać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;* :D
A kto wie, co się czai w głowie Gregora? :D
UsuńDziękujemy za miłe słowa!
Witam, witam :D We wstępie chciałabym dodać, że każdy dodany rozdział czytałam, jednak chyba wiecie, że jestem leniem jeśli chodzi o komentarze. :D Tego jednak nie mogłam nie skomentować :)
OdpowiedzUsuń"Sprawa się rypła" - też uwielbiam to stwierdzenie :D (film o tym samym tytule również był świetny). Po tytule, również jak inne czytelniczki - byłam już niemal pewna, że w tym oto rozdziale wszystko się wyda. Ale w życiu nie pomyślałabym, że to Stefan tajemnicę odkryje. Stawiałam na Janka, bo on był zawsze przeciwny Prędkiemu i byłaby to wspaniała okazja, żeby się go pozbyć. Całe szczęście, że to jednak nie on. :P
haha, scena w saunie nieziemska. Na miejscu Mariny to zapadłabym się pod ziemię i zamiast jeszcze gadać ze Stefanem, to uciekałabym stamtąd z prędkością światła. Spotkanie ze Schlierenzauerem mnie zaintrygowało :D Kurcze, co on o niej myślał? :P
Podsumowując rozdział zajebisty po prostu, że tak pozwolę sobie powiedzieć. Bardzo dobrze, że połączyłyście siły, bo to co tworzycie to kolejna perełka.
Czekam z niecierpliwością na kolejną część. Pozdrawiam! :)
Ja chyba trochę sparaliżowało i dlatego nie tak łatwo było uciec. A może i racja. Że z tego wszystkiego, to Stefek najmniejsze zło. Ale i tak Marinie nie zazdrościmy!
UsuńDzięki za wszystkie miłe słowa i pozdrawiamy również!
no way! ale się porobiło... O.o tak mnie zatkało, że nie wiem jak skomentować rozdział... mam nadzieję, że wszystko się ułoży... czekam na następny rozdział z ogromną niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam gorąco, ściskam mocno i życzę oceanu weny, buziaki :*
Jak to mówią - pożyjemy, zobaczymy :)
Usuńto się porobiło ;D w sumie to liczyłam że Marinę odkryje Maciek, Stefek albo Janek.. i padło jednak na Stefka. fajnie, fajnie ;)
OdpowiedzUsuńale jeszcze lepiej że na TCS on pojedzie! :P ale jak Prędki pojedzie na TCS jak Marina zwiała? mam nadzieję że ją wrócicie :P
a co Gregorka to mam wrażenie że ma coś do Mariny... w sensie że mu się podoba trochę albo coś.
co do Stefka to myślę że dobrze że był to on bo Maciek to by się pewnie tak oburzył że cały hotel by wiedział że on to ona :D
Pozdrawiam,
Angelaa
Według planów Sobczyka na TCS miał już startować "prawdziwy" Marcin. Więc zobaczymy. Najwyżej będzie bez Prędkiego i dodatkowe miejsce po prostu przepadnie :P Gregor to chyba nie najlepiej wspomina Marinkę, skoro go tak publicznie na apelu zgasiła :D
UsuńTak szczerze, to obstawiałam, że Marinę odkryje Maciek, ale... w sumie to może i lepiej, że był to Stefan. Choć w żadnym wypadku nie zazdroszczę jej tego, że znalazła się w takiej sytuacji. Ale... tak patrząc... to Ona wróci, prawda? Skoro Prędki jedzie na TCS, to Marina musi wrócić!
OdpowiedzUsuńA co do Gregora..., to ona ma coś do młodej Prędkiej, prawda?
Ale nic... będę grzecznie (choć strasznie niecierpliwie) czekać na ciąg dalszy ;)
Do zobaczenia :*
Też nie zazdrościmy Marince! Stefan jest kochany, ale mimo to to chyba żadna z nas by się nie chciała znaleźć w tak krępującej sytuacji. Choć na pocieszenie... mogło być gorzej!
UsuńWiedziałam,że to Stefek hehe xD Dość niekomfortowa sytuacja dla Mariny jak i dla Stefka, dobrze,że ledwo widać w saunach,ale to i tak jest bardzo krępujące stać nago przed starszym kolegą z kadry. Czy dobrze postąpiła uciekając? Się okaże, wszystko zależy od Stefana i jego decyzji. Historia nie może się tu skończyć więc czekam na wielki powrót Mariny aka Marcina Prędkiego do skakania :D Oj Stefciu wszystko niby takie oczywiste a Ty się nie zorientowałeś, jest facetem, nie ma co się dziwić. Młodsza koleżanka jak się okazuje bardzo pomocna wszystkim, a Jasiek to by tylko na Marcina narzekał, nieładnie! Mam głupie przeczucie,że Gregor tu jeszcze namiesza. Zachowanie Marcina takie jak Mariny, podobne gesty,ale czy zwracał aż tak dużą uwagę na Marine w szkole podczas ich ciekawych wspólnych przeżyć. Gregorowi podoba się Marina to by było dobre xD Nic tylko czekać na rozwój wypadków :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Heh, Greg to talent. Pojawił się na jedną krótką scenkę i tak namieszał xD Również pozdrawiamy!
UsuńNo i sprawa się rypła... Kiedyś musiało się wydać, że Marcin to tak naprawdę Marina i może lepiej, że to akurat Stefan się o tym dowiedział. Może Marina przeżyje to trochę łagodniej i będzie jej trochę łatwiej się po tym pozbierać, bo to chyba spory szok dla niej był ... Lepiej dla niej, że spakowała manatki i (chyba?) uciekła, przynajmniej ominie ją to całe zamieszanie.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ;)
Wszystko zależy od tego, co zrobi Stefan :)
UsuńNiby minęło trochę czasu od lektury rozdziału, ale wciąż nie wyszłam z szoku. Dlatego ten komentarz może być nieco chaotyczny (zresztą, poprzednie też chyba takie bywały)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się szczerze i bez bicia, że chyba nie obstawiałam Stefana jako tego, który ją zdemaskuje. Jakoś nie pasował mi do ogólnej konwencji, która tutaj obmyśliłam. Wiadomo starszy, mąż, ojciec – zupełnie mi nie pasował (bez urazy Stefciu) Bardziej skłaniałabym się do postaci Maćka, Dawida czy Krzysia choćby dlatego, że węszyłam tutaj jakiś romansik. Chociaż zdecydowanie najbardziej stawiałabym na Maćka. I kiedy wetknęłyście ich do jednego pokoju, pomyślałam to jest to, teraz już na pewno Maciuś dostrzeże, że jego nowy współlokator jest tak naprawdę dziewczyną. Przecież jest mądry, spostrzegawczy!
Brawo panie Kocie za twoją spostrzegawczość. Chyba, że kobiecość Mariny zgubiła się w tym bałaganie, który zrobił
I proszę to Stefek urasta do rangi bystrego i mądrego bohatera.
Ale chyba łatwiej rozpoznać Marcina w Marinie niż na odwrót. Podejrzewam, że gdyby na jego miejscu był ktoś inny pewnie zareagowałby inaczej na widok nagiej dziewczyny w saunie. Ale Stefek, pełen profesjonalizm. Wystarczyło zebrać wszystkie elementy układanki : pomijając podobną twarz, obecność dziewczyny w saunie, której nie powinno być i to jak dobrze Marcin rozumie kobiety. Z takimi zdolnościami spostrzegawczymi i dedukcyjnymi Hula jest pewnie mistrzem w układaniu puzzli.
I wiecie co, cieszę się, że to właśnie on ją rozpoznał.
Mam wrażenie, że każdy inny zamiast rozmowy z nią i zainteresowania pobudkami, dla których jest z nimi w roli Marcina, polecieliby na skargę do Kruczka. Zraniona duma, że niektórych pokonała dziewczyna byłaby silniejsza. O niego jestem jakoś dziwnie spokojna. coś mi mówi, że zatrzyma tę wiadomość dla siebie. Zwłaszcza po tym jak ona sama mu pomogła po tej kłótni z żoną. Ma chyba u niej dług wdzięczności, prawda :-)
Skoro teraz ma wrócić prawdziwy Prędki, to może będzie też prawdziwa Marina?!
Już to widzę jak Maciek ją podrywa, a ona gasi go jednym zgrabnym zdaniem. Jestem strasznie ciekawa tego turnieju i mam szczerą nadzieje, że właśnie tak planujecie akcję na kilka następnych rozdziałów. Albo może nabierze odwagi w kontaktach z innymi chłopakami. Pytanie tylko na ile uda jej się wyzbyć męskiej natury, którą żyła przez ostatnie tygodnie.
Teraz zaczynam jeszcze współczuć Marcinowi, bo siostrunia zostawiła mu niezły bajzel. Może i wynikami nieco podbudowała pozycję w kadrze, ale zachowaniem zdecydowanie nie. Będzie się musiał sporo napracować.
I musze jeszcze wspomnieć o akcji w windzie. „Dobra, ale cholernie złośliwa. A szkoda bo..” Bo co? w czym ta niby złośliwość jej ma przeszkadzać? Ale widać, że Marina zapadła w pamięć Gregorowi, nie dziwię się po takim podsumowaniu na forum społeczeństwa. Ja też jestem cholernie ciekawa co też Gregor myśli sobie o Marinie? Szkoda, że się nie dowiedziałyśmy. Może co się odwlecze…. :D
Pozdrawiam serdecznie Marzycielka
PS. rozbroił mnie pomysł pójścia w golfie do sauny :D
Ja nie ukrywam, że miałam silną potrzebę obsadzenia w tej roli Stefanka kochanego! Aria zresztą chyba też, skoro nie protestowała :D
UsuńCo wy macie z węszeniem nowej miłości dla Mariny?!? :D
Teraz to możemy zgadywać jakby się zachowali pozostali, a jak się zachowa Stefek ;)
Akcji w planach mamy sporo, i jakimś dziwnym trafem my już myślami jesteśmy przy Zakopanem, nie wiedzieć czemu aż tak za daleko nas poniosło xD Bo przecież trzeba się skupić nad chronologicznością zawodów :)
A co do Gregora, to jeszcze nie jeden nie ostatni raz tutaj zawita!
Pozdrawiamy ciepło!
Ps. Mnie te z akcja pójścia z golfem rozbraja na cząsteczki mniejsze ;)
Teraz widzę, że Stefek pasuje idealnie do tej roli :-)
UsuńNiestety należę do tego typu czytelników, którzy wszędzie węszą miłość. Marina to fajna dziewczyna więc można by ją tam z kimś wyswatać :D
Już Zakopane?! Matko, idziecie jak burza. Nie mogę się doczekać. Gregor doczeka się grubszej roli? Aż się boję.
Pozdrawiam równie ciepło :-)
Gdyby jeszcze wszystko było po drodze napisane :P
UsuńDacie radę dziewczyny, no kto jak nie Wy :D
UsuńMarzycielka
To co napisałyście na końcu oznacza, że ją tam ściągną do siebie z powrotem. No zresztą ja sobie innej opcji nie wyobrażam. Ale kurde... Biedna Marina. No bo błagam, ona sobie tam siedzi i nagle dorosły facet wpada i ją nagą widzi. Choć tak między Bogiem a prawdą to i Stefana mi się zrobiło żal, jak sobie uświadomił, że nastolatka lepiej od niego skacze. To może on teraz będzie jej sojusznikiem, co? Zawsze by to jakoś łatwiej było.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem.
Pan Schlierenzauer chyba mimo wszystko lubi Marinę. Albo mu się podoba. Albo coś. Mimo tego, że uraziła jego wielkie ego. No cóż. Jakby nie było - wszystko się zgadza.
I zdecydowanie podtrzymuję zdanie, że jak Marcin wróci to się dopiero ciekawych rzeczy o sobie dowie i odkryje nowe cechy charakteru ;P
buziaki :**
Albo że do tego czasu wróci Marcin :P Na razie nic nie zdradzimy.
UsuńMiejmy nadzieję, że Stefcio jeszcze pokaże na co go stać :)
A Marcin? Sam jest sobie winien :P Marina się wcale nie prosiła.
Oj tam, oj tam, niech się Marcin nie obraża, ale ja takiej opcji nawet nie biorę pod uwagę ;p
UsuńHa!
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, nie sądziłam, że sprawa wyda się w taki sposób;D Przecież Marina pilnowała się, jak tylko mogła i dzielnie męsko?!) przeszła nawet przez próbę spania z Kotem w jednym pokoju. Chyba właśnie wtedy było najbliżej zdemaskowania, ale wszystko się udało, więc tym dziwniejsze, że sprawa ujrzała światło dzienne w...saunie.
Zwłaszcza, że to jest jednak ostatnie miejsce, w którym ona powinna się zjawić;D Pomysł z golfem brzmiał idiotycznie, ale oddawał istotę sprawy - tu już było za blisko, żeby się w ogóle tam pakować.
I takie jest to bardzo kobiece, że i tak tam wlazła;D A że ją Stefanek znalazł, to już inksza inkszość, jak mawia moja babcia. Trochę pecha i trochę zbiegów okoliczności - no i mamy haję na cały skoczny świat;D
Chociaż wciąż jestem przekonana, że Stefanek nie poleci na skargę, bo to jednak bardzo rozumny i rozważny człowiek jest!
Pozdrawiam.
[piec-sekund]
Wkrótce się przekonamy jak się Stefan nasz zajmie tą całą sprawą!
UsuńA za komentarz pięknie dziękujemy!
Pozdrawiamy!
Muszę przyznać, że przy tej całej niekomfortowej sytuacji w saunie, Stefek był po prostu rozczulająco uroczy i myślę, że naprawdę dobrze się stało, że jeśli już ktoś miałby tam wejść (poza Krzysiem :D ale wtedy by sobie nie pogadali) i ją zdemaskować w ten sposób, to właśnie był to Stefan. Chyba obok Kamila najbardziej spokojny i taktowny facet. W dodatku zaskarbiła sobie wcześniej jego sympatię tymi radami odnośnie żony. Wolę sobie nawet nie wyobrażać, co by było, jakby taki Jasiek - który notabene niezmiernie mnie denerwuje zarówno w Waszej historii jak i w telewizyjnej rzeczywistości - tam wparował, albo Kocur. Piotrek jest natomiast zbyt nieprzewidywalnym osobnikiem, aby coś wyrokować. No ale wparował Stefek i był naprawdę uroczy. Zdezorientowany całą sytuacją i ciekawy o co chodzi, a przy tym zawstydzony okolicznościami, a zarazem tak się martwił o Marinę i jej odczucia w tym wszystkim. Najsłodsze było to jego 'Przecież nie jestem żadnym zboczeńcem, co będzie biedne dziewczątka napastował.' na początku, choć wówczas jeszcze nie wiedział, że to Marcin-Marina. W każdym razie, Stefciu mimo wszystko wielkie brawa bo zachowałeś się najprzyzwoiciej, jak się dało w takiej sytuacji. Podziwiam.
OdpowiedzUsuńNo i tak jakoś nie wierzę, że on by na nią naskarżył. Nie Stefek, w sumie chyba nie sądzę, żeby którykolwiek z chłopaków - może poza Ziobrą - ją wydał w takiej sytuacji. Dlatego bardzo mi się smutno zrobiło, jak ona postanowiła uciec i jeszcze te listy napisała. Chociaż jej się nie dziwię, bo ona działa i myślała pod wpływem emocji, które nie tylko wynikały z faktu, że się lada moment wszystko wyda, ale też, że Stefan widział ją nago. Myślę że jeśli miałaby (a raczej jeśli ma, bo przecież Marcin dalej łazi po drzewach i zarz sobie znów coś złamie) dalej udawać brata, to zapewne ażde spotkanie z panem Hulą byłoby strasznie krępujące dla niej. Biedna ona - upierdliwy Kocur, nieprzychylny Ziobro, tajemniczy Gregorek, a teraz jeszcze zawstydzający Stefan. Nie ma dziewczyna łatwo, ale ja mam nadzieję (ba, ja nie dopuszczam do siebie innej myśli) że mimo wszystko panowie nakłonią ją do powrotu, że to jeszcze nie koniec Mariny w przebraniu brata. Przecież jeszcze tyle emocji przed nami, nie wyobrażam sobie przeżywać ich bez Mariny. Dziewczyno wracaj! Teraz kiedy będziesz mieć jeszcze jednego sprzymierzeńca wśród panów, może będzie troszeczkę łatwiej. Tylko jak Stefana będzie musiało zżerać od środka, że trzyma taką tajemnicę i z nikim się nie może nią podzielić. Nawet z Kamilem. Niełatwa sytuacja, ale dadzą radę. Jak nie oni, to kto?
Co do wcześniejszych części odcinka, bo nie ukrywajmy, że sytuacja w saunie i tuż po niej praktycznie skradła uwagę z całego rozdziału, to najbardziej spodobało mi się to, jak ona wsiadła do tej windy z Gregorkiem-Potworkiem i to jej stwierdzenie 'Obróciłam się bokiem, bo tak dupą całkiem to mimo wszystko niezbyt kulturalnie.' Haha, trzeba było jednak dupą. Niech ma baran za swoje. No i bardzo mnie ciekawi o co mu chodziło. Przez moment miałam wrażenie, że może on ja rozpoznał i sobie z nią pogrywa. Ale to Gregor, on nie jest taki spostrzegawczo-przebiegły. Ciekawe zatem, o co mu chodziło.
Dlatego też to wszystko nie może się tak skończyć, a Marina musi wrócić do skoków. Najlepiej w przebraniu Marcina, żebyśmy się dowiedzieli wielu ciekawych rzeczy.
Eh, nieskładny mi wyszedł ten komentarz, ale już taka godzina, a chciałam go napisac przed wyjazdem :)
Co do składu, Stefan musi chronić tajemnice i opiekować się Mariną, więc musi jechać, a Jasiek to burak, więc niech siedzi w domu. Łukasz powie, że żona tak mu kazała, a żonie nie wolno się przeciwstawiać.