sobota, 22 lutego 2014

7. Walka z wiatrakami



[Marina]

Ani noc nie należała do spokojnych, ani poranek. Nie miałam pojęcia o której ten geniusz poszedł spać, ale chyba zdążył przeanalizować z Piotrkiem wszystkie skoki z ostatnich dwóch lat. Naprawdę myślałam, że się wykończę! Ale w końcu jakimś cudem zasnęłam. Ustawiłam sobie wibracje na godzinę wcześniej niż śniadanie, żeby na spokojnie się przygotować. Wstałam cichutko i zerknęłam na moje współlokatorskie łóżko, z którego wystawały tylko stopy z jednej i czarne włosy z drugiej strony. Chyba rzeczywiście wyślę mu to zdjęcie z jasnymi włosami z jakiegoś anonimowego konta, żeby przypadkiem do jego głupiej łepetyny nie wpadł pomysł, żeby się na blond przefarbować. Wyglądałby strasznie! Trzeba dbać o dobro ludzkości, nie? Przewróciłam oczami, ale czułam, że mam perukę przekrzywioną, więc pędem, pobiegłam do łazienki. Spojrzałam na siebie w lustrze i od razu można było dostrzec, że źle spałam, bo naprawdę moje drugie ja postanowiło być bardziej złośliwe. Już nie dla kolegów idiotów, nie dla Sobczyka czy kogokolwiek, ale dla mnie. Jakby to powiedzieć, kobieta ze mnie wyzierała się na wszystkie strony! Tak naprawdę, to ani Marcin, ani Grzesiek nie zdawali sobie sprawy, że granie 24 godziny na dobę chłopaka jest męczące i przytłaczające dla kobiecej logiki, samopoczucia i samooceny. Brakowało mi strasznie damskich ciuchów, malowania się, no i po prostu bycia sobą. Umyłam zęby i uśmiechnęłam się słabo do siebie, przekonując samą siebie, że jeszcze trochę wytrzymam i dam radę dalej grać mojego brata łamagę. Otworzyłam drzwi, a tu Kot! Zdziwiłam się, bo po cholerę czatował przy drzwiach, jakby stał w kolejce? No, ale cóż. Jasno się przekonałam wczoraj, że nadmiarem inteligencji życiowej to on nie grzeszył. Pewnie stał po urodę, jak rozum rozdawali.

- Sprawdzałem czy przypadkiem się nie utopiłeś w wodzie – wyjaśnił. 

Tak, Kocie masz rację. Nie mam nic lepszego do roboty niż się utopić w jacuzzi. No chyba, że tobie byłoby to na rękę… Tymczasem nie pytając mnie o zdanie, czy się ogarnęłam, zajął ubikację, a ja rozglądając się po pokoju myślałam, że piany dostanę. Jego łóżko, cała podłoga, oba krzesła i stolik były zawalone jego klamotami z otwartych walizek. Gdzieniegdzie po kątach walały się jego buty, ciuchy, bielizna, książki biograficzne cholera wie kogo, no jednym słowem, nasz pokój wyglądał jak pobojowisko. Jedyna rzecz, której Maciej nie zdążył dotknąć albo sprawić, że i na niej byłby bałagan to drugie sąsiednie biurko, znaczy się moje. Oczywiście pierwsza myśl była taka, że rwało mnie do sprzątania, bo w takim syfie to ja nie mogę spokojnie myśleć, ale po chwili przywaliłam się mocno w czoło, żeby mnie za bardzo nie kusiło sprzątanie gratów Kota. Poskładałam swoje ciuchy z powrotem do walizki, książki ułożyłam na biurku i tylko jednej rzeczy mi brakowało, bo umknęło mi wczoraj gdzie z łóżka położyłam testy matematyczne.

- Maciek!!!! – zawołałam z pokoju. – Gdzie moje testy z matematyki!

- A skąd ja mam wiedzieć?! – krzyknął się z łazienki mój współlokator i naprawdę miałam ochotę wyważyć te drzwi i zabić go po raz kolejny. 

- Przez ten twój bajzel one na pewno gdzieś się zapodziały!

- Jaki bajzel?!

Serio?! Powaga?! Czy ty chłopie nie widzisz, co zrobiłeś z naszym pokojem?! No ja…!!! Dobra, spokojnie, tylko bez przekleństw. Wzięłam telefon i wyszłam z pokoju, trzaskając drzwiami tak głośno, że pewnie na całym piętrze mnie było słychać.

Udałam się na stołówkę, a na widok Łukasza przyspieszyłam, stanęłam przed nim i zaczęłam od razu emocjonalną wypowiedź:

- Trenerze najukochańszy na następne zawody ja poproszę do pokoju kogo innego, może być z powrotem Sobczyk lub ktokolwiek inny, byle nie Kot!

- A to niby czemu? Całkiem spokojnie tam u was było, nie to co Żyła z Maćkiem – powiedział niczego nieświadomy trener. 

- Mam alergię na Kota! – podniosłam głos i nie zważałam, że część skoczków też już była przy stole i ze sporym zaciekawieniem przysłuchiwała się mojej skardze. – Nie da się z nim wytrzymać! Pół nocy gada z Piotrkiem przez telefon i nie mogę spać! Ma mnie za gówniarza, na dodatek syf w pokoju taki, że właśnie zginęły mi testy matematyczne! Jak nie zaliczę przez niego materiału to proszę się nie zdziwić jak za dwa tygodnie będzie miał trener klepsydrę pogrzebową, dobrze? – wykrzyczałam i zostawiam zaskoczonego trenera samego z rozterkami. I naprawdę miałam gdzieś, że wyjdzie na to, że Prędki to nie tylko małolat, lizus i ostatni ciamajda, ale jeszcze i skarżypyta. Usiadłam sobie sama przy stoliku, bo przecież Kubacki, Stoch, Hula, Żyła, Ziobro, Titus i Biegun siedzieli wszyscy przy Aśce i Magdzie. 

Nakładałam sobie śniadanie, gdy Kot wparował do stołówki, a wiwatujący wrzask powitania Pietrka obudziłby niejednego zmarłego. Kruczek próbował uciszyć dwóch przyjaciół, którzy zachowywali się jakby latami się nie widzieli, ale nieskutecznie. Przewróciłam oczami, skupiając się na moich kanapkach, licząc po cichu na to, że obcy ludzie nie będą mnie łączyć z tymi cymbałami. Zajadałam sobie bułkę z dżemem, a jednym uchem przysłuchiwałam się mądrościom moich genialnych kolegów.

- Dziewczyny nie martwić się. Każda skacze tyle ile może – uśmiechnął się Kubacki pięknie do koleżanek. Niewiele mu było trzeba i już cały uhahany. Normalnie, to by siedział obrażony na organizatorów i cały świat, że wymyślili serie treningowe tak wcześnie.

- Nieważna odległość czy wasze zdolności. Liczy się zabawa! – przekonywał Hula i widziałam, jak Magda speszona najchętniej, by uciekła ze stołówki.

- Nie przejmujcie się tym, co prasa pisze i tym co napisze po konkursie – dodał z uśmiechem Stoch, a ja powiem Wam, że miałam ochotę uderzyć głową w stół.

Poważnie, liderze, myślałam, że masz lepsze gadki, a już na pewno nie nawiązujące do tych pseudo dziennikarzy, którzy przeprowadzają z wami wywiady. Bo ze mną to tylko napomknęli, że najlepszą lokatę, czwarte miejsce w Kuusamo zdobyłem i tyle się narajali Prędkim. Szybko im przeszły zachwyty z początku sezonu.

- Pamiętajcie… na luzie! – dodał z uśmiechem Maciek i nie wiem czy to jego piękny naturalny uśmiech powalił nasze koleżanki, bo nawet Aśka miała już problemy z konsumpcją śniadania. 

Coś czułam, że jak tak dalej pójdzie to obie z nerwów wylądują w łazience, a później to broń Boże, żeby nie w szpitalu. Serio panowie, jak wy takimi tekstami chcecie wspierać swoje żony, dziewczyny czy kochanki (jeśli takowe posiadacie, ale obserwując wasze poczynania to prędzej mamy i opiekunki bym powiedziała) to ja im serdecznie współczuję. Czarę goryczy, a raczej mojej babskiej cierpliwości, przelał Pietrek.

- No bo wiecie, hehehe, grunt to garbik, fajeczka i polecieć. Byle się wam dobrze skoczyło!

Wstałam z hukiem tak, że cały polski stół na mnie spojrzał, a gdy widziałam poważne spojrzenie dziewcząt, to było mi ich jednym słowem żal. Bo to nie były żadne pokrzepiające słowa, jak się mądralom wydawało, tylko dodatkowe nerwy dla nich. Jakby i bez tego nie miały mnóstwa stresu. Przecisnęłam się za kelnerką do kuchni, zostawiając w pełnym osłupieniu wszystkich. Kucharz też był zdziwiony, a raczej zestresowany, że ja pewnie z jakimiś pretensjami do niego, że śniadanie mi nie smakowało czy coś. Wbił we mnie oczy z przerażeniem, ale ja zapytałam tylko czy mają może kakao. Oczywiście szef pokiwał mi potulnie głową i uśmiechnęłam się wesoło, klaszcząc w dłonie, że potrzebuję trzy kubki i żeby zrobił z małą śmietanką. Szefunio wpadł w zachwyt i oczywiście przyjął zamówienie na jego własny koszt, co sprawiło, że czułam się z tego powodu niezmiernie dumna. Dostałam od niego trzy porcje i z wielkim zadowoleniem wróciłam do polskiego stołu. Siadłam między dziewczynami, stawiając im przed nosem kubki. Chłopakom oczy na wierzch wyszły, a dziewczyny niebezpiecznie zbliżyły się w moją stronę i… pocałowały mnie obie w policzek w podziękowaniu. 

- Nie będę wam prawił litanii jak to super czy nie super. Lekarstwem na całe zło jest kakao – powiedziała i z uśmiechem podniosłam kubek, a z lewej i z prawej strony dziewczyny dumnie wzniosły toast ze mną, dodając z zadowoleniem:

- Jesteś kochany! 

Heh. Ja przecież to wiedziałam, bo przecież doskonale widziałam spojrzenie chłopaków. Znów miałam przerąbane u nich. No, bo przecież miałam się z nimi solidaryzować w durnocie, nie? A ja zamiast tego to dalej pod prąd ze wszystkim, a na dodatek to nie im się podziękowania trafiły, tylko mnie. Świetnie! Teraz nie tylko Prędki małolat, lizus, gamoń i skarżypyta, ale jeszcze i pierwszy macho. Ale co ja się będę przejmować. Wróci braciszek to się sam będzie martwił taką doskonałą opinią.

Asia z Magdą popijały ze smakiem kakao, uśmiech z twarzy im nie schodził i nawet próbowały się dowiedzieć skąd wiedziałam, że uwielbiają słodycze. Dziewczyny moje drogie, która z nas nie uwielbia słodkiego i w czasach kryzysu nie objada się słodkościami, co? Poza najlepszą polską zawodniczką. Ale cicho sza! Piję sobie ze spokojem z kubka, gdy nagle blondynka spojrzała na trenerów i z uśmiechem zadała im pytanie, które sprawiło, że mało się nie udławiłam, a kochani koledzy zresztą też.

- Trenerze, a obok Kamila to nie można by wystawić Prędkiego? 

Kruczek z Sobczykiem aż otworzyli usta zaskoczeni, a ja sama kręciłam z przerażeniem głową, próbując ratować sytuację i jakieś reszki poszanowania u kolegów, bo przecież do następnego konkursu oni mnie chyba już znienawidzą całkiem i zabiją.

- Dziewczyny spokojnie, bez paniki. Trener się na rzeczy zna i wybrał najlepszych z nas. Jesteście w dobrych rękach, więc nie ma co mieszać ze składem na ostatnią chwilę – ogłosiłam spokojnie, klepiąc po ramieniu i Asię, i Magdę, które niepocieszone, że nic nie można zrobić, dopiły resztę słodkiej cieczy i uśmiechnęły się promiennie w moją stronę. W duchu modliłam się, by żadna nic głupszego nie wymyśliła, co do mojej osoby, bo ja to jak nic zawsze się wpakuję jak śliwka w kompot. Spojrzałam na trenera, który dyskretnie pokazywał mi kciuka, że jest zadowolony, że dałem radę jakoś pomóc koleżankom, ale chłopaki oczywiście zauważyli i znów na mnie skierowali morderczy wzrok. Ech, trenerze i ty przeciwko mnie? 


[Kamil]

Strasznie się cieszę, że w końcu udało nam się skompletować skład na konkurs mieszany. Muszę przyznać się bez bicia, że jak rozmawiałam o tym z dziennikarzami w Val di Fiemme to nie przypuszczałem, że ja się doczekam. Mówiłem, że tak, że trzeba dbać o szkolenie dziewcząt, a może moi młodsi koledzy będą mieli tę przyjemność, aby stanąć wspólnie z nimi na starcie. A tu taka miła niespodzianka! Na szczęście nie pokarało mnie – człowieka takiej małej wiary w nasze zawodniczki – i dane mi było brać aktywny udział w tym historycznym wydarzeniu.

- Maciek! – zawołałem karcąco za kolegą, a ten odwrócił się i spojrzał na mnie zdziwiony. Pokręciłem głową ze śmiechem i dyskretnie wskazałem mu w stronę dziewczyn. Zrozumiał mnie bez słów. Przybrał swój firmowy uśmiech i dwóch susach znalazł się przede mną przy bagażniku.

- Dajcie spokój, co będziecie dźwigać? – powiedział i przegonił obie zawodniczki, a potem rzucił mi torbę Magdy, sam zabrał rzeczy Aśki i ruszył w stronę szatni, zabawiając koleżanki rozmową. Chwyciłem wszystko co trzeba i podreptałem za nimi powoli, śmiejąc się do siebie pod nosem. Mina mi zrzedła, gdy zobaczyłem przy bramie tłum dziennikarzy, który aż rzucił się na dziewczyny. Obie stały przestraszone i widać było, że te kamery to je stresują bardziej niż sam start! Ale oczywiście pan redaktor (nie będę z nazwiska wymieniał, bo mi nie wypada, ale pewnie się domyślacie), jakby tego nie zauważał i już machał mikrofonem przed ich zalęknionymi twarzyczkami. Że też ja byłem jeszcze tak daleko! 

- … i pewnie czujecie dużą presję – usłyszałem tylko końcówkę zdania, które rzekomo miało być pytaniem i westchnąłem głośno, starając się uspokoić. Ile razy można prosić, aby nie nękali zawodników przed startem? Dziewczyny patrzyły po sobie nawzajem, trącając łokciami jedna drugą, ale gardła miały tak ściśnięte, że nie były w stanie wydusić ani słowa. Przyspieszyłem kroku, bo wiem, że zabrzmi to trochę nieskromnie, ale w jakimś tam stopniu liderem drużyny się czułem, a to niosło za sobą pewnie obowiązki. Szczególnie, że połowa zespołu taka młodziutka i niedoświadczona. Już miałem panienki nasze ratować, gdy ubiegł mnie Kot, który wepchał się przed kamerę z szerokim uśmiechem i zaczął wychwalać, że taką mamy historyczną chwilę i że wynik nie jest ważny, a sam udział i że on jest strasznie zaszczycony, że właśnie jego do udziału w takiej historycznej chwili nominowali. Asia z Magdą długo nie czekały, tylko uciekły do szatni, a ja, przechodząc, puściłem Maciejowi oko i pokazałem kciuk uniesiony do góry. Ja Wam mówię, będą jeszcze z tego Kota ludzie. 


[Marina]

Dawid z Jankiem i Piotrkiem przez cały konkurs debatowali głośno, nie kryjąc swego niezadowolenia, dlaczego to Kotowi udało się wejść do składu, a nie im. Pominę nawet, że parę razy padało moje nazwisko, ale co się popatrzyłam na moich cudownych kolegów, od razu przestawali mnie obgadywać. Niestety, jak przewidywałam, pomocne rady chłopaków spaliły psychicznie dziewczyny tak, że nie obeszło się bez przewrotek na skoczni na szczęście bez poważniejszych obrażeń. Kamil z Maćkiem skoczyli naprawdę daleko, ale nawet ich cudowne noty niewiele pomogły dla naszej Polski. Mogło być gorzej przecież nie? Zawsze może być gorzej. A tak, to przynajmniej dziewczyny, sztab i hieny cmentarne zobaczyły, że jeszcze nam daleko by być naprawdę wielką potęgą w skokach narciarskich. Tymczasem ja z konkursu to zapamiętałam co innego. I wcale nie to, że Ziobro z Kubackim robili zakłady, która z naszych panienek pierwsza się w małolacie Prędkim zakocha po uszy…

Siedzieliśmy wszyscy w hotelu całą zgrają, bo Skrobot stwierdził, że nie będzie woził baranów tam i z powrotem, skoro nie startujemy, a Gębala zaraz dodał, że bardzo dobry pomysł nas zostawić, bo zimno na zewnątrz i jeszcze się pochorujemy. Więc pojechali trenerzy, obsługa, Kamil, Maciek i dziewczyny, a myśmy rzędem siedzieli w świetlicy przed telewizorem razem z Czechami. Pepiczki nasze kochane to za nic nie chciały uwierzyć, że tym razem startujemy i dopiero jak łeb Kota na ekranie się pojawił, to przyznali, że się mylili. Ale wielce zaskoczeni, że u nas w Polsce dziewczyny potrafią skakać, bo oni nie wiedzieli. Ha, ha, a jednak!

I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że obok mnie usiadł Krzysio Miętus. Do tej pory to jakoś mi się udawało trzymać z daleka i nie mieć z nim żadnych interakcji bardziej skomplikowanych niż podanie cukierniczki, gdyż on to czas spędzał z Kubackim i Pietrkiem, więc nie wchodziłam w drogę. Nie można powiedzieć, że na treningach błyszczał, więc po cichu liczyłam, że po Lillehamer Titus nasze zacne grono opuści… Nie! Nie żebym mu źle życzyła. Broń Boże! To nie chodzi o Miętusa, ale o… mnie. Bo muszę się do czegoś przyznać. Ja swego czasu to się strasznie w Titusie kochałam. Ale to tak straaaaaaaasznie. Tak strasznie jak można kochać w wieku lat czternastu starszego kolegę swojego brata. On oczywiście nawet nie zauważał, że istnieję, a ja niewiele robiłam by to zmienić, chyba że staraniem się można nazwać czerwienienie się od ucha do ucha, jąkanie albo zwiewanie na jego widok gdzie pieprz rośnie. Więc się chyba nie dziwicie, że ja tak się starałam tutaj w jego towarzystwie za bardzo nie wybijać. Nie, no! Na pewno by mnie nie poznał, bardziej chodziło o to, że trochę głupio żeby Marcin strzelał buraka na widok Titusa, nie? Braciszek by mnie chyba zabił. Wszystko się układało pięknie, ale ten się akurat musiał pokłócić z Kubackim o chrupki (swoją drogą to się nażreją tego świństwa za plecami trenera, a potem się dziwią, że skaczą krótko, ale ja nic nie mówię!) i znaleźć sobie kawałek wolnej kanapy obok mnie.

- I co tam słychać Prędki? – roześmiał się na mój widok i posłał mi ten swój Titusowy uśmiech przez który niegdyś straciłam głowę. Zagryzłam wargi, modląc się w duchu, aby mój układ krwionośny choć raz w życiu był posłuszny i nie zareagował. Cisza trwała dobrą minutę, a skoczek aż uniósł brwi, więc pal sześć, stwierdziłam, że wypada się odezwać.

- A wszystko dobrze. Konkurs mieszany sobie oglądam.

Tak, wiem, że jestem idiotką i że głupszego zdania to nie mogłam wymyślić w tamtym momencie, ale i tak byłam dumna, że wydukałam je na jednym wydechu i bez jąkania. Zamarłam, oczekując na jego reakcję, bojąc się, że uzna mnie za kretyna i w sumie to miałby rację.

- A wiesz, że ja też?! – odpowiedział, dusząc się ze śmiechu i mocno klepiąc mnie w plecy. Kurde, Krzysiek? Ty też?! Co wy z tym klepaniem macie?! Ale odetchnęłam z ulgą. Wszystko wskazywało na to, że nie pomyślał, że mi odjęło mózg, tylko że umiem świetnie żartować. Cóż, taki to Prędki kabareciarz. Dalej już nikt na mnie uwagi nie zwracał za bardzo, kibicowaliśmy dalej, a Titus to mnie nawet poczęstował czekoladą, oczywiście nie zapominając pokazać języka Dawidowi. 

A Czesi się cieszyli, że są dwa miejsca wyżej niż my w klasyfikacji i taką z tego radość mieli, że aż nam postawili sok marchewkowy. Cały karton! Wszyscy byli szczęśliwi. Nasi chłopcy, że dostali sok za darmo, Czesi, że się tego paskudztwa pozbyli i nasz sztab, który po powrocie był dumny, że przekonał nas do zdrowego jedzenia i picia. Ach, błogosławieni nieświadomi… 



---
Hej!
Soczi, Soczi i po Soczi. Dla nas skończyło się na czwartym miejscu. Ale szukamy pozytywów! Ten cytat poniżej pasuje chyba idealnie, nie? :)

"No trochę boli, ale co zrobić? (...) Taki jest sport. Wiadomo, fajnie by było, jakby to podium było znowu kolejne. No ale mamy teraz cele na następny rok. Jakbyśmy wygrali, to byśmy nie mieli co robić. A tak to przynajmniej my na czwartym miejscu, to trzeba cały czas do przodu, no i pomalutku do przodu i myślę, że to zwycięstwo w drużynie kiedyś przyjdzie. No."

UWAGA KONKURS!

Kto i gdzie powiedział te słowa?

To fragment ustnego wywiadu, więc zapis został nieco wygładzony (usunęłam stękania, jąkania, wzdychania i inne onomatopeje, które by zaraz zdradziły autora :D).

Zwycięzca (a więc osoba, która pierwsza w komentarzu napisze całą poprawną odpowiedź - a więc kto i gdzie) będzie mógł wybrać skład na Turniej Czterech Skoczni w tym opowiadaniu :D I nie będzie musiał trzymać się rzeczywistości ;)

Czas start!

Aria Fresca

Ja tylko wtrącę, że z powodu mojej nieobecności wszystko zwaliło się na głowę Arii. Wybrnęłaś z tego pięknie i cało! Brawa biję, czapkę z głów i czekam na wasze typy, co do konkursu na TCS ;)

Megi


51 komentarzy:

  1. Więc to musiał być Janek Ziobro w poniedziałkowy wieczór!
    I teraz tylko czy mnie ktos nie wyprzedził xD
    Hahaha, jednak dziewczyna najlepiej dziewczyne zrozumie, takze chlopcy nie maja co sie z Prędkim tutaj kłocic :D
    Przyjemny rozdział, tak szybko się przeczytało...
    Marina i Krzysiu? No proszę, proszę :3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, ale jak to? XD dałabym ręke uciąć, że to Janek! Ach z tymi pewniakami nigdy nic nie wiadomo...

      Usuń
    2. Nie, nie Janek. Piotrek. I nie w Soczi, a w Planicy w zeszłym sezonie :)

      Usuń
  2. Hahaha bajzel Kota, zagubione notatki i Prędki "małolat, lizus, gamoń, skarżypyta i pierwszy macho"- mnie rozbroiło:) Genialne xD O i jeszcze Marina i Krzysiu, robi się jeszcze ciekawiej:)
    Świetny rozdział! Pozdrawiam:)

    http://koty-chodza-wlasnymi-sciezkami.blogspot.com/
    http://orlykruczka2.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy i my również pozdrawiamy! :)

      Usuń
  3. To ja myślę, że to Piotruś nasz, hmm? Po drużynówce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pomyślałabym, że Marina może mieć takiego crusha na Krzysia naszego. Ale faktycznie trochę głupio, żeby się Marcin rumienił na Titusa widok. Niech się Marina modli, żeby Aśka albo Magda nie zechciały do niej startować. Bo wtedy to dopiero będzie problem.
      Ja sobie myślę, że Marcin może być średnio zadowolony jak już mu się gnat zagoi i do kadry dołączy. No bo tak: lizus, małolat, skarżypyta, macho dla ubogich... Trochę kiepsko to wygląda. Ale może się jeszcze Marina wyrobi. Z Krzysztofami idzie jej najlepiej ;)
      buziaki :**

      Usuń
    2. Pytanie GDZIE? :D
      No widzisz, to cię Marinka zaskoczyła totalnie! :) Ona pełna niespodzianek jest :)
      Z tą wyliczanką to problem Marcina będzie xD
      Krzyśki są przecudne chłopaki! Bez dwóch zdań, chociaż Grześki też i inni imienni! :)
      Pozdrawiamy!

      Usuń
  4. A mi się wydaję, że to Kamil powiedział po drużynówce. Rozdział jak zwykle cudowny ;) Szczególnie Marina czerwieniąca się na widok Titusa ^^ Pozdrawiam i życzę duużo weny :) Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytanie ma dwie części. Kto i GDZIE. Stwierdzenie "po drużynówce" to za mało :) A GDZIE to dobry trop. Tak podpowiem :)

      Usuń
  5. Haha :D Wiedziałam,że z Kotem w pokoju będzie ciekawie i się nie myliłam ;D Kto mądry gada do rana przez telefon? :D Ja podobnie na miejscu Mariny też nym posprzątała :) Kochma porządek ;) Dobrze,że jednak tego nie zrobiłaa ;) Ale sobie nagdabiła u chłopaków :D Współczucie! A najbardziej rozwala mnie,że Maciejką nasza po urode stala zamiast po rozum :D No i fragmencik o Titusie ;) Pozdrawiam i weny :* Wpadnij do mnie na nowy rozdział losów Nikki i Andreasa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapomniałam o cytatcie :D Słowa Piterka kochanego :D w hotelu ? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pudło!
      Dziewczyny wywiad ten mógł być i w kawiarni i w studni i na księżycu. Nam chodzi o lokalizację konkursu ;)
      Dziękujemy za komentarz! :)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Tak i tak! Mamy zwycięzcę!

      Usuń
    2. To ja z nutką zawodu, krzyknę: Mamy zwycięzcę, a gdzie ELABORAT?!?! xD (żartuję, oczywiście! ;)
      Aio, serdeczne gratulacje i czekamy na twoje typy, ponieważ możesz wybrać 6-osobowy skład na TCS!
      Ps. Prędki się nie liczy, bo startuje z puli wsparcia dla skoczków nizinnych! ;)

      Usuń
    3. Ps. Bo z radości, że to wykopałam, to zapomniałam napisać, że wiedziałam, że będzie podpucha i nie będzie to cytat z Sochi, ale tropiłam MŚ w VdF zanim się dowiedzieli. Te 'cele na następny rok' mnie zaintrygowały. Po IO by powiedzieli o przyszłości, a nie konkretnie o przyszłym roku.
      No dobrze, to teraz zabieram się za Marinkę, która znów podpadła chłopakom i podkochiwała się w Miętusie. WoW ktoś się kocha/kochał w Miętusie, a to coś nowego.
      Po raz kolejny powiem na wstępie, że podziwiam Marinę, nie wyobrażam sobie wstać po nieprzespanej nocy - wściekła, zmęczona, zrezygnowana - i nie móc tego zatuszować makijażem. Zapewne przypominałabym jakieś zombie, a ona biedna nie dość, że musiała się obejść bez kobiecych sztuczek, to jeszcze zaraz po wyjściu z łazienki wpadła na Kota. Ręce opadają. No ale jaki on 'troskliwy', dobrze, że Marina zdążyła wyjść zanim on wpadł na genialny pomysł, aby się wtryndolić i sprawdzić, czy na pewno się Marcin nie utopił.
      No i Maciuś bałaganiarz? Dla faceta w sumie typowe - chociaż co ja tam gadam, ja jestem większy bałaganiarz niż niejeden facet, a już zdecydowanie na różnych wyjazdach. Nie chce mi się nic do szafy wkładać, tylko wszystko leży po pokoju porozwalane - ale nasz Maciuś-perfekcjonista bałaganiarzem? Rysa na szkle. Choć jego co krok poddawana w wątpliwość inteligencja już chyba rozbiła to szkło. Ale i tak najlepsze było jego 'Jaki bajzel?' Hihi, plus dla Kocura.
      Akcja z 'pocieszaniem' dziewczyn dobra, ale przecież panowie dobrze chcieli, a to, że im wychodziło odwrotnie to już inna sprawa. Dobre chłopaki, dwoją się i troją, żeby pomóc Asi i Magdzie w tym debiucie i w ogóle - walizki im noszą, ratują przed dziennikarzami. Tacy niesamowicie słodcy są przy nich, a najlepsze jak się to zestawi z traktowaniem Marcina-Mariny. Chociaż momentami też są kochani - jak na przykład Pieter z tym nie rozpijaniem nieletniego - jak traktują Marcina jak fajnego dzieciaczka. Widać, że mają jakieś instynkty opiekuńcze. Jakby wiedzieli, że on to dziewczyna to by ją chyba na rękach nosili, a tak to momentami mu po uszach chcą dawać.
      Kakao dobre na wszystko, a jeszcze Marcin buziaki za to zebrał. Myślę, że akurat za to Marcin by chętnie podziękował siostrze, a jak jeszcze się to faktycznie - zgodnie z przewidywaniem chłopaków - przerodzi w jakieś platoniczne miłości wobec niego, to powinien Marinie flaszkę postawić. No a ona jemu za te wszystkie inne przydomki, które po sobie zostawi w oczach chłopaków.
      No i Miętus - ejjj nie ten Krzysio miał być! - mała platoniczna miłość naszej bohaterki. W sumie to naprawdę musi się czuć skrępowana w jego towarzystwie, tym bardziej, że chyba jeszcze tak do końca jej nie przeszło. Tzn jakieś tam wspomnienia są i wciąż jest obawa, że zacznie się czerwienić na jego widok. No ale pierwsze starcie dzielnie przetrwała, wiec może już pójdzie lepiej i nie będzie musiała Krzysia unikać, bo to przecież taki fajny chłopaczek.
      No i koniec. Stwierdzam, ze zdecydowanie za krótki ten rozdział był. Chcę więcej.

      Usuń
    4. Elaborat - nie, tym razem nie wyszedł elaborat - się pisał :) Ze zwycięscy chyba niewielki pożytek, w sumie mogłabym oddać zaszczyt komuś bardziej zaprzyjaźnionemu z Polakami, ale sama zagadka mi jak zawsze dała zadrę i musiałam ją rozwiązać jak najszybciej.
      Co do składu to wiadomo kogo ja najbardziej tutaj chcę - ma jeździć z Mariną wszędzie i w końcu ją poderwać, nawet jakby miał zmienić orientację :P Tylko jedna rzecz mnie zaniepokoiła - kiedy prawdziwy Marcin ma wrócić, czy on nie miał być już przed TCS? Jeśli tak, to ja chce Mariny w składzie, niech Marcin wejdzie na kolejne drzewo, ja chce Mariny, albo oboje, ale wtedy by się musiało wydać, że on to ona.
      Czyli wracając do składu: można sklonować Bieguna razy 6? No dobrze razy 3 + Pieter + Dejvi + Maciek. Jeśli nie można to niech już będzie ten Kamil i... Stefek.

      Usuń
    5. Zaklepane:
      Krzysio B., Pietrek, Dawid, Maciek, Kamil i Stefek. Idealnie wyjątkowo.
      Prędki też jedzie - a kto w jego skórze to się okaże :D

      Usuń
  8. Cały tydzień nie miałam dostępu do komputera i Internetu i tak się stęskniłam za tą historią, że cały tydzień dni do dzisiaj odliczałam, żebym mogła nadrobić te dwa świetne rozdziały.
    Biedny ten Marcin/Marina, że musi z Kotem mieszkać. Liczę tylko, że jego cierpienie niedługo sę skończy. ;)
    Nie spodziewałabym się, że Marina kochała się w Titusie. ;)
    Czekam na następny ;)
    Życzę weny ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszymy się, że mogłaś się odprężyć!
      I pięknie dziękujemy za komentarz! :)
      Kto przewidział, że Marina może się w którymś ze skoczków kochać, nie? :D

      Usuń
  9. Tak, alergia na kota jest bardzo dobrym pretekstem do tego, żeby już więcej z nim nie mieszkać. Na pewno wyjdzie na dobre, bo on jest raczej z tych podejrzliwych i pewnie niewiele mu trzeba, żeby zacząć zgłębiać tajemnice Prędkiego, które jednak są dość poważne i bez nich cały plan diabli wezmą:D
    A w bajzelku przecież nikt mieszkać nie lubi i to aż dziwne, że Kot nie widzi swojego bałaganiarstwa, bo wygląda raczej na pedantycznego:D
    Co do konkursu, z żalem rezygnuję z udziału, bo akademickie warunki nie przewidują telewizora, w związku z czym słabo ogarniam co się dzieje w wywiadach:D
    Pozdrawiam.
    [piec-sekund]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Łukasz się zlituje, to w T-N Prędki dostanie innego lokatora. Ale na razie to musi jeszcze parę dni w Kocurkiem wytrzymać i bronić swojej kobiecości :D
      A konkurs wygrała Aia. Wywiadu tego nie było w TV, bo on ze skijumping wzięty ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Marina i Krzysztof? Jestem na tak! Mogę z czystym sumieniem napisać, że rozdział wspaniały!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy pięknie! :)
      Pozdrawiamy!

      Usuń
  11. oj, gdyby Magda i Asia wiedziały kogo całowały... błogosławieni nieświadomi, jak to napisała Aria Fresca ^^.

    rozdział świetny, jak każde poprzednie. czekam z niecierpliwością na następny.

    pozdrawiam Was gorąco i życzę Wam bardzo dużo weny, chęci i przede wszystkim czasu na dalsze pisanie, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj błogosławieni nieświadomi, masz rację, błogosławieni ;)
      Dziękujemy za tak pozytywną opinię :)
      Pozdrawiamy!

      Usuń
    2. Również pozdrawiamy i dziękujemy za życzenia! Oby był czas, bo chęci i weny nie brakuje ;)

      Usuń
  12. Jesteście winne obudzenia mojego brata! Nie było chyba fragmentu na którym bym się nie śmiała. Dobra - może ten o bałaganie. ale moja przepona teraz cierpi xD
    Biedna Marina, jak nie problemy z lokatorem i jego bałaganem to swoje problemy miłosne... Przerąbane ta dziewczyna ma, na dodatek jest jeszcze oficjalnie chłopakiem... Kot w sumie nie taki zły, a to wepchnie się przed kamerę, a to poniesie dziewczynom torby (dobrze, że Marina nie niosła - mogłoby się wydać, albo stwierdzili by, że Prędki to ciamajda do kwadratu że nie potrafi torby podnieść ;D) Ale do pocieszenia to oni wszyscy powinni na samym końcu kolejki się poustawiać, niech się cieszą, że Prędki w rzeczywistości jest Prędką i na babskich problemach się zna to i pomóc może.
    Nie potrafię pisać takich wypracowań jak Aia, ale wiedzcie, że zostawiam tutaj całe serduszko, bo to - na równi ze Złośliwcem - jest mega rozweselaczem ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kot nie jest zły. Będą z Kota ludzie :) A chłopcy to cóż. Nie mogą być w każdej dziedzinie życia wybitnie utalentowani, nie?

      P.S. Aii w wypracowaniach to niewiele osób dorówna ;) A my uwielbiamy wszystkie komentarze!

      Usuń
    2. Zgadzam się z Tobą!

      KOCHAMY WASZE WSZYSTKIE KOMENTARZE! ZARÓWNO TE POZYTYWNE I TE NEGATYWNE! :)

      Dlatego piszcie śmiało i pozdrawiamy wesoło! :)

      Usuń
  13. Maciejka jaka opiekuńcza, teraz to się martwi o młodszego kolegę, no proszę proszę. Bałagan w pokoju nic nowego, mi też czasami tak przeszkadza,że nie umiem się powstrzymać.Także brawa dla Mariny,że wytrzymała, bo co by sobie koledzy wtedy o Prędkim pomyśleli.Gadanie,że nie ma presji,że na luzie nie pomaga, oj nie. Chłopców to po głowie z dwa razy trzepnąć następnym razem zanim zaczną swoje złote rady dawać, to może się opamiętają xD I znowu Marcin ma u kolegów przechlapane, bo jak on śmiał pomóc dziewczynom, a oni nie potrafili :D Czekolada, kakałko najlepsze na wszystko, od razu pomaga, wewnętrzne wsparcie, aż mi smaka narobiłyście :P I jeszcze narzekanie na Maciejkę, jeju hahahhah to się Marcin zdziwi jak wróci xD
    Kamil taki zadowolony, historyczny występ bądź co bądź. Dziennikarzyne od siedmiu boleści mam tak wielką ochotę zakneblować i zdzielić mikrofonem czasami,że ledwo wytrzymuję.Kot choć raz pomyślał i pomógł, bo prędzej to gdyby Kamil nic nie powiedział to torby by żadnej innej niż swoja nie wziął,bo po co koleżankom pomóc.Skończyło się tak jak skończyło, od dziewczyn cudów wymagać nie można, mają jeszcze czas. Marina do Krzysia kiedyś usiłowała startować awwwwww, tu mnie zaskoczyłyście w życiu bym się nie spodziewała :D Nic głupiego nie palnęła, jestem z niej dumna. Chłopcy i ich kłótnie, mnie rozbrajają, gorzej niż z małymi dziećmi serio XD Czesi soczku marchewkowego nie chcieli, ale jak to?? Toż to jest pychotka :3 Mi mogli oddać, przyjmę wszystkie ilości ;D I wyszło,że niby nasza kadra tak zdrowo się odżywia. W sumie wilk syty i owca cała, trenerzy dumni,bo ich wreszcie przekonali,a oni dalej podjadają. No ładnie, ładnie :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano ma Marcin przechlapane jak nic! :D
      Wiadomo dla kobiet słodkie to same pyszności i lekarstwo na całe złe tylko w granicach zdrowego rozsądku bo np. niektóre mają alergię ;)
      Marina była dzielna to fakt! :)
      Pozdrawiamy!

      Usuń
  14. Ojejku mam nadzieję, że żadna z dziewczyn się w Prędkim nie zabuja, bo mogą być kłopoty xd Znowu sobie Marina nagrabiła, Marcin po powrocie nie będzie miał łatwego życia. No chyba, że wcześniej wszystko się wyda ;p
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, taka nasza Marinka jest. Zadziorna, pyskata i kochliwa :D
      Pozdrawiamy ciepło! :)

      Usuń
  15. Biedna Marina. Nie sądziłam, że dzielenie pokoju z Maćkiem będzie dla niej aż tak trudne. Podziwiam ją jeszcze bardziej.
    Chłopcy za wiele taktu i delikatności nie mają :) No i jak się teraz Marinka przydała.
    Dobrze, że Titus uznał to za poczucie humoru, bo nieciekawa byłaby opinia o Prędkim :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż trudno mi sobie wyobrazić Krzysia M. który jest niemiły dla kogoś i zupełnie bez serca :) A takt i delikatność? No cóż. Chcieli dobrze...

      Usuń
  16. Roździał genialny, jak zawsze. Mam do Was pytanie: Jaką ocenę na półrocze Wy macie z polskiego? Bo, z tego co wiem 7, 8 itd., jeszcze nie stawiają.
    Wasze opowiadania są niesamowite.
    Fajnie sobie wymyśliłyście z tym cytatem. Wacham się pomiędzy Jankiem, a Piotrkiem.
    Ok, moja odpowiedź brzmi: Piotrek po konkursie drużynowym w Soczi.?
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam nn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozwiązania są u góry. Piotrek po Planicy w zeszłym roku ^^

      A ocenami chwalić się nie wypada :P

      Usuń
  17. jak tylko napisałaś że usunęłaś stękania i jąkania, które by go zdradziły od razu było wiadomo że Piotrek! :D
    rozdział jest świetny jak chyba wszystkie tu ;) uwielbiam to opowiadanie ze względu na to że jest takie zabawne ;)
    myślałam że się uduszę ze śmiechu jak Marina wychodzi z łazienki a tam.. Kot :D nie wiem czemu mnie to tak rozbawiło... a poza tym Prędki z dziewczynami wyszedł na duży plus :)
    kakao dobre na wszystko tak jak czekolada!
    hmm Prędki z Krzysiem? :) ciekawe by to było.. a poza tym to jak Marina palnęła że konkurs ogląda mieszany mnie rozbawiło do łez!
    oby więcej takich rozdziałów ;)
    pozdrawiam,
    Angelaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko bardzo się cieszymy, że się nie udusiłaś :D i że jesteś.
      Mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą Ci się równie podobać!

      Usuń
  18. Marina kochała się w Krzysiu, ojoj<3 ale tak na poważnie to ona będzie miała głęboką rysę w psychice po powrocie do domu. Maciej nie ułatwia jej życia, chłopcy kleją się do Asi i Magdy, gdzieś jej wcięło testy z matematyki, a i tak jeszcze z nimi wytrzymuje ... podziwiam ją. Dzielna dziewczyna.
    Czekam ma kolejny rozdział i pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Kolejne rozdziały zawsze czytam na telefonie i potem trudno mi się zebrać do napisania komentarza na komputerze, ale w końcu jest! :) Każdy kolejny rozdział jest fantastyczny. Cały czas czymś zaskakujecie. Alergia na Kota? Hmmm... chyba zauważam i u mnie objawy. :) No i Krzysiek! Nie spodziewałam się, ze pojawi sie w tym opowiadaniu, ale jak juz zaczęłam czytać o tym skrytej miłości Mariny, to nie mogłam przestać się uśmiechać. I teraz mam nadzieję, że wbrew rzeczywistości, Titus będzie pojawiał się częściej wprowadzając tym w zakłopotanie Marinę. To mogłoby być interesujące... :) I cały czas rozważam kto pierwszy dowie się o wielkiej tajemnicy, mając cichą nadzieję, że to nie będzie kocur. ;P
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj sobie pozwolimy nieco odbiec od rzeczywistości, więc kto wie, kto wie ;)
      Ale Marinki trochę szkoda, bo ją Titus stresuje ^^

      Usuń
    2. Jakby sam fakt przebywania wśród skoczków udając swojego brata nie był dośc stresujący, to napatoczyła się jeszcze jej skryta sympatia... Biedna dziewczyna ;/
      :D

      Usuń
  20. Przeczytałam i jestem. Trochę mnie zszokowałyście. Nie, nie trochę. BARDZO!!! No, ale niestety nic nie poradzę ;)
    A co do opowiadania ... Zaczęło się genialnie. Kłótnia z Kotem o bałagan, którego Maciek wcale nie widzi. Heh, skąd ja to znam??? No dobra, ale testy matematyczne zniknęły i to w tym "porządku". W sumie wprowadzenie takich dwóch światów do jednego pokoju, prędzej czy później, może się źle skończyć. Miejmy nadzieję, że jednak nie. Potem ta skarga do trenera i ... ALERGIA NA KOTA?!?!?! Lepiej chyba bym nie wymyśliła.
    Pocieszanie dziewczyn ... Oj, nie wyszło im to najlepiej. Dobrze, że Marinka dała im to kakao. No i ten kucharz, biedak. Wystraszył się, że jedzenie niedobre. A ona chciała trzy kubki z kakao. Nic więcej. A się dziewczyny ucieszyły. No, bo skąd on to wiedział??? Dlatego, że on to ona, ale póki co to wie tylko Sobczyk, także cicho sza!!! A potem nie dość, że się zestresowały przez te beznadziejne teksty chłopaków to jeszcze ci dziennikarze. Ich naprawdę nikt nie uczy zadawania pytań i chwil w których powinni je zadawać?!?!?!
    No i na koniec zostawiłam sobie deserek. Marina i Titus??? Nie domyśliłabym się. Rozum jej odjęło, zdębiała jak on, nie dość tego, że usiadł obok niej, to jeszcze zaczął rozmowę. A ona wyszła na żartownisia. Znaczy się, Marcin wyszedł. Bo Marina to dalej, przynajmniej oficjalnie, siostra skoczka skaczącego w PŚ ;)
    No to na tyle moich rozważań. Czekam na następny z niecierpliwością.
    Buziaki ;*

    PS. No to Marcinowi się uzbierało troszkę tych etykiet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS.2. Zapraszam do siebie:
      http://love-skijumpers.blogspot.com/
      http://moje-zycie-jest-moje.blogspot.com/

      Usuń
    2. Stwierdzenie "Marina i Titus" to zdecydowanie za dużo powiedziane! Ona się w nim szaleńczo kochała w gimnazjum, ale nigdy pewnie nawet dłużej nie rozmawiali, bo ona się czerwieniła na sam jego widok, jąkała mówiąc nawet "cześć", więc wolała zwiewać, gdy tylko pojawił się na horyzoncie. A potem wzdychała, oglądając jego zdjęcia w internecie :) Pewnie nawet zbyt wiele razy go "na żywo" nie wiedziała, bo Krzysiu jest sporo starszy od niej i Marcina, więc raczej się jakoś super z Marcinem nigdy nie kolegował, nie bywał u nich w domu.
      Więc zdecydowanie nie ma żadnego "Marina i Titus" :P

      Usuń
  21. Pozwolicie, że najpierw skomentuje ten zaległy rozdział?
    Właściwie to nie macie wyboru, prawda :-)
    A po tym jak na głównej stronie ujrzałam 8 i wielce wymowny tytuł „sprawa się rypła” wiem już, że ktoś ją zdemaskował. I naprawdę korci mnie żeby najpierw pochłonąć ów najnowszy rozdział, byleby tylko dowiedzieć się kim jest ten „szczęśliwiec”. Walka trwała długo, ale wreszcie ciekawość musiała skapitulować i właśnie jestem po lekturze siódemki.
    Pomijając fakt, że jestem cholernie za późno żeby rozwiązać konkurs, który ogłosiłyście. Z drugiej jednak strony zaoszczędziłam sobie i wujkowi Gogle pracy, bo jak znam siebie to do późna siedziałabym i węszyła by rozwiązać zagadkę. Bo nie ma mocnych jak się na coś uprę to muszę coś znaleźć, chociażby było zakopane głęboko w ziemi, no ewentualnie w czeluściach Internetu ;-) A tak, dzięki temu że Aia jest tak uważna (i jak mniemam równie zawzięta w poszukaniu informacji jak ja :D) mam rozwiązanie podane na tacy. Tym samym jej gratuluje i rozwiązania i składu jaki sobie wymyśliła. Ciekawa jestem jak to rozwiążecie;-)
    Ale do rzeczy!
    Mam alergię na kota! To zdanie mnie powaliło na kolana. Swoją drogą Marina pracuje na pozycję dla brata, ale nie koniecznie po tej stronie co powinna. Z dziewczynami się dogadała, no bo wiadomo dziewczyna dziewczynę w większości przypadków zrozumie. Słabość do słodkiego i te sprawy :D Ale w przypadku kolegów z kadry to już nie będzie tak miło, bo kiedy wróci prawdziwy Marcin to chyba nie będzie nikogo kto by na niego patrzył przychylnie. Nie dość, że dzięki siostrze stał się ciamajdą, skarżypytą, małolatem i lizusem to boję się w jakim świetle go jeszcze postawi. Chociaż z drugiej strony, chyba gorzej już być nie może, co?
    Motywacja chłopaków to drugie co mnie powaliło na kolana. No naprawdę niech oni się na psychologów przekwalifikują. Żartuję oczywiście, bo nic wielkiego by nie zdziałali. A Piotrek to już naprawdę jest mistrzem w tej dziedzinie. Mam tylko nadzieje, że w rzeczywistości stosują zdecydowanie inne metody, które naprawdę działają.
    Kocie się zmienia, z Kota wychodzi ludź. Szkoda tylko, że jak na razie jedynie w oczach Kamila, no ale chyba wszystko przed nim. Jak trzeba to potrafi się zachować, pomóc koleżankom i posłużyć wsparciem na odpowiednim poziomie. I jeszcze z dziennikarzami potrafi gadać, a nie tylko się złościć i marszczyć jak coś nie idzie po jego myśli. No naprawdę, Kocie zachowuj się tak częściej a zyskasz fanów.
    Love is the air :D
    Ok. młodzieńcza miłość, ale taki wątek obowiązkowo musi się pojawić w każdym opowiadaniu, prawda? I wreszcie doczekałam się go i tutaj. Dzięki temu lubię Marinę jeszcze bardziej. Bo która z nas nie przeżywała fascynacji kolegami starszego brata :D
    i jak widać Krzyś wciąż na nią działa, skoro się rumieni na jego widok. Ale tak to już jest z pierwszymi miłościami, zostają na całe życie. Ciekawa jestem jak by się to rozwinęło, gdyby na przykład Marina chociaż przez jeden dzień była sobą i pogadała z Miętusem? Już chyba wyrosła ze strzelania buraków i jąkania się na jego widok.
    To by było chyba na tyle, bo być może za chwilę przekonam się czym jest limit na blogspocie. Pozdrawiam was serdecznie i zmykam czytać ósemkę, którą skomentuje po wyjściu z szoku, bo z pewnością w takim będę. Kto ją zdemaskował?!

    PS. i gdzie są te testy. Maciek zrób coś pożytecznego i posprzątaj :D
    Marzycielka

    OdpowiedzUsuń